Advertisement
Menu
/ Marca

Wywiad z Sergio Ramosem i Paolo Maldinim

Mistrz i uczeń dla dziennika <i>Marca</i>

Sergio Ramos: Witaj, Paolo! Dziękuję, że przyszedłeś. To dla mnie naprawdę wielka przyjemność. Mówię ci to prosto z serca.

Paolo Maldini: To dla mnie równie wielka przyjemność, Sergio. Naprawdę. Chociaż wcześniej nie znaliśmy się osobiście, to śledzę twoją karierę od transferu do Realu Madryt. Wiem, że jesteś wielkim obrońcą i zawsze lubisz zapuszczać się do przodu. Fabio Cannavaro wiele razy mi powtarzał, że bycie obrońcą w Hiszpanii jest bardzo ciężkim zadaniem, gdyż praktycznie cały zespół idzie do przodu, do ataku. Właśnie to w lidze hiszpańskiej przykuwa u nas we Włoszech największą uwagę. Gra w Hiszpanii musi być wielką przyjemnością, ale zdaję sobie sprawę z tego, że obrońcy nie mają tam łatwo. Ale Sergio ma charakter, to piłkarz z pazurem i to jest bardzo ważne.

W Hiszpanii rozpoczęła się debata na temat tego, na jakiej pozycji powinien grać Sergio Ramos - czy jako stoper, czy jako boczny obrońca. Gdzie czujesz się lepiej, Sergio?
R: Na pozycji stopera. Tam czuję się swobodniej, mam częstszy kontakt z piłką. Tak, ta pozycja bardziej mi się podoba. Ale dużo zależy od systemu, gdyż teraz boczni obrońcy w Realu Madryt mają przed sobą cały korytarz i mogą się włączać do akcji. Co by jednak nie mówić, będę grał tam, gdzie zadecyduje trener. To Pellegrini ma w tej kwestii ostatnie słowo.

M: Powiem ci jedną rzecz, Sergio. Ja również zaczynałem jako boczny obrońca. Miałem tę samą mentalność, jaką charakteryzujesz się teraz ty. Ale później przeszedłem na środek obrony. To prawda, że pozycja stopera wymaga dużo mniej wysiłku fizycznego, dlatego wraz z biegiem lat musisz mieć ten aspekt na uwadze, gdyż to bardzo ważne.

A według Maldiniego, na jakiej pozycji powinien grać Sergio?
M: Myślę, że teraz powinien grać na pozycji stopera. Ale w obronie, która jest zorganizowana i zsynchronizowana. Oglądam mecze Realu Madryt w telewizji i zauważam, że czasami bronią indywidualnie, a to jest dużo trudniejsze.

Ważne jest również to, czy możesz liczyć na wsparcie z pomocy. W przeciwnym wypadku rywal ma ułatwione zadanie.
M: Wiem, o czym mówisz, gdyż to mnie spotkało podczas moich ostatnich sezonów w Milanie. Nie miałem przed sobą nikogo, kto mógłby mi pomóc. Wsparcie pojawiało się tylko wtedy, gdy byłem już przy piłce i musiałem rozpocząć akcję. A gdy musisz walczyć jeden na dwóch, to jesteś na z góry przegranej pozycji. Było ciężko.

R: Tak, to naprawdę trudne zadanie. Ale fakt jest taki, że we Włoszech linie są dużo bliżej siebie, dlatego możesz liczyć na większe wsparcie.

M: Cóż, w Milanie wcale tak nie jest, nie uważasz? (śmiech) Kilka lat temu było inaczej - wszyscy byliśmy obok siebie i nawzajem się wspieraliśmy. Teraz już nie.

