Advertisement
Menu
/ uefa.com, Wkipedia, marca.com

Przed meczem z Milanem

Wtorek, 20.45

Aż chciałoby się zaśpiewać, że już za dzień matura. Egzamin nie z matematyki, na szczęście, ale z dojrzałości piłkarskiej. Po wiadomej klęsce w Copa del Rey kolejne mecze mają pokazać, czy ten wstrząs obudził drużynę Manuela Pellegriniego, czy też ostatecznie zepchnął ją w niebyt. Spotkanie z Getafe tchnęło w nas trochę optymizmu, ale przyznajmy: nie za wiele. Dopiero teraz nadchodzą spotkania, które zadecydują o przyszłości chilijskiego trenera w Madrycie. Seria remisów i porażek oznaczać będzie koniec jego pracy przy Concha Espina, lecz jeśli uda mu się zanotować w najbliższych meczach komplet zwycięstw, nie tylko sam zachowa posadę, ale i jego piłkarze być może znajdą wreszcie rytm, który doprowadzi ich do triumfalnego zakończenia sezonu.

Jednakże o ile Los Blancos dopiero będą się wygrzebywali z dołka, o tyle Rossoneri już się z niego wygrzebali – a wręcz wyskoczyli. Jeszcze przed meczem w Madrycie wygrali u siebie z Romą, a pokonawszy Królewskich, zdobyli trzy punkty na Chievo Werona. Następnie zremisowali w Neapolu, ale gdy na San Siro przyjechała Parma, znów górą byli nasi rywale. Poza tym zawodnicy Milanu najwyraźniej przypomnieli sobie, jak strzelać bramki; bramkarza Chievo dwukrotnie pokonał Alessandro Nesta (jest to jedna trzecia dorobku bramkowego Nesty w Serie A!), bramkarza Napoli – Pato i Inzaghi, a bramkarza Parmy – dwa razy Marco Borriello.

Nadzieja matką… wynalazku?

Przed pierwszym spotkaniem liczyliśmy w pewnym sensie na słabość Milanu bardziej aniżeli na własną siłę. Nie dość, że wtedy srodze się przeliczyliśmy, to jeszcze teraz Leonardo i jego piłkarze zabrali nam nawet tę nadzieję. Nie oszukujmy się: to AC Milan będzie faworytem w tym pojedynku. Nie jesteśmy oczywiście bez szans – w końcu poprzednio to my byliśmy faworytem i co z tego? – ale nawet remis będzie dla nas korzystnym rozstrzygnięciem. Tego musimy mieć świadomość już teraz. W ostatecznym rozrachunku nie musi to zresztą działać na naszą niekorzyść. Może dzięki temu nasi zagrają lepiej.

W naszej kadrze nieobecni pozostają kontuzjowani Cristiano Ronaldo i Ezequiel Garay, ale szczególnie dotkliwa może się okazać nieobecność Gutiego. Los blondwłosego pomocnika zawisł na włosku i w tej chwili pewne jest tylko jedno: iż sam Guti nie wpłynie na los meczu z Milanem. A skład Królewskich na ten mecz, a ściślej mówiąc: zestawienie formacji ofensywnej, to spora niewiadoma. W obronie wystąpią (o ile w ostatniej chwili nie dopadną nikogo problemy zdrowotne) Sergio Ramos, Albiol, Pepe i Arbeloa, przed nimi zaś Xabi Alonso i Lassana Diarra. Co się zaś tyczy ataku, jedną z opcji jest cokolwiek zaskakujące uczynienie z Raúla lewoskrzydłowego (wtedy w ataku zagrają Gonzalo Higuaín i Karim Benzema), drugą natomiast – atak w postaci Higuaín-Raúl i Marcelo na lewym skrzydle.

Trenujący Milan Leonardo Nascimento de Araújo ma w zasadzie tylko jedną zagwozdkę: czy Alessandro Nesta da radę zagrać? Doświadczony obrońca z powodu kontuzji wypadł ze składu na mecz z Parmą i teraz do ostatnich godzin ważyć się będzie jego występ przeciwko Realowi Madryt. Oprócz Alessandra brazylijski szkoleniowiec będzie mógł liczyć na wszystkich swoich najważniejszych piłkarzy. Z pewnością zagrają nasi kaci – Alexandre Pato i Andrea Pirlo, na występ może też liczyć Marco Borriello, natomiast mocno wątpliwe jest pojawienie się na murawie Klaasa-Jana Huntelaara. Kariera Holendra stanęła w miejscu podczas jego pobytu w Madrycie i póki co ani drgnie.

Smutne wspomnienia

Zasadniczo nasz bilans z Milanem przedstawia się korzystnie, nawet mimo ostatniej porażki. Jednakże to właśnie Rossoneri zadali Królewskim jedną z najbardziej bolesnych klęsk w całej historii naszego klubu. Był to półfinał Pucharu Mistrzów 1988/1989. Dwie rundy wcześniej Los Blancos wyeliminowali Górnik Zabrze, w ćwierćfinale zaś – holenderski PSV. W pierwszym meczu półfinałowym padł remis 1:1 po golach Sáncheza i van Bastena. Taki rezultat dawał nam pewne szanse w rewanżu, ale niestety, szans tych nie dali nam rywale. W 19. minucie, po golu Carla Ancelottiego, było 1:0, a pięć minut później podwyższył Frank Rijkaard. Jeszcze przed przerwą trzeciego gola wbił nam Ruud Gullit. W drugiej połowie piłkarze Arriga Sacchiego (tak, tego, co to niedawno pracował w Madrycie) dobili nas trafieniami van Bastena i Donadoniego.

Zwróćcie uwagę, jak niezwykła była to wówczas drużyna, jakie to były nazwiska. I uprzedzając pytania: tak, w tej drużynie grał Maldini. Jeszcze nie jako kapitan (tym był wówczas Baresi), ale grał i wraz z kolegami wzniósł na Camp Nou (!) Puchar Mistrzów, gdy Rossoneri pokonali bukareszteńską Steauę aż 4:0.

Teraz taki łomot raczej nam nie grozi, ale ku przestrodze:



I tak na marginesie: miejmy nadzieję, że sędzia tego meczu, pan Felix Brych, spisze się lepiej niż swój kolega po fachu z poprzedniego spotkania.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!