Advertisement
Menu
/ as.com

Pellegrini: W szatni to ja jestem szefem

Trener w wywiadzie dla dziennika <i>AS</i>

Można pana nazwać ligowym dziadkiem. Oczywiście bez obrazy, ale mając 55 lat, jest pan najstarszym trenerem w La Liga.
Jestem tym zaskoczony. Myślałem, że ktoś jest jeszcze starszy ode mnie. Ach, no tak... Już wyleciał, był nim Chaparro z Betisu. Ale cóż, jeśli bycie najstarszym oznacza, że masz za sobą najwięcej przeżyć, a także doświadczeń, to jestem z tego powodu dumny. Mam za sobą wiele lat trenerki w Argentynie, Chile, Ekwadorze i teraz w Hiszpanii.

Czy wiek pomaga panu posiadać większy szacunek u piłkarzy?
To nie ma żadnego związku. Szacunek można sobie wyrobić poprzez jasne idee i sposób, w jaki starasz się je wpoić całemu zespołowi. Nie patrzę na wiek, rasę czy pochodzenie piłkarzy. Gdy zaczynałem karierę w wieku 34 lat, to wydaje mi się, że cieszyłem się takim samym szacunkiem jak teraz.

Taka ciekawostka - pański transfer do Realu Madryt kosztował tyle samo, co transfery Arbeloy czy Granero.
To, że ktoś za mnie płaci czy też nie, nie ma wpływu na to, że czuję się z tego dumny. Samo bycie trenerem Realu Madryt jest dla mnie wystarczającą dumą. Real Madryt zrobił wszystko, aby na mnie postawić, dlatego jestem im za to bardzo wdzięczny. Ponadto cieszę się, że Villarreal odzyskał teraz pieniądze, jakie kiedyś przeznaczył na to, aby mnie zakontraktować.

Pieniądze, zawsze te pieniądze.
Nie, ale do Realu Madryt przybyłem dlatego, gdyż po prostu otrzymałem propozycję nie do odrzucenia. Florentino porozmawiał z Roigem [prezes Villarrealu - przyp. red.] i bardzo szybko obie strony doszły do porozumienia. Odrzuciłem wszystkie inne oferty, jakie otrzymałem, gdyż wzięcie udziału w tym projekcie miało pewien bonus w postaci wielkiej atrakcyjności.

Mówi się, że Real Madryt wyświadczył Villarrealowi swego rodzaju przysługę, gdyż nie chcieli już tam na pana stawiać z powodu braku występów w Lidze Mistrzów...
To nieprawda. Fakt jest taki, że mogłem nawet podpisać przedłużenie kontraktu jeszcze miesiąc wcześniej. Bardzo ciężko było sprawić, aby na drugi sezon po awansie do ćwierćfinału Ligi Mistrzów klub znów zakwalifikował się do tych samych rozgrywek. Albo to, albo to. Myślę, że piąte miejsce nie było w tym przypadku najgorsze.

Pierwsze podejrzenia w stosunku do pana pojawiły się po tym, jak po prezentacji udał się pan na wakacje...
Z doświadczenia wiem, że wśród madridismo zawsze będzie 50%, które uważa, że robię dobrze, a także 50%, które uważa, że robię źle. Jestem tego świadom. Na wakacje udałem się po to, aby odpocząć i nabrać sił przed rozpoczęciem tego wielkiego projektu. Mogę jednak zapewnić, że przez ten czas codziennie rozmawiałem z przedstawicielami klubu.

A presja?
Powiem wam, że większą presję czułem, gdy przychodziłem do Villarrealu, ponieważ nie chciałem zawieść. W Realu Madryt natomiast ciąży na mnie tylko ta presja, którą sam na siebie nakładam. To kwestia wymagań osobistych.

Florentino Pérez wydał tego lata na transfery aż 250 milionów euro. Lepiej jest kupować mając pieniądze czy pomysły?
Real Madryt nie kupuje tak samo jak Villarreal, Sevilla czy Valencia. Tutaj połączyć trzeba praktycznie wszystko - pieniądze, pomysły, marketing, kwestie sportowe, a także impakt socjalny. Każdy klub ma swoją rzeczywistość ekonomiczną i socjalną, dlatego trzeba wiedzieć, czego możesz na rynku dokonać. Gdybym w Villarrealu powiedział, że chcę Kakę, to nikt by tego nie wziął na serio. I to jest logiczne.

A zatem jaką rolę odegrał pan w budowie tej drużyny?
Dokładnie taką samą jak w Villarrealu. To chyba oczywiste, że Real Madryt to nie tylko ja. Ja wyrażam po prostu w tej kwestii swoje opinie, a klub ma z góry ułożoną hierarchię, która pozwala podejmować odpowiednie decyzje. Tutaj prezes, dyrektor generalny, dyrektor sportowy i trener są na swoim miejscu.

