Advertisement
Menu
/ cnn.com

Florentino: Kupowanie gwiazd nie jest trudne

Wywiad z prezesem Realu Madryt

Niech pan nam opowie o tym nowym projekcie i o powodach, dla których powrócił pan do klubu.
Postanowiłem powrócić, gdyż uznałem, iż Real Madryt zbyt bardzo odbiega od swojego modelu. Model Realu Madryt został nakreślony już przez Santiago Bernabéu, który sprowadził Alfredo Di Stéfano i stworzył najlepszy klub w historii futbolu. I kiedy zauważyłem, że klub zaczyna zbaczać z odpowiedniego kursu, uznałem, że trzeba wrócić do korzeni. To był właśnie fundamentalny powód, dla którego powróciłem. W czerwcu odbyły się wybory, a ja zgłosiłem swoją kandydaturę.

Był pan bohaterem tego letniego okienka transferowego, sprowadzając dwóch najlepszych piłkarzy na świecie. Czy pańskim planem było rozpoczęcie nowego cyklu Galácticos?
Właśnie to widziałem w Realu Madryt, gdy byłem mały. Wtedy grali tutaj Di Stéfano, Puskás, Kopa, Gento... Po prostu najlepsi na świecie. I to właśnie dzięki temu jesteśmy teraz tym, czym jesteśmy - najlepszym klubem w historii, za taki uznała nas FIFA. Właśnie dlatego jestem wierny naszej historii i modelowi. Robiłem tak w 2000 roku i robię tak teraz. Real Madryt zawsze musi mieć w swoich szeregach najlepszych piłkarzy na świecie, gdyż oprócz rozgrywania meczów i odnoszenia zwycięstw, musimy także zapewniać widowisko i zdobywać sobie serca kibiców na całym świecie. Tak właśnie było na przestrzeni wszystkich lat.

Od ostatniego sukcesu Realu Madryt w Lidze Mistrzów minęło już siedem i pół roku. Czy to właśnie Puchar Europy będzie w tym sezonie głównym celem? Jak wielka presja z tym związana ciąży na trenerze i zawodnikach?
Prawda jest taka, że rozgrywkami, w których Real Madryt czuje się najlepiej, jest właśnie Liga Mistrzów. Już od wielu lat nie tylko nie udało nam się zdobyć tego pucharu, ale także straciliśmy należne nam miejsce i szacunek. Dlatego musieliśmy sobie teraz powiedzieć: "Uderzymy pięścią w stół, pozyskamy najlepszych piłkarzy na świecie i zrobimy co w naszej mocy, aby zdobyć Ligę Mistrzów". W tym sezonie finał odbędzie się 22 maja na Bernabéu. Chcemy się w nim znaleźć.

Niech nam pan opowie, jak ciężko jest pozyskiwać takich zawodników jak Cristiano czy Kaká.
Uważam, że to nie jest coś trudnego. Po prostu muszą zostać spełnione dwa wymagania - jeśli to się uda, to wszystko staje się dużo łatwiejsze. Po pierwsze Real Madryt musi najpierw chcieć danego zawodnika kupić, a po drugie dany zawodnik musi chcieć do nas przejść. I zarówno w przypadku Kaki, jak i Cristiano Ronaldo wymagania te zostały spełnione. Oczywiście bardzo pomocne jest także to, aby utrzymywać z klubem, w którym dany zawodnik obecnie występuje, jak najlepsze relacje. Wtedy prowadzenie negocjacji nie jest czymś trudnym.

Za swojej poprzedniej kadencji zdobył pan jeden Puchar Europy w ciągu sześciu lat. Wielu jednak zarzucało panu, że z takimi zawodnikami Real Madryt powinien zdobyć dużo więcej. Teraz model jest taki sam. Jak zamierza pan wpłynąć na to, aby tym razem sukcesy na arenie europejskiej były pokaźniejsze?
Real Madryt w ciągu całej swojej historii zdobył dziewięć Pucharów Europy. Nie da się jednak wygrywać co rok - należy przypomnieć, że pierwszy sukces miał miejsce w 1955 roku, czyli na zdobycie dziewięciu pucharów potrzebowaliśmy ponad 50 lat. Najważniejsze nie jest jednak samo wygrywanie, ale także utrzymywanie odpowiedniego miejsca w Europie, a to w ostatnich latach utraciliśmy. Zrobimy wszystko, aby to miejsce odzyskać, a także zdobyć kilka pucharów.

