Advertisement
Menu
/ własne

RMPL: Nasz Ruudske!

Pożegnanie

Wczorajszy mecz Realu Madryt z Málagą Ruud van Nistelrooy oglądał z loży honorowej Estadio Santiago Bernabéu, kilka miejsc obok el presidente Florentino Péreza. Na dziesięć minut przed końcem spotkania zszedł do szatni Królewskich, aby pożegnać się z kolegami z drużyny. Piłkarze Realu zasugerowali Holendrowi, aby wyszedł raz jeszcze na murawę boiska, ponieważ na opustoszałym już stadionie została liczna grupa kibiców w sektorze Ultras Sur, chcących raz jeszcze podziękować Ruudowi za czas spędzony w Madrycie, za zdobyte bramki i trofea.

Van Nistelrooy wyszedł do sympatyków, robił zdjęcia telefonem komórkowym, rozmawiał z kibicami i przyjmował od nich podziękowania. Żałował jednego, braku triumfu w Lidze Mistrzów z Realem Madryt. Dodał jednak, że dziesiąty Puchar Europy zawita wkrótce na Bernabéu, a on będzie się cieszył tak, jakby wciąż był piłkarzem los Merengues. Piękne, bardziej osobiste pożegnanie piłkarza z kibicami i kibiców z piłkarzem.

Gdy Holender przychodził do Madrytu, za jego transferem stał ówczesny dyrektor sportowy klubu, Predrag Mijatović oraz Franco Baldini, prawa ręka Fabio Capello, obecnie menadżer generalny reprezentacji Anglii. Podobno rządzący klubem Ramón Calderón pragnął sprowadzić Didiera Drogbę, jednak tandem włosko - czarnogórski uparł się na Van Nistelrooya. Za "profesjonalizm, unikanie prasowych sensacji, poświęcenie na boisku i jednoczenie drużyny w szatni", jak pisze dzisiejszy el Pais.

I taki właśnie był dla nas Ruud van Nistelrooy. Z pewnością doskonale pamiętacie ostatni mecz sezonu 2006/07, gdy Real musiał pokonać Mallorkę, aby zdobyć Mistrzostwo Hiszpanii. Przegrywaliśmy od szesnastej minuty, wyrównał rezerwowy Reyes, a na dwa do jednego podwyższył Mahamadou Diarra. Stadion oszalał, piłkarze los Blancos powalili Malijczyka na murawę w szale równym temu, co działo się na trybunach. Szalał komentator spotkania Ray Hudson, strofujący kolegę przy mikrofonie za bajanie w tak wyjątkowym momencie o jakichś zupełnie nieistotnych Cruisach czy innych Nadalach, płakał Casillas

I gdy Mahamadou wreszcie wyrwał się z objęć, przy linii bocznej czekał na niego Ruud. Chciał przekazać coś istotnego kolegom z zespołu, chciał przekazać coś istotnego strzelcowi drugiej bramki, gestykulował, jakby chciał Malijczyka uspokoić, jakby chciał mu powiedzieć, "Chłopie, spokojnie, jeszcze dziesięć minut gry, zapomnij o tej bramce, graj uważnie, a zdobędziemy tego Majstra!". Holender nie mógł grać w tym pulsującym od emocji meczu, w 32. minucie doznał kontuzji i zastąpił go Higuaín, ale z drużyną był zawsze i zawsze jej służył.

Tydzień wcześniej Ruud, wraz z espanyolskim Raúlem Tamudo, stał się współsprawcą piłkarskiego cudu. Na La Romareda dwukrotnie odpowiadał na gole Diego Milito. Ta druga odpowiedź przyszła w 88. minucie spotkania. Prawie dokładnie co do sekundy Raúl Tamudo strzelał gola na 2:2 w meczu Espanyolu z Barceloną. Reakcja naszej ławki rezerwowych była bardzo ciekawa. Gdy Ruud, uderzeniem po podaniu Roberto Carlosa, dał nam remis, wszyscy zerwali się miejsc, ale jakoś bez przekonania, że ten gol daje nam realną możliwość walki o mistrzostwo. Barcelona prowadziła z Espanyolem 2:1 i wystarczył jej remis w ostatnim spotkaniu kolejki, aby obronić tytuł najlepszej drużyny w Hiszpanii. I tuż po bramce Ruuda, cały sztab Królewskich i wszyscy rezerwowi piłkarze zrywają się z miejsc raz jeszcze... Właśnie dostali wiadomość, że na Camp Nou padło wyrównanie i wracamy do gry o Mistrza, i wszystko zależy od nas. W relacji Canal+ ten moment widać było idealnie.

