LLL: Czy dwie bramki Kuna spowodują jego odejście?
<i>La Liga Loca</i> prosto z Madrytu
Słodko-gorzki remis Atlético z Chelsea 2:2 we wczorajszym meczu Ligi Mistrzów ma dwa skutki. Po pierwsze, klub wylatuje z rozgrywek na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej. Po drugie, zaleje umysły włodarzy klubu z Vicente Calderón wizjami pokaźnych sum w euro.
Zgrabny występ Kuna, w którym założył kaganiec chłopcom Abramowicza, był w zasadzie pierwszym w tym sezonie, w którym argentyński strzelec zrobił cokolwiek godnego uwagi.
I Kun w czas trafił idealnie. Jego drużyna ma nikłe szanse na zakwalifikowanie się do rozgrywek Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Co za tym idzie, pieniędzy będzie o wiele mniej. A z czegoś trzeba zapłacić za nowe centrum treningowe i plany nowego stadionu.
A wczorajsze dwa piękne trafienia Kuna tylko podniosą i tak spore zainteresowanie ze strony londyńskiego klubu i tak już z Kunem flirtującego (pomimo zakazu transferów, mimo wszystko). A Carlo Ancelotti (będący w lecie nadal trenerem Chelsea, mimo wszystko) przyznaje, że nie miałby nic przeciwko, aby Kun i Didier Drogba spali razem w jednym łóżku, ujmując sprawę metaforycznie.
"Abramowicz być może nie dysponuje teraz wielkimi pieniędzmi, ale nie dysponuje także Kunem" - pokpiwał F.J. Díaz. Być może pospieszył się o jakieś sześć miesięcy.
Wczorajszy występ Rojiblancos był naprawdę żwawy. Po meczu LLL próbowała desperacko wypytać zawodników Chelsea o zmiany, jakie zaszły u rywali po tym, jak zostali zgnieceni na Stamford Bridge 4:0.
Od Franka Lamparda nie usłyszeliśmy nic, od Joe Cole'a usłyszeliśmy "nie" i "sorry".
Zauważyliśmy natomiast, że Michael Ballack jest nienaturalnie wielki i zawołał LLL tylko po to, aby opowiadać same dobre rzeczy o wspaniałym, charyzmatycznym, ba, łamiącym granice niemieckim środkowym pomocniku, który zapisze się w annałach futbolu jako jeden z najlepszych w historii.
Inny wielki zespół z Madrytu, Rayo Vallecano, wczoraj nie grało. Grał natomiast Real, remisując z AC Milan 1:1.
LLL musi tym razem zdać się na poranne hiszpańskie gazety, twierdzące, że pierwsza połowa wczorajszego meczu była najlepsza w tym sezonie w wykonaniu drużyny z siedziby Posępnego Czerepu.
Co wcale nie znaczy, że było szczególnie mega.
"Występ dobry, ale nagroda niewielka" - pisze As.
"Występ dobry, ale nagroda niewielka" - pisze Marca, a następnie składa hołd pierwszym 45 minutom spotkania, określając je mianem kapitalnych.
Od jakiegoś czasu Karim Benzema narzekał, że nie potrafi grać odpowiednio dobrze z Raúlem, ponieważ ten stara się wypełnić każdą z jego ulubionych dziur, ekhm, luk, na boisku.
I wydaje się, że Francuz miał sporo racji po kolejnym całkiem przyzwoitym występie, gdy kapitan zespołu nie blokował mu przestrzeni - występie, dzięki któremu Real zdobył przeciwko Milanowi na San Siro pierwszą bramkę w oficjalnym meczu od 1956 roku.
"Z dala od Raúla Benzema to kompletnie inny zawodnik" - zauważył Alfredo Relańo w redakcyjnym felietonie Asa.
A teraz pora na Barcelonę, aby wprowadziła swoje poprawki po domowej porażce w Lidze Mistrzów. A zrobić to może podczas wyjazdu na mecz z Rubinem Kazań. I wszystko o czym się mówi, to temperatury poniżej zera powodujące twardnienie sutków u barcelońskich gwiazd Dream Teamu Pepa Guardioli na terenie Matiuszki Rosji.
Nie nie, dla Guardioli nie będzie to żadną wymówką.
"Mistrzowie powinni potrafić grać w temperaturze minus 40 stopni Celsjusza" - heroicznie zadeklarował Pep.
Podobnie myśli katalońska prasa. Na teraz, przynajmniej.
"Ani mrożące krew w żyłach temperatury - Boże, jest przecież tylko minus osiem - ani fatalny stan murawy nie powinny być wymówką" - pisze w Sporcie Josep Maria Casanovas, przygotowując się do sytuacji, gdy niskie temperatury i fatalny stan boiska będą wymówką na wypadek złego rezultatu w środowy wieczór.
Gazeta dodaje, że klub odpowiednio zadbał o zawodników, wyposażając ich w szynkę, płaszcze, rękawiczki i czapki, czyli cztery, bez których żaden Hiszpan nie przeżyje, gdy temperatura spada poniżej plus osiemnastu stopni Celsjusza.
Mundo Deportivo już ma odpowiedni tytuł na środę - "Barça na lodzie".
Na koniec Sevilla, chociaż biorąc pod uwagę, jak świetnie sobie radzi mając na koncie same zwycięstwa, powinniśmy od niej zacząć. Jeżeli wygra ze Stuttgartem, a Unirea punktów nie zdobędzie, drużyna z Andaluzji zajmie pierwsze miejsce w grupie na dwie kolejki przed końcem.
A to zdecydowanie lepiej niż w przypadku pozostałych drużyn z La Liga.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze