Advertisement
Menu
/ soccernetnet.espn.go.com

Klapa totalna?

Phil Ball o obecnym sezonie Realu Madryt

Phil Ball jest pisarzem i felietonistą ESPN.

-----------------

Od czasu kwietniowego El Clásico brukowiec Marca przekonuje opinię publiczną o końcu misji Pellegriniego w Realu. Dla Marki to już fakt niezaprzeczalny, gazeta zajmuje się drukowaniem sylwetek potencjalnych następców Chilijczyka, niby ustawiających się w kolejce do Bernabéu. Co ciekawe, człowiek zajmujący się w klubie kwestią zwolnień i zatrudnień, Jorge Valdano, ani słowem nie dał do zrozumienia, że szykowana będzie zmiana na stanowisku trenera.

Co to oznacza? Nowym dyrektorem sportowym Realu Madryt mianował się Eduardo Inda, człowiek pełniący również, nomen omen, funkcję dyrektora naczelnego Marki. Inda lubuje się w przekazywaniu społeczeństwu swych spostrzeżeń i nocnych fantazji w temacie "jak by to było, gdybym to ja pociągał za sznurki na Bernabéu." Inda nie lubi Pellegriniego, nie lubi go od czerwca ubiegłego roku. Można przypuszczać, że Pellegrini za Indą również nie przepada. Jest jednak zbyt dobrze wychowany, by o tym mówić.

Inda na trenera chce Mourinho. Według dziennikarza Mourinho jest typem zwycięzcy. To prawda. Portugalczyk jest typem zwycięzcy. Inda nie bierze jednak pod uwagę tego, co z pewnością weźmie pod uwagę Portugalczyk - słów Johna Toshacka o specyfice pracy w Realu Madryt. "Tak naprawdę w ostatecznym rozrachunku nie liczą się osiągane wyniki. Zapytajcie o to choćby Juppa Heynckesa. Liczy się to, jak ułożysz sobie stosunki z madrycką prasą." Toshack miał ją gdzieś, gdzieś będzie ją miał również Mourinho, ale nie znaczy to, że z miejsca jest kandydatem idealnym. Co więcej, pies Mourinho dobrze czuje się w Mediolanie, jak przyznaje Portugalczyk.

Tu akurat zgadzam się z Indą, Mourinho byłby dla Realu trenerem fantastycznym. Pellegrini jednak nigdzie się nie wybiera, przynajmniej tak rozumiem postawę władz Realu. Inda uważa, że Michel nie jest jeszcze gotowy na fotel trenera przy Concha Espina, a pomysł na futbol Rafy Beníteza niezbyt pasuje do tego, czego oczekuje się po grze Los Merengues. Cóż, pewnie tak jest. Inda twierdzi również (naprawdę nie ma ucieczki przed tym gościem), że ten sezon jest dla Realu fracaso total - klapą totalną.

Co do tego akurat pewny nie jestem. Ostatnie Gran Derbi oglądałem w hotelu w Kairze (rodzinne wakacje). Korzystałem ze świetnej relacji z meczu w telewizji Al Jazeera. Relacji, która wywarła na mnie jedno silne wrażenie - wszystko, co zrobi w tym sezonie Real Madryt musi być ocenione przez pryzmat Barcelony.

W pierwszej połowie meczu Real prezentował się porządnie, wywierał pressing na rywalu tu, gdzie było to potrzebne, a jednak było to za mało. Barcelona była po prostu zbyt dobra, zbyt efektywna, nie musząc nawet grać spektakularnie. Teoretycznie mogło skończyć tak, jak w meczu w maju ubiegłego roku. Ten Real Madryt zbudowany jest jednak z twardszego materiału. Pomimo luk, jakie wciąż posiada. Po remisie Barcelony z Espanyolem, drużyna Pellegriniego potrafiła zniwelować przewagę rywala do jednego punktu. I nawet jeżeli Barcelona wygra Ligę Mistrzów, nawet jeżeli wygra ligę hiszpańską, ten sezon Realu Madryt będzie klapą totalną tylko w odniesieniu do oczekiwań, jakie zbudowano kilka miesięcy temu.

Czego się Eduardo Inda spodziewał? Że nowa drużyna natychmiast stanie się maszynką do wygrywania i zmiecie wszystko po drodze? Gdyby tak się stało, nastąpiłaby ciemne czasy dla piłki nożnej. Siła wydanego nagle pieniądza wygrałaby z siłą długoterminowego planowania.

Real gra dobra piłkę w tym sezonie, atrakcyjną dla oka, a w tabeli cały czas idzie z Barceloną łeb w łeb - to mówi wiele. To nie wina Pellegriniego, że objął Real wtedy, gdy Katalończycy dysponują jednym z najlepszych zespołów w swej historii. Przyczyn porażek z Barceloną należy szukać w błędach popełnianych wokół klubu i w samym klubie. Piłkarze i trenerzy przychodzą do Madrytu, podpisują kontrakty, ale powinni mieć też zagwarantowane choćby minimalne prawo do obiektywnej oceny, solidnej, bezstronnej analizy. To akurat nigdy nie było mocną stroną Marki. Tym gorzej jest teraz, gdy na czele gazety stoi potężny i szalony zarazem, w gorącej wodzie kąpany szef.

Real poległ na murawie w spotkaniach kluczowych - dwóch klasykach z Barceloną i w spotkaniach z Lyonem. Lecz to przecież tylko ludzie. Winą Pellegriniego był brak charyzmy, może i odwagi, lecz Chilijczyk miał akurat związane ręce. Marca oskarżyła go o popełnienie siedmiu grzechów głównych, w tym o brak zainteresowania szkółką piłkarską i niedawanie szans gry młodym zawodnikom. A niby jak Manuel miałby to robić? Nawet w okresie przedsezonowym Florentino Pérez okazywał niezadowolenie, gdy Kaká siedział na ławce. Pellegrini musiał grać jak najczęściej nowymi galacticos, a zarazem sprawić, żeby Gutki, Granery, Raúle i Van der Vaarty były zadowolone. Gdzie tu miejsce na canterę?

Co więcej, to nie Pellegrini odpowiada za sprzedaż Sneijdera. Holendra sprzedał Valdano, czując na szyi oddech Péreza, chcącego przywrócić względną równowagę finansową. Zostawić Gago, Diarrę i Van der Varta, a pozbyć się Sneijdera? Mało rozsądne. Mourinho nie mógł uwierzyć w swoje szczęście.

I tak wiele rzeczy ułożyło się w Madrycie wspaniale. Ronaldo przez większość sezonu był wielki, Xabi Alonso udowodnił, że na swojej pozycji jest najlepszy na świecie. Zawiódł Kaká, to jednak z pewnością nie był transfer Pellegriniego. Wciąż jednak może okazać się dobrym nabytkiem, podobnie jak Benzema.

Wyraźnie widać brak zawodnika potrafiącego nadać głębi zadaniom ofensywnym, wkrótce przyjdzie jednak Canales, możliwy jest również transfer Ribéry'ego. Tacy zawodnicy dadzą Realowi bardzo wiele. Równie dobrze w tej roli sprawdziłby się David Silva.

Ponadto Pellegrini miał odwagę posadzić na ławce Raúla i Gutiego. Gdyby w czerwcu 2009 roku Valdano spytał Chilijczyka, kogo pozbyłby sie z zespołu, ten prawdopodobnie wskazałby właśnie na tę dwójkę. Wprawdzie Guti nadal potrafi zagrać fantastycznie, jednak, podobnie jak w przypadku Raúla, jego obecność w składzie jest ciągłym wyzwaniem dla autorytetu trenera. Pellegrini nie jest pierwszym, który musiał zmierzyć się z tym problemem. Czas dwóch kapitanów w klubie dobiegł końca, pora usunąć tę uciążliwą obecność, bez względu na to, jak wspaniałymi byli pracownikami. Nie można budować nowego projektu z Raúlem i Gutim kręcącymi się obok. Wysłać do Kataru. Tam będą szczęśliwi.

A Barcelona? 10 kwietnia była wielka. Guardiola ma rację, jego zespół jest jeszcze lepszy niż rok temu, pomimo możliwego braku trofeów. Xavi rozbił Real dwoma podaniami o niespotykanej prostocie i nadal ma wielki wpływ na poziom występów Messiego. Víctor Valdés zasługuje na wyjazd na Mundial, a nawet na grę na afrykańskiej ziemi. Śmieszna sprawa - Casillas pozostaje bramkarzem wspaniałym, jednak obecnie wydaje się być mniej zdolnym do ocalenia drużyny fenomenalnymi interwencjami. Valdés natomiast daje i bezpieczeństwo, i spektakularną grę. Przykładem interwencja z Espanyolem po strzale Osvaldo. Obecnie jest lepszy od Ikera. Szaleństwem byłoby nie wziąć go do RPA. Pique i Pedro również.

Liga nadal pozostaje nierozstrzygnięta, a co wydarzy się w przyszłym sezonie? Czy Barcelona będzie coraz lepsza, utrzyma dominację w kraju i w Europie? A jest jeszcze przecież Inter, już za chwilę. Latem odchodzi Laporta. Można o nim powiedzieć wszystko, odmówić nie można jednego - wykonania dobrej roboty. Jego następca wraz ze swoimi ludźmi może nie podtrzymać tej passy sukcesów. Laporta narobił sobie wielu wrogów, pozostawi też po sobie kilku przyjaciół. Nie tylko Johanna Cryuffa. Txiki Beguiristáin odejdzie. Pep Guardiola uzyskał prawo zdecydowania o odejściu, jeżeli nowy układ nie będzie mu odpowiadał. I wszystko może się zawalić. Nie pierwszy raz zresztą na Camp Nou. Na horyzoncie zaczynają pojawiać się pierwsze oznaki możliwej destabilizacji.

Nie tylko Real na to liczy. Valencia i Sevilla również. Najpierw jednak zobaczmy, jak zakończy się ten sezon. Wciąż gra idzie o wszystko!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!