"Moja druga bramka z Saragossą i gol Tamudo praktycznie w tym samym momencie - to była najbardziej magiczna chwila w mojej karierze", przyznał wczoraj Ruud na pożegnalnej konferencji prasowej.

A cztery bramki w trzech Gran Derbi, a bite rekordy i zdobywane tytuły, o czym szerzej tutaj. Ech Ruudske, jak mówią kibice holenderskiej reprezentacji, łza się w oku...

Nie wiem, gdzie bylibyśmy teraz, gdyby nie parszywe kontuzje, jakie naszego Ruuda gnębiły. Pisałem kiedyś, że w zmorze urazów wszelakich, jakie spadły na Real Madryt jesienią 2008 roku, kontuzja Holendra była nieszczęściem kluczowym, ponieważ cała gra ofensywna Realu zorganizowana była wtedy pod holenderskiego goleadora. Złamał się Ruud, do cna połamało się wszystko.

Wiem natomiast, że Ruud van Nistelrooy, chociaż większość kariery spędził w "Czerwonych Diabłach", białej duszy madridisty ma od groma. A może, po prostu, jest zawodowcem pełną gębą. I w zdobywaniu bramek, i w relacjach z zespołem, w którym przyszło mu grać.

Przy okazji, lepszego momentu na obalenie krążących wśród kibiców mitów nie będzie. "Ruud odszedł z Manchesteru United, bo pokłócił się z Fergusonem", "Ruud odszedł z Manchesteru United, bo pobił się na treningu z Ronaldo". Nieprawda. Ruud odszedł, ponieważ Sir Alex Ferguson zmieniał właśnie taktykę i styl gry Manchesteru United, a w jego nowym pomyśle nie było miejsca dla klasycznego sępa pola karnego, jakim na Old Trafford był Holender (pamiętacie te wyliczanki, ile to goli z obszaru pola karnego zdobył Van Nistelrooy w United? Wynik brzmiał - prawie wszystkie).

Losu ironia. W Madrycie Ruud się piłkarsko uczłowieczył. Do marki bezwzględnego egzekutora dodał obraz zawodnika potrafiącego grać z dala od bramki, dogrywającego piłki do partnerów, uderzającego celnie z miejsc, z którymi pole karne nie ma nic wspólnego. Z piłkarską techniką użytkową będąc za pan brat. Mit "drewnianego Ruuda" zniknął.

I za to właśnie również jestem "Van Golowi" wdzięczny. Dzięki jego grze w Realu Madryt przekonałem się, jak wspaniałym i niejednowymiarowym jest piłkarzem.

"Długo nie grałem. Chciałbym, aby możliwość gry była siłą, która będzie mnie napędzać. Zostały mi trzy lata gry i chciałbym je wykorzystać. A tutaj jest czterech świetnych napastników" - zakończył wczorajsze spotkanie z prasą Ruud van Nistelrooy.

Dla redakcji RealMadrid.pl Ruud również był wyjątkowy:

- Pierwszy wywiad z Van Nistelrooyem,, podczas letniego zgrupowania Realu Madryt w Irdning w 2007 roku.

- Drugi wywiad z Van Nistelrooyem, z którym wiąże się redakcyjna anegdota. Otóż brat Van Nistelrooya regularnie ściągał bramki Realu Madryt zamieszczane przez nasz serwis. Gdy wiosną 2007 roku doświadczył pewnych technicznych trudności, napisał do nas e-maila. Zawsze czujny Sobek zwrócił uwagę na zbieżność nazwisk. "Brat Van Nistelrooya ściąga od nas bramki!" Poproszony o możliwość wywiadu ze sławniejszym bratem przekazał mu pytania i... mieliśmy wywiad z Ruudem na wyłączność.

Szczególnie miłe. :)

Gracias, Ruud. Powodzenia w Bundeslidze i na Mistrzostwach Świata. Van Harte Bedankt en Veel Geluk, Ruud.

Pożegnanie z kibicami po meczu z Málagą. (1)

Pożegnanie z kibicami po meczu z Málagą (2)

Oficjalna część pożegnania.

Najbardziej magiczny moment w karierze.

Bramki dla Realu Madryt.

Ruud w Madrycie: 96 meczów - 56 zwycięstw - 16 remisów - 24 porażki, 64 zdobyte gole. 46 w la Liga, 13 w Lidze Mistrzów, 2 w Pucharze Hiszpanii, trzy w Superpucharze Hiszpanii.

P.S. O podsumowanie ostatniej dekady nie pytajcie, nadal mozolnie liczę głosy i typy. Wyniki... za dni kilka.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!