Zdradzimy panu coś - Camacho podał się do dymisji między innymi z tego powodu, że klub pozyskał Owena bez konsultacji z nim.
A czy w kontrakcie Camacho był zapis, że jest odpowiedzialny za dokonywanie transferów? Jeśli tak, to w pełni go rozumiem. Ale w moim kontrakcie takiego zapisu nie ma. Ja po prostu wyrażam swoje zdanie w kwestiach sportowych, a później rozpoczynamy na ten temat dyskusję. Rola każdego z nas jest bardzo jasna. Każdy wie, za co odpowiada i jaka parcela pod niego podlega.

Mógłby nam pan coś wyjaśnić? Tego lata powiedział pan, że liczy na Robbena, a ostatecznie został sprzedany. Van der Vaart natomiast, który do tej pory rozegrał tylko jeden mecz, zostaje. Czy to nie jest jakaś niekonsekwencja?
Niekonsekwencja? Nie. W obu tych przypadkach miały miejsce pewne sprawy, które trzeba wziąć pod uwagę. Trzeba było bowiem patrzeć zarówno na stronę sportową, jak i ekonomiczną. To prawda, że Robben zapewniałby nam wiele opcji, jeśli chodzi o rotacje, ale to sam zawodnik wysłuchiwał ofert innych klubów i ostatecznie podjął taką, a nie inną decyzję. Gdyby Robben przyszedł i powiedział, że nie chce odchodzić, to na pewno nie zostałby sprzedany.

A Van der Vaart?
Zagrał raz w Irlandii, a później już na niego nie stawiałem, gdyż na jego pozycji miałem aż dziewięciu zawodników - Kaká, Guti, Granero, Sneijder, Robben, Cristiano, Raúl, Higuaín, a nawet Benzema. Na samym początku powiedziałem mu, że pozostając tutaj na całe lato, straci tylko czas. Van der Vaart ma pewne miejsce w reprezentacji Holandii i po prostu nie chciałem popsuć mu przygotowań do Mundialu.

Van der Vaart skrytykował pana w holenderskiej prasie, mówiąc, że traktuje go pan w "nieodpowiedni sposób". Czy później miała w tej kwestii miejsce jakaś wymiana zdań z Holendrem?
Nic wielkiego. Porozmawiałem z nim na ten temat, a on zapewnił mnie, że to nie były jego słowa. Zawsze byłem w stosunku do niego szczery, dlatego jest mi za to wdzięczny. Teraz Van der Vaart zaczyna od zera i ma takie same szanse jak reszta zespołu. Na pewno nie będzie odrzucony. Wydaje się, że odejścia Robbena i Sneijdera ułatwiły mu pozostanie. To wszystko.

To na pewno nie była dla pana dobra wiadomość, gdy dowiedział się pan, że Robben i Sneijder zostali sprzedani, prawda?
Zapewniłem wtedy klub, że drużyna w dalszym ciągu spełnia wszystkie moje oczekiwania, mam po dwóch zawodników na każdą pozycję i jestem w pełni zadowolony. Ale to chyba jasne, że wolałbym, aby Robben i Sneijder zostali. Jednak na początku przygotowań ostrzegłem ich, że istnieje duża szansa na to, że zostaną sprzedani, a ja nie chcę wpływać na ich przyszłość.

Jednak powiedział pan na konferencji, że liczy pan na Sneijdera. I ta wypowiedź sprawiła, że sam piłkarz nie chciał później odchodzić do Interu.
Podczas okresu przygotowawczego sam osobiście rozmawiałem ze wszystkimi 30 zawodnikami. Byłem szczery w stosunku do tych, którzy mogą odejść - Van der Vaart, Javi García, Heinze, Torres, Huntelaar, Sneijder i Robben... Nie oznaczało to jednak, że nie będę na nich stawiał podczas meczów w okresie przygotowawczym, gdyż musiałem zbudować drużynę. Nigdy bowiem nie wiadomo, czy dany zawodnika na pewno odejdzie, dlatego trzeba stawiać na wszystkich.

Jorge Valdano powiedział na prezentacji: "Szefem w szatni jest Pellegrini". Naprawdę czuję się pan szefem w szatni czy są jakieś problemy?
Nie ma w tej kwestii absolutnie żadnych problemów. Zawsze byłem i zawsze będę czuł się w szatni jak szef. To ja jestem głównym odpowiedzialnym za kwestie sportowe, dlatego nigdy nie zgodzę się na jakiekolwiek interferencje z zewnątrz. Jeśli ktoś uważa, że godzę się na jakieś decyzje innych, które wpływają na wykonywanie moim obowiązków, to mnie nie zna.

Wśród kibiców i w internecie rozgorzała debata - Raúl i pozostała dziesiątka. Jest pan tego świadom?
Raúl zmaga się w Realu Madryt z tym samym problemem, o którym już wcześniej wspomniałem - zawsze 50% będzie przeciw, a 50% za. Jeśli wystawiam go w pierwszym składzie, to zaczyna się mówić, że Raúl ma władzę w zespole i sam zestawia pierwszą jedenastkę. Jeśli natomiast sadzam go na ławce, to od razu podnosi się krzyk, że pod presją akceptuję sugestie z góry. Jeśli ktoś naprawdę w to wierzy, to mnie nie zna. Robię po prostu to, co sam uważam za słuszne. Jeśli gra, to gra, jeśli nie, to nie. Jest jednym z wielu.

Ale mógłby nam pan wyjaśnić, dlaczego Raúl ma pewne miejsce w pierwszym składzie?
Już od dawna otrzymuję na temat Raúla różne opinie od jego byłych kolegów z zespołu. Podczas tego lata bardzo dużo z nim rozmawiałem i muszę przyznać, że jego pasja do futbolu jest godna pozazdroszczenia. Wydaje się, że to chłopak w wieku 18 lat.

Ale prawda jest taka, że jest "trochę" starszy...
Posłuchajcie, zawsze wymagam od niego maksimum i zawsze odpowiada mi na to w ten sam sposób - prezentując najwyższy możliwy poziom. Gdy wychodzi na boisko, to daje z siebie wszystko. Gdy siada na ławce, to bez żadnego zdenerwowania zachowuje się jak jeden z wielu i dopinguje innych. Motywacja, jaką wyróżnia się Raúl, powinna być przykładem dla wszystkich.

Są jednak tacy, którzy tego nie akceptują, gdyż twierdzą, że Raúl blokuje rozwój innym zawodnikom.
Powtarzam - chcę się odciąć od tych wszystkich komentarzy. Ale rozumiem tego typu debaty i rozumiem nawet, że czasami ludzie wykazują się brakiem szacunku. Ale to dla mnie wielki luksus, że po tych wszystkich tytułach, jakie zdobył, Raúl wciąż ma wielkie nadzieje i chce zdobywać więcej. To, czym wykazuje się Raúl, to po prostu pewien sposób postrzegania futbolu.

Ale przecież Raúl nie będzie mógł grać we wszystkich meczach. Czy to możliwe, że zwłaszcza poza Bernabéu będzie coraz częściej siadał na ławce?
Źle na to wszystko patrzycie. Real Madryt rozegra w tym miesiącu sześć meczów, a do tego trzeba dodać dwa mecze reprezentacyjne, czyli w sumie wychodzi osiem. W październiku czeka nas kolejnych osiem spotkań, a w listopadzie także kolejnych osiem. Ani Raúl, ani Kaká, ani Higuaín, ani nawet Cristiano nie będą w stanie rozegrać 24 spotkań w ciągu trzech miesięcy. Szukamy jak najlepszego rozwiązania, dlatego minuty będą rozdzielane po równo.

Czy spotkał pan już kiedyś tak wytrwałego piłkarza jak Raúl?
Podczas całej mojej kariery było takich kilku. Możliwe, że ostatnim z nich był Pirès z Villarrealu.

Obecność Raúla na boisku może jednak sprawiać problemy, jeśli chodzi o samą taktykę. Gdy Raúl wybiega w pierwszym składzie, to w ataku występuje wtedy czterech zawodników. To może powodować przesyt w ofensywie i brak równowagi w zespole.
Po pierwsze to już muszę zauważyć, że się mylicie - nie czterech w ataku, ale ja chcę, żeby tam było sześciu, a nawet siedmiu zawodników. Musimy bowiem prezentować ofensywny futbol. Właśnie tego wymagam od drużyny. A jeśli brak równowagi w zespole będziecie argumentować tym, że w ostatnim meczu straciliśmy dwie bramki, to zapytam, ile tak naprawdę Depor miało okazji oprócz tych dwóch bramek? Jedną, kiedy przestrzelił Valerón. Dlatego wydaje się, że brak równowagi jest marną wymówką. Na środku pola możemy się poszczycić naprawdę wielkim porządkiem, który gwarantują nam Xabi Alonso i Lass. I to mi się podoba.

Nie chce pan grać skrzydłowymi, dlatego coraz więcej mówi się o tym, że w ataku panuje zbyt wielki tłok.
Naprawdę nie gram skrzydłowymi? Zaraz po meczu przeczytałem w waszej gazecie analizę, z której wywnioskować można było, że w spotkaniu z Depor bardzo często korzystaliśmy ze skrzydeł. Tak, wymagam od moich piłkarzy tego, aby skrzydła były obstawione - czy to przez pomocników, czy bocznych obrońców. Nie chcę jedynie tego, aby jeden zawodnik był przez cały mecz przyklejony do bocznej linii boiska i czekał jedynie na akcje jeden na jeden.

Ale gdy pan tutaj przychodził, to powiedział, że nie lubi grać skrzydłowymi. Robben był tutaj jedynie rezerwowym, a w Villarrealu również pan nie stawiał na skrzydła.
Ja mówię jedynie tyle, że nie chcę oglądać Cristiano, który przez 90 minut stoi z boku boiska i cały czas drybluje tego samego obrońcę. Chciałbym, aby był większy ruch, wymienność pozycji. Nie mamy w składzie typowych skrzydłowych. Znów podeprę się statystykami ASa - używaliśmy skrzydeł, ale z głową i z umiarem. Czasami pojawiali się tam Arbeloa i Marcelo jako boczni obrońcy, czasami Cristiano czy Kaká, a nawet sam Raúl...

Media jednak to krytykują.
Posłużę się tu pewnym przykładem. W Dortmundzie rozbiliