Advertisement
Menu
/ Pioti

Przed meczem z Getafe

Sobota, godzina 18.00

Kto by pomyślał, że już w listopadzie Manuel Pellegrini będzie przechodził przez najgorętszy okres pracy w Realu Madryt. Getafe, Atlético Madryt, AC Milan, Alcorcón - to dla szkoleniowca Królewskich mecze o być albo nie być. Zespół nie funkcjonuje jak powinien, to pewne. Być może gdyby Pellegrini miał czas, stworzyłby drużynę funkcjonującą na kształt Barcelony (tak, niestety - w tej chwili jedynym punktem odniesienia powinna być dla nas Blaugrana). Ale Chilijczyk czasu nie ma. Na Concha Espina wszystko jest "na wczoraj".

Można przegrać z będącą (ówcześnie) w gazie Sevillą, można przegrać z Milanem, który choćby w nie wiadomo jakiej był formie, najsłabsze punkty rywala potrafi wykorzystać zawsze. Blamażu z AD Alcorcón nie usprawiedliwia nic. Jeśli twoje słabości obnaża trzecioligowiec - to znak, że naprawdę coś nie działa, biorąc nawet pod uwagę wszystkie klątwy i wirusy Pucharu Króla.

Ciekawe, ile bramek wbije nam Getafe. I ciekawe, czy zdołamy odpowiedzieć choć jedną.

No dobrze, jest to lekka przesada, ale po tym, czego ostatnio doświadczyliśmy, trudno być niewzruszonym optymistą. Co prawda gramy u siebie, co prawda dzieli nas od rywala sześć pozycji w tabeli, ale już choćby tylko na wszelki wypadek warto prognozować ostrożnie. Tym bardziej, że nasz rywal, choć nieszczególnie utytułowany, sroce spod ogona nie wypadł.

Klub ten - blisko zresztą związany z Realem Madryt, nie tylko geograficznie (ich prezes jest przecież kibicem Los Blancos) - ma na koncie kilka mniej znaczących sukcesów, choćby dwukrotny awans do finału Copa del Rey czy prawie wygrany pojedynek w ćwierćfinale Pucharu UEFA z Bayernem. Ponadto w składzie El Geta figuruje kilku piłkarzy, których madridistas dobrze znają - przede wszystkim Roberto Soldado, ale także Miguel Torres, Dani Parejo czy Jordi Codina. Ostatniego z tej czwórki niemal na pewno nie zobaczymy na murawie, gdyż podstawowym bramkarzem Getafe jest 23-letni Argentyńczyk Óscar Ustari i nic nie wskazuje na to, by ten stan rzeczy miał ulec zmianie. Za to Roberto Soldado jest podstawowym napastnikiem drużyny z Coliseum Alfonso Pérez, mającym na koncie cztery z dwunastu zdobytych przez nią dotąd goli. Także Parejo ma na koncie gola - tylko jednego póki co - i cztery rozegrane spotkania, a według dziennikarzy Marki za chwilę zaliczy piąte, dla Miguela Torresa mecz z Realem Madryt będzie zaś szóstym w sezonie.

Oczywiście dodać do tej wyliczanki należy także trenera naszych rywali. Jest nim w końcu sam Míchel, niegdyś członek legendarnej Quinta del Buitre, zdobywca 97 goli w 404 meczach ligowych w barwach Królewskich, wychowanek Los Blancos, a swego czasu trener Castilli. Getafe to pierwszy samodzielnie prowadzony przezeń klub z Primera División i trzeba przyznać, że Míchel radzi sobie całkiem nieźle.

Wróćmy jeszcze do składu naszych przeciwników. Dwaj madridistas, Soldado i Parejo, zajmą miejsca dokładnie naprzeciwko Ikera Casillasa, przy czym Roberto ma być jedynym środkowym napastnikiem, Dani zaś - ofensywnym pomocnikiem. Ze skrzydeł będą ich wspierali Pedro León i Manu, obaj mający na koncie po dwa gole w bieżącym sezonie. Dalej wystąpi szwajcarsko-ghańska para Fabio Celestini i Derek Boateng, na środku obrony pojawią się Cata Díaz i Mario, po bokach zaś - Mané i ostatni madridista, a więc Miguel Torres. Możemy być pewni, że ta drużyna nie sprzeda tanio skóry, nie tylko dlatego, że są to nieźli w sumie piłkarze (na pewno lepsi niż grający w pewnej drużynie, która ostatnio nas… Zresztą nieważne), ale i dlatego, że trzej to nasi piłkarze - powrót na Bernabéu, pojedynek z klubem, który wydał ich na piłkarski świat, będzie dla nich wielkim przeżyciem i źródłem dodatkowej mobilizacji.

Prasa już wyruszyła na poszukiwania następcy Pellegriniego, jakby mając pewność, że najbliższe cztery mecze nie odwrócą losów drużyny, a nawet jeszcze bardziej ją pogrążą. A tego byśmy nie chcieli. Oprócz problemów natury technicznej, dochodzą trenerowi problemy wychowawcze. Na to spotkanie nie powołany został Guti. Oficjalnie ze względu na kontuzje, po której musi odpocząć. Ale kto wierzy w taki obrót spraw po tym, co zdarzyło się w środowy wieczór na stadionie trzecioligowego Alcorcónu?

Skład na ten mecz nie może dziwić. I nie dziwi. Żadnych znaczących zmian w stosunku do poprzednich ligowych pojedynków nie ma. A przynajmniej, idąc za prasą hiszpańską, nie będzie. Iker Casillas w bramce, obrona to Sergio Ramos, Pepe, Albiol i Marcelo. W pomocy, jako pivoci: Xabi Alonso i Lassana Diarra, przed nimi Granero i Kaká, a w ataku Raul i Karim Benzema. Higuaín, mimo że powołany, na pierwszy skład raczej nie ma co liczyć, możliwe, iż więcej minut zagra w tym meczu Ruud van Nistelrooy.

Napisać, że ten mecz koniecznie trzeba wygrać, to nie napisać nic. Doszliśmy do takiego momentu, w którym nie możemy być pewni niczego i musimy drżeć o wynik z najskromniejszym ligowym oponentem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!