Jakie zdanie na temat Maldiniego ma Sergio Ramos? Zapewne to był twój idol od dziecka. Chciałbyś osiągnąć kiedyś to, co on?
R: (Śmiech). Czy chciałbym? Oddałbym wszystko, aby tylko tak się stało. Paolo Maldini to mój idol. To przykład dla wszystkich piłkarzy, to mit i legenda. Chciałbym, aby moje nazwisko miało kiedyś taki sam wydźwięk jak nazwisko Paolo. Gdybym chociaż osiągnął połowę tego wszystko, czego dokonał Maldini, byłbym w pełni usatysfakcjonowany. Pamiętam, że od dziecka, będąc jeszcze w Sewilli, ojciec i brat zawsze stawiali go jako przykład do naśladowania. Kazali mi oglądać jego mecze. Maldini będzie pamiętany przez wszystkich. To wielki piłkarz.

M: Dobra, dobra, Sergio. Już starczy. Człowieku, teraz mam przez ciebie rumieńce na twarzy. (śmiech)

R: Nie mówię tego tylko po to, aby coś mówić. To szczera prawda.

Paolo, uważasz, że Sergio może być dla Realu Madryt kimś tak ważnym, jak ty dla Milanu? Może zostać twoim następcą?
M: Oczywiście, że tak. Dlaczego nie? Sergio ma wszystko - szybkość, siłę, technikę i gra w wielkim klubie. Real Madryt jest taki jak Milan - oba kluby mają swoją historię, trofea, tradycję i drużynę. Sergio ma wszystko, aby odnieść tam sukces. Ponadto jest bardzo młody i ma jeszcze czas. Nie widzę żadnych przeciwwskazań, aby mu się nie udało.

Jakie wskazówki dałbyś Sergio?
M: Mogę mu jedynie powiedzieć, że ja codziennie uczyłem się czegoś nowego. Niezależnie od tego, w jakim wieku jest, i ile tytułów zdobyłeś, zawsze musisz myśleć tylko o tym, aby się ciągle poprawiać. Odpowiednia osobowość nadejdzie z czasem. Będziesz wiedział, jak się ustawiać, kiedy sobie odpuścić, jak pokierować drużyną... Tego typu rzeczy uczysz się wraz z rozgrywaniem kolejnych meczów i mijaniem lat. Jednak zawsze musisz myśleć o poprawie. Nigdy nie spoczywaj na laurach, Sergio.

Innym ważnym czynnikiem są kontuzje. Sergio miał pod tym względem pecha, gdyż w poprzednim sezonie cały czas miał jakieś urazy, dlatego nie mógł grać na miarę swoich możliwości.
M: Oczywiście. To również ma wielki wpływ. Ale kontuzji nie możesz kontrolować, są niezależne od ciebie. Sergio, co ci się stało w poprzednim sezonie?

R: W wielu meczach musiałem występować z bólami w mięśniach. Później nadeszła kontuzja pachwiny, a na koniec ścięgna Achillesa. Przez te trzy miesiące rehabilitacji miałem czas na to, aby wzmocnić odpowiednie mięśnie i teraz czuję się naprawdę dobrze. Teraz mój problem polega na tym, że wszyscy chcą mnie przestawić na środek obrony. Ale to trener decyduje, a ja nie mam z tym żadnego problemu.

M: W swoim pierwszym sezonie grałem jako boczny obrońca. Potem przeszedłem na środek obrony, a na koniec znów wróciłem na bok.

I tak częste zmienianie pozycji nie wpływa na rozwój i nabieranie automatyzmu?
M: Cóż, ja po prostu lubiłem grać na obu tych pozycjach. Byłem w wielkiej formie, miałem siły i trenowaliśmy jak zwierzęta. Po prostu czułem, że stać mnie na to, aby biegać po skrzydle w tę i z powrotem, aby bronić i atakować. Gra na pozycji stopera jest zupełnie inna. Grywałem również jako prawy obrońca. Jedyną pozycją, na której nigdy nie występowałem, była chyba tylko bramka. (śmiech)

R: Ja również musiałem raz zagrać na lewej obronie. To było w meczu z Barceloną. Po prawej stronie był wtedy Messi, dlatego to ja musiałem go pokryć.

Tego typu uniwersalność jest ceniona przez trenerów.
R: Tak, to prawda. Mogę zagrać na każdej pozycji, na jakiej wystawi mnie trener.

M: Macie rację. Ale z drugiej strony trzeba przyznać, że niełatwo się gra, gdy raz trzeba biegać po lewej, a raz po prawej stronie. Nawet fakt, czy grasz na pozycji prawego czy lewego stopera, ma również znaczenie. Każda pozycja ma swoje sztuczki i haczyki.

Paolo, futbol uległ dużej przemianie od czasów, kiedy zaczynałeś karierę?
M: Tak, ogromnej. Obecny futbol jest zupełnie inny niż ten z końcówki lat 80. czy początku lat 90. Teraz drużyny są dużo silniejsze pod względem fizycznym. Chociaż tamten Milan Sacchiego i Capello już wtedy dużą wagę przykładał właśnie do przygotowania fizycznego. Cała drużyna była bardzo silna. A mając w składzie Van Bastena, Gullita czy Rijkaarda, techniki również nam nie brakowało, prawda?

Tamta drużyna zrewolucjonizowała futbol. Nikt nie potrafił tak bronić jak tamten Milan. To prawda, że Sacchi na treningach ustawiał czwórkę obrońców naprzeciwko reszty drużyny? Baresi mówił niedawno, że atakowało was w sumie siedemnastu zawodników. To całkiem dużo, nie?
M: Wszystko to, co mówi Baresi, jest prawdą. (śmiech) Cóż, tak naprawdę to atakowało nas dziesięciu zawodników, a nie siedemnastu. Ale przez pierwsze pięć minut nigdy nie traciliśmy bramki. Później już padaliśmy. Ale ta dziesiątka to byli naprawdę dobrzy zawodnicy. Tamte mecze były nieprawdopodobne. Byliśmy wyczerpani.

Tassotti - Baresi - Costacurta - Maldini. Kibice potrafią wyrecytować tę linię z pamięci. Czwórka zawodników, która poruszała się tak, jakby była jednością.
M: Racja. Ale za tym wszystkim była wielka i wyczerpująca praca. Opowiem wam pewną anegdotę. Rok temu spotkaliśmy się na towarzyskim meczu i to, co się podczas niego wydarzyło, było nieprawdopodobne. Nikt się tego nie spodziewał. Weszliśmy we czwórkę na boisku i z miejsca perfekcyjnie się ustawiliśmy. Tak, jak zawsze. Nie rozmawialiśmy wcześniej na ten temat, ani tego nie planowaliśmy. To wyszło samo z siebie. Tak, jakby czas się zatrzymał. Baresi był poważny i skoncentrowany jak zawsze. Nigdy nic nie mówił, wiecie? Ani słowa. Wystarczył jego wzrok, a pozostała trójka już wiedziała, co ma robić.

W dzisiejszych czasach nie ma już takiego zrozumienia.
M: Cóż, a sekret polegał tylko na ciągłej i codziennej pracy. To nie przyszło samo z siebie. Kluczem do tego jest pełna koordynacja na wielu treningach, jakie razem ze sobą odbyliśmy. Wszystkie treningi były bardzo, ale to bardzo ciężkie.

Jak duży wpływ na te sukcesy miał Milan Lab?
M: Milan Lab narodził się dziesięć lat temu... Nie, jeszcze wcześniej. Ten projekt jest bardzo ważny, jeśli chodzi o treningi i zapobieganie kontuzjom. Kwestia urazów jest jednak najbardziej skomplikowana, gdyż oprócz odpowiedniego przygotowania trzeba mieć także szczęście. (Krzyżuje palce i zaczyna się śmiać). Najpierw pracowaliśmy indywidualnie, pojedynczo. A potem razem. Nie mam takich samych warunków fizycznych jak na przykład Gattusso, dlatego potrzebowałem innego toku treningów.

A jak się teraz pracuje w Realu Madryt, Sergio?
R: Cóż, jest tak samo, jak powiedział Paolo. Wcześniej nie mieliśmy tego typu projektów, ale teraz wraz z Madrid TEC dużo łatwiej jest nam trenować i dochodzić do siebie po urazach.

M: Praca zaraz po meczu również jest kluczowa, Sergio. Zawsze wykonywaliśmy przebieżki po spotkaniach. Na drugi dzień natomiast były głównie ćwiczenia wytrzymałościowe. To naprawdę mi pomagało.

R: U nas jest inaczej. Na drugi dzień po meczu jedynie się rozgrzewamy, rozciągamy...

M: Zatem spróbujcie tego, co ci mówię. To naprawdę działa.

R: Skoro mówisz to ty, to naprawdę musiało działać... Skoro mówi to zdobywca pięciu Pucharów Europy, to muszę go posłuchać. Nie ma wątpliwości. (śmiech)

M: I uczestnik ośmiu finałów Ligi Mistrzów! Co? Nie zapominajcie o tym, bo to również się liczy. (śmiech)

R: O matko! Pięć Pucharów Europy i osiem finałów! Dałbym wszystko, aby to osiągnąć.

Zgodziłbyś się zapewne nawet na połowę tego wszystkiego.
R: Oczywiście.

M: Ile masz lat, Sergio?

R: Ja? 23. Mam zatem jeszcze trochę czasu przed sobą, prawda?

M: Oczywiście. Ja swój pierwszy Puchar Europy zdobyłem w wieku 20 lat. Najlepsze w mojej karierze jest to, że tytuły rozłożyły się na całe 20 lat. To bardzo dużo mi dało. Oznacza to, że przez całą karierę utrzymywałem się w czołówce. Muszę przyznać, że jestem z tego dumny.

Paolo, które tytuły bardziej zapamiętasz? Te pierwsze czy te ostatnie?
M: Raczej te ostatnie, które zdobywałem już jako kapitan. Pierwsze tytuły zdobywałem, będąc jeszcze bardzo młody - miałem inną mentalność i nie miałem przed sobą tej świadomości, że to już schyłek kariery. Zdobycie Ligi Mistrzów w roli kapitana jest czymś wielkim.

Skoro już mowa o kapitanach. Sergio jest już czwartym kapitanem w Realu Madryt i w przyszłości może zostać nawet pierwszym. Jakieś wskazówki, Paolo?
M: Bycie kapitanem w takiej drużynie jak Milan czy Real Madryt nie jest łatwym zadaniem. Ja miałem przykład Baresiego, który nie mówił zbyt dużo. Pod tym względem byłem nieco inny, gdyż lubiłem rozmawiać z kolegami z drużyny, poznawać ich opinie i być na bieżącą w sprawach zespołu. Ale tego wszystkiego nabierasz z czasem. Najważniejsze jest to, aby dawać z siebie wszystko na treningach i na boisku. Musisz być przykładem dla innych. Wtedy nie trzeba praktycznie nic mówić. Głos zabierać należy wtedy, gdy wymaga tego sytuacja. Ale rozmawia się z kolegami z zespołu, Sergio, a nie z prasą. (śmiech)

R: Nie, ja już nie rozmawiam zbyt często z prasą. Może to dlatego jestem teraz tak bardzo krytykowany przez dziennikarzy. (śmiech)

M: Ja również byłem w pewnym momencie krytykowany przez prasę. Przez kilka lat miałem słabszą formę, zmagałem się z problemami fizycznymi... Pamiętam, że wszyscy mówili, że już się skończyłem, że futbol na najwyższym poziomie nie jest dla mnie. A miałem dopiero 20 lat!

R: I zobacz, jak daleko zaszedłeś, i ile wygrałeś... To niemożliwe, że chcieli cię wysłać na emeryturę!

Czy Paolo Maldini zabrałby Sergio Ramosa do Milanu?
M: Człowieku, oczywiście, że tak! Nawet bym się nie wahał.

A ty byłbyś gotowy odejść, Sergio?
R: Milan to bez wątpienia wielki klub. Ale jestem zadowolony w Realu Madryt. Mój kontrakt obowiązuje jeszcze przez trzy lata i wciąż chcę się tutaj rozwijać. Ale co ma być, to będzie. Ten klub bardzo dużo mi dał, ale nigdy nic nie wiadomo. Jeśli karierę miałbym zakończyć w Milanie, byłbym zachwycony.

M: Zatem czekamy na ciebie, Sergio. Nie zapominaj o tym.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!