Ludzie oczekują od Realu Madryt zwycięstw i ładnego stylu. Czy to jest także pański zamysł? Czego wymaga pan od Manuela Pellegriniego?
To jest również część historii Realu Madryt. Tutaj nie liczy się tylko zwycięstwo. Trzeba wygrywać, a przy tym zapewniać widowisko. Kibiców trzeba wręcz zafascynować. Tak właśnie było w historii tego klubu, dlatego teraz może się poszczycić największą liczbą kibiców na świecie. Naszym obowiązkiem jest to, aby ten model kontynuować, gdyż gwarantuje on sukcesy nie tylko sportowe, ale także pozwala zdobywać nowych kibiców - zwłaszcza tych najmłodszych.

Na prezentację Cristiano Ronaldo wypełnił się cały stadion. Jak udało się panu wyzwolić wśród kibiców tak wielkie nadzieje?
Ogólnie transfer Cristiano Ronaldo wzbudził wielkie oczekiwania. To prawda, że madridismo potrzebowało takiej postaci jak on. Wszystko w połączeniu sprawiło, że każdy z nas chciał się tego dnia znaleźć na stadionie, aby na żywo zobaczyć, jak ten wyczekiwany przez wszystkich zawodnik naprawdę staje się częścią naszego klubu. Real Madryt i Cristiano Ronaldo się uzupełniają. Zawsze mówię, że są tacy zawodnicy, którzy urodzili się po to, by grać w Realu Madryt. Cristiano Ronaldo jest jednym z nich.

Wydał pan tego lata około 350 milionów dolarów. Mając na uwadze kryzys ekonomiczny, pojawiło się wielu krytyków. Jak pan odpowiada tym wszystkim, którzy twierdzą, że w obecnych okolicznościach nie powinno się wydawać tak wielkich sum?
To prawda, że światowa sytuacja ekonomiczna nie jest zbyt dobra. Ale w dzisiejszych czasach dla wielu ludzi Real Madryt jest jedyną pasją w życiu. Nie można zapomnieć, że ten klub do nikogo nie należy, nie jest niczyją własnością. Władze nad nim mają socios - w sumie 90 000 osób, które tworzą prawdziwą rodzinę madridistas. Każdy z nas jest zatem swego rodzaju właścicielem tego klubu. Innymi słowy mówiąc, nie ma tutaj żadnego podziału, to nie jest firma czy spółka akcyjna, dlatego nikt na klubie nie zarabia. Tutaj największy zysk odnosi Real Madryt. Nas interesuje głównie to, aby nie tylko docierać do całego świata, ale także okazywać te walory, dzięki którym jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Są to czysta gra, solidarność, duch poświęcenia... Tym wszystkim, którzy nas krytykują, a jest ich naprawdę niewielu, mogę jedynie powiedzieć, że jak udowodniliśmy już na ostatnim Walnym Zgromadzeniu, inwestycje w wielkich zawodników zawsze będą zapewniać podwojone dochody. W tym roku po raz kolejny będziemy mieć największy przychód na świecie - 422 miliony euro. Głównie dzięki inwestycjom w wielkich piłkarzy.

Real Madryt to nie tylko klub, ale także światowa marka. Jak wielkie znaczenie ma zatem dla was rozprzestrzenianie tej marki nie tylko w Europie, ale także w Stanach Zjednoczonych, Azji...?
Zawsze powtarzałem, że bycie prezesem Realu Madryt to ogromny zaszczyt. Ale także wielka odpowiedzialność. Wiem, że Real Madryt jest najbardziej znaną marką na całym świecie. To klub, który jest znany we wszystkich państwach świata głównie ze względu na swoje walory. Mówiąc Real Madryt, myślisz - poświęcenie, wysiłek, czysta gra czy solidarność, która w dzisiejszych czasach coraz bardziej zanika, ale dla nas wciąż jest bardzo ważna. Teraz poprzez Real Madryt chcemy te walory rozpowszechniać - zwłaszcza wśród dzieci. Chcemy im pomagać, dawać nadzieję oraz utwierdzać w przekonaniu, że posiadanie pasji jest czymś ważnym. Mówię to piłkarzom, mówię to wszystkim. Dzieci wzorują się na zawodnikach. Powtarzam im, że ciąży na nich wielka odpowiedzialność i muszą świecić przykładem. Wiem jednak, że odpowiedzialność ta ciąży na każdym z nas, dlatego codziennie robimy wszystko, aby sprostać temu zadaniu i nie być plamą na honorze historii tego wielkiego klubu.

Przedłużanie kontraktów, tak jak to miało ostatnio miejsce z Bwin, jest dla klubu bardzo ważne, prawda?
Tak, to prawda. Za czasów Santiago Bernabéu, w latach 40. czy 50., klub zarabiał jedynie na sprzedaży biletów. Właśnie dlatego Santiago Bernabéu doszedł do wniosku, że jeśli stworzy największy stadion na świecie, to jego klub będzie miał największe zyski na świecie. I tak właśnie było. Wybudował ten stadion w 1947 roku i rzeczywiście - Real Madryt zaczął zarabiać dużo większe pieniądze, co skończyło się transferem Alfredo Di Stéfano. Właśnie ten model chcę teraz kontynuować. Teraz jednak zyski nie obejmują tylko biletów, ale także prawa do transmisji telewizyjnych oraz marketing. W sumie nasze dochody w postaci 422 milionów euro można podzielić na trzy części. I dlatego przedłużanie kontraktów jest dla Realu Madryt tak ważne. Nie zapominajmy jednak, że możemy tego dokonywać właśnie poprzez sprowadzanie tych wielkich zawodników. Właśnie dlatego powtarzam, że jeśli ktoś decyduje się na tak wielkie inwestycje, to później ci najlepsi piłkarze okazuję się być najtańszymi, gdyż zapewniają wielkie dochody. Nowy kontrakt z Bwin jest tego najlepszym przykładem.

Jak mógłby pan porównać ten nowy cykl z tą pierwszą erą Galácticos?
Wtedy mieliśmy w swoich szeregach tak wielkich zawodników jak Figo, Zidane, Ronaldo, Beckham, Roberto Carlos, Raúl... Teraz z kolei możemy liczyć na takich jak Kaká, Cristiano Ronaldo, Benzema, Xabi Alonso... Uważam jednak, że tym razem, oprócz samego sprowadzania najlepszych zawodników, zatroszczyliśmy się o odpowiednią równowagę. Pozyskaliśmy bowiem również wielkich zawodników z reprezentacji Hiszpanii, która przecież wygrała ostatnie Mistrzostwa Europy. Ponadto postawiliśmy na kilku zawodników ze szkółki. I właśnie ta mieszanka wielkich światowych gwiazd, hiszpańskich piłkarzy oraz wychowanków zapewni nam odpowiednią równowagę. To jest ta główna różnica w porównaniu z tym poprzednim etapem.

Wydaje się, że politykę Realu Madryt krytykuje także Michel Platini, który nie chce, aby kluby miały tak wielkie długi i w najbliższych lat zamierza nieco zmienić politykę futbolu. Rozmawiał pan z nim?
Rozmawiam z nim średnio raz na tydzień, gdyż to mój wielki przyjaciel. A on nigdy tak naprawdę nas nie skrytykował. Po prostu raz został zapytany, czy według niego Real Madryt wydał duże pieniądze. Odpowiedział, że tak i nic więcej. Ponadto już niedługo tutaj przybędzie - mam nadzieję, że na mecz z Milanem - i sam wszystko dokładnie wyjaśni. Po prostu według niego klub nie powinien wydawać więcej niż zarabia. I całkowicie się z tym zgadzam. Są bowiem takie kluby, które zarabiają bardzo mało, a wydają wielkie pieniądze, gdyż właściciel wykłada je ze swojej kieszeni. To jest nieuczciwe, gdyż każdy klub powinien bazować na zarobkach bezpośrednio ze sprzedaży biletów, praw do transmisji oraz marketingu. W Realu Madryt nikt nie wykłada pieniędzy ze swojej kieszeni. Zarobki są owocem naszej marki, historii i pracy. Platini został po prostu źle zrozumiany.

Co Real Madryt musi wygrać, aby Florentino Pérez był usatysfakcjonowany?
W każdym sezonie od Realu Madryt wymaga się tego, aby zdobył wszystko. Jednak przede wszystkim trzeba wykazać się walką. Były takie sezony, w których nie wygraliśmy niczego, ale dochodziliśmy do finałów wszystkich rozgrywek. To prawda, że tytuły są najważniejsze, ale dobrze wykonana praca i poświęcenie w walce o wszystko również ma swoją rekompensatę w tym klubie. Niewybaczalny jest natomiast brak ambicji oraz nieporadność przy fascynowaniu kibiców. Kibice Realu Madryt powinni otrzymywać to, na co zasługują.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!