Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Podsumowanie 2. kolejki Ligi Mistrzów - wtorek

Niespodzianka we Florencji i Kazaniu

Powszechnie mówi się, że faza grupowa Ligi Mistrzów to najnudniejsza seria gier w całym sezonie w Europie (wyłączając oczywiście z tego zestawienia mecze polskiej ekstraklasy). Ta kolejka pokazuje, że wcale tak być nie musi. Dlaczego? O tym poniżej.

Grupa E

Debreczyn VSC - Olympique Lyon 0:4 (Källström 3', Pjanić 13', Govou 24', Gomis 50')

Francuzi powoli wyrastają na lidera grupy E. Jako jedyni mają na koncie po dwóch kolejkach sześć punktów. Drugą bramkę w drugim meczu Ligi Mistrzów strzela Miralem Pjanić. Lyon dominował na całej szerokości boiska, ale nie można się temu szczególnie dziwić. Ozdobą spotkania był czwarty gol dla podopiecznych Claude'a Puela autorstwa Bafétimbiego Gomisa, który minął bramkarza a następnie lobem skierował futbolówkę do siatki.

ACF Fiorentina - Liverpool FC 2:0 (Jovetić 28' i 37')

Niespełna dwudziestoletni Czarnogórzec został bohaterem całej Florencji. Stevan Jovetić, który do Fiorentiny trafił z Partizana Belgrad zaliczył dwa trafienia. Liverpool po nieprzekonywającym zwycięstwu nad Debreczynem, zalicza wpadkę - bo tak to można nazwać - we Włoszech. Ale to żadna dla The Reds tragedia, bowiem często podczas meczów grupowych powoli się rozpędzali, aby w fazie pucharowej grać na najwyższych obrotach.

Grupa F

Rubin Kazań - Inter Mediolan 1:1 (Domínguez 11' - Stanković 27')

Są wielkie pieniądze, są wielcy piłkarze, jest wielki trener, a wyników w Europie jak nie było, tak nie ma. Inter Mediolan wywozi z Rosji jedynie punkt, ale oglądając to spotkanie można dojść do wniosku, że punkt to maksimum, jakie mogli ugrać Mediolańczycy. Prowadzenie już w 11. minucie objęli gospodarze po kapitalnej, indywidualnej akcji i bramce Domíngueza. Goście odpowiedzieli co prawda w miarę szybko, ale tylko tyle mieli do zaoferowania w tym spotkaniu. Ekipa, w której gra Rafał Murawski (w tym meczu jednak nie wystąpił) przeważała od początku do końca. Gdyby Rubin trzy punkty zainkasował, nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. Ciekawe, w jaki sposób tym razem usprawiedliwiać będzie swoich piłkarzy Jose Mourinho.

FC Barcelona - Dynamo Kijów 2:0 (Messi 26', Pedro 76')

Z tego Dynama Kijów, które upokarzało Barcelonę na Camp Nou w 1997 nie zostało prawie nic. W tym meczu od początku do końca główną rolę odgrywała Blaugrana. Ukraińcy postawili na taktykę z polotem, czyli cofnięcie się do defensywy i czekanie na kontrę. Taki sposób na wygranie meczu może i skutkuje w lidze ukraińskiej, ale nie w Lidze Mistrzów, w dodatku grając z Barceloną na jej własnym terenie. Messi i Pedro, wychowankowie La Masii, udowodnili im to w sposób dobitny. Barca na kolejną stratę punktów nie mogła sobie pozwolić, a po remisie Interu z Rubinem Kazań została liderem grupy.

Grupa G

Rangers - Sevilla FC 1:4 (Novo 88' - Konko 50', Adriano 64', Fabiano 72', Kanouté 74')

Wspaniałą dyspozycję strzelecką z hiszpańskich boisk Andaluzyjczycy przenieśli na Wyspy. Rangersi z Glasgow wytrzymali napór Sevillistas przez całą pierwszą połowę. Wychodząc na drugą połowę pełni nadziei piłkarze z Glasgow tylko przyglądali się popisom radosnej gry gości. Dośrodkowania z bocznych stref boiska, a przede wszystkim strzały głową to naprawdę bardzo mocna broń Sevilli - w taki właśnie sposób padły dwie z czterech bramek we wtorkowym spotkaniu, a w La Liga też oglądaliśmy właśnie takie metody pokonywania bramkarzy.

FC Unirea - VfB Stuttgart 1:1 (Varga 48' - Tasci 5')

Zaledwie siedemnastotysięczne miasto po raz pierwszy było świadkiem meczu Ligi Mistrzów. Jako pierwsi wizytę złożyli gracze ze Stuttgartu. I, jeśli liczyli na łatwie zwycięstwo, to zostali rozczarowani. Prowadzenie objęli dość szybko, w piątej minucie, ale trzy minuty po przerwie gospodarze wyrównali stan spotkania, który utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego. FC Unirea zainkasowała tym samym pierwsze, historyczne punkty w mistrzowskiej lidze.

Grupa H

Arsenal FC - Olympiakos SFP 2:0 (Van Persie 78', Arszawin 86')

Długo kibice The Gunners musieli czekać na bramki swojej drużyny. W spotkaniu z Olympiakosem, w składzie którego oglądaliśmy Michała Żewłakowa, pierwszy gol dla Kanonierów padł dwanaście minut przed końcem, a strzelił go Robin van Persie. W osiemdziesiątej szóstej minucie wynik na 2-0 podwyższył Arszawin osładzający kibicom długi czas oczekiwania na gole, kierując piłkę do siatki... piętką. Wspaniały gol, aspirujący do najładniejszego w tej serii spotkań.

AZ Alkmaar - Standard Liège 1:1 (El Hamdaoui 48' - Traore 90')

Strzelanie rozpoczęło się na początku drugiej połowy, a skończyło w doliczonym czasie gry. Rzutem na taśmie za sprawą Traore, Standard Liège wywozi z DSB Stadion. To, że awansują Kanonierzy jest raczej pewne. Walka o drugie, premiowane awansem do daleszej fazy, miejsce walczyć będą właśnie Olympiakos, Alkmaar i Standard. Remis nie urządza żadnej ze stron, oba kluby pierwsze swoje spotkania przegrały, ale oczywiście bardziej zadowoleni mogą być zawodnicy gości.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!