Advertisement
Menu
/ fourfourtwo.com

LLL: Presja prasy na Pellegrinim rośnie

<i>La Liga Loca</i> prosto z Madrytu.

Wczorajsza noc była dla Realu licha, ale za to jak pokaźny zarobek mieli okoliczni szklarze.

Gdy wpadał właśnie czwarty gol dla Alcorcónu, skowyt protestu wydobywającego się z ust el presidente Realu Madryt był tak głośny, że rozbijał szyby w promieniach wielu mil wokół stadionu Santo Domingo. Stadionu, który był świadkiem najgorszych chwil Realu w jego historii. Tak przynajmniej twierdzi dzisiejsza prasa.

Od czasu ostatnich najgorszych chwil, ma się rozumieć.

Jakiś znak, jakiś omen nadchodzących, wyjątkowo frapujących zresztą wydarzeń, mógł zostać dostrzeżony pomiędzy wierszami publikacji pro-madryckiej prasy wtorkowej.

Uwielbiający otrzymywać prezenty za darmo piłkarze dzień wcześniej uczestniczyli w akcji promocyjnej koncernu Audi, przyjmując od sponsora auta na ten sezon. Diarrów dwóch wybrało najdroższe modele niemieckiego koncernu , kosztujące około 160 tysięcy euro. Skromniejszy Arbeloa zasiadł za kierownicą sprytnego coupe za, dokładnie, 51,290 euro.

Jedna ze stacji telewizyjnych udała się na parking drużyny AD Alcorcón, aby porównać te wypasione bryki rodem z filmów o gangsterach z samochodami piłkarzy wtorkowego rywala Realu Madryt. Nie dziwne, że nie były tak błyskotliwe. Średni zarobek zawodnika w hiszpańskiej trzeciej lidze to 36 tysięcy euro rocznie. To jakieś cztery i pół tysiąca euro mniej niż kieszonkowe Cristiano Ronaldo.

Tak właśnie wyglądał wstęp do Matki Wszystkich Klęsk Realu Madryt. A jego rozpieszczeni piłkarze posłusznie weszli w pułapkę.

We wtorek narzekaliśmy, że Copa del Rey jest kompletnie odarty z dramatyzmu, chyba że zespół tak wyjątkowo niekompetentny jak Real, zaliczy potężną wywrotkę i wyjątkowo mocno skomplikuje sobie życie.

Zespół z Twierdzy Posępnego Czerepu został wykopany za burtę Pucharu na tym samym etapie rozgrywek rok temu przez Real Uníon. W podobnym stylu zresztą. I wszystko wskazuje na to, że w tym roku również podąży tą samą ścieżką upokorzenia, w starciu z kolejnym zespołem z niższej ligi.

Owszem, Alcorcón miał troszkę szczęścia, że zagrał z osłabionym Realem Madryt, który zmuszony był wystawić do gry Benzemy, Van der Vaarty, Lady Gagi i Raúle. I skorzystał z tego, prowadząc do przerwy już 3:0, a kończąc czwartą bramką, chociaż bardzo blisko było i do piątej. Bez odpowiedzi ze strony rywala.

A jednak Raúl jest bardzo pewny siebie i zapowiada, że 10 listopada na Bernabéu losy dwumeczu zostaną odwrócone. - Jeżeli jest jakikolwiek zespół, który potrafi wyjść z takiej sytuacji, jest nim właśnie Real - powiedział kapitan, ignorując nauki płynące z dwumeczów z Realem Uníon, Betisem, Bayernem Monachium, AS Romą, Arsenalem, Liverpoolem....

Nie dziwi reakcja madryckiej prasy, pozbawionej jakichkolwiek przejawów sympatii.

"Hańba" - krzyczy As na pierwszej stronie, "żart stulecia". Biedny Tomás Roncero opisuje mecz jako "największe poniżenie, które przeżył przez 44 lata czynnej służby dla Madridismo". Pisze o milionach madridistas przeżywających wstyd w swych domach.

La Liga Loca uważa, że zamęczający się Tomás powinien pomyśleć o przyjemnych stronach swego życia.

A kibice Realu z reguły upokarzani są na Bernabéu albo w pubach. Tym razem było przynajmniej bardziej prywatnie.

Marca natomiast, w tej pomeczowej panice, stara się zrobić wszystko, aby nikt nie winił Florentino Péreza za ostatnie ekscesy jego wyjątkowo kosztownego zespołu.

"Wynoś się!" - uderza po oczach apel na pierwszej stronie środowej gazety, umieszczony nad zdjęciem chilijskiego trenera trzeciego sortu Manuela Pellegriniego.

Santiago Segurola zauważa, że Real ani raz w tym sezonie nie zagrał dobrego, pełnego meczu w tym sezonie.

Roberto Gómez zgadza się, że klęska w Alcorcón jest najgorszą w historii klubu i przypomina, że spodziewał się takiej sytuacji. Jego felietony zostały w ostanim czasie odesłane gdzieś w okolice dwunastej strony gazety. "Nazywali mnie anty-madridistą, anty-Valdano, anty-Pellegrinim, lecz niestety czas udowodnił, że miałem rację" - pisze zupełnie niezmartwiony takim obrotem ciał niebieskich Roberto.

Środowy tekst redakcyjny Marki mówi o Pérezie jako człowieku, który wywiązał się ze swej roli. To "Pellegrini nie wypełnił zobowiązań", dziennikarze nawołują do dymisji trenera.

A prasa w Barcelonie - będzie wulgarnie, wybaczcie, ale to w końcu Hiszpania - sika w majtki z powodu wesołego paradoksu całej sytuacji.

I czy można ją za to winić?

"Historyczne szyderstwo!" - drze się Sport, a Josep Maria Casanovas dodaje, że to początek końca Pellegriniego. El Mundo Deportivo bawi się równie świetnie, uderzając po oczach tytułem "Upokorzenie!".

Jest jednak światełko w tunelu dla zbolałych madridistas, którzy czekają słów i gestów otuchy po ostatnim poniżeniu.

Dziś wieczorem Florentino Pérez ma udzielić wykładu na uniwersytecie w Alicante. Tematem "model zarządzania na przykładzie Realu Madryt".

Czy to nie świetna okazja, aby się trochę pośmiać i choć na chwilę zapomnieć o demonach dnia wczorajszego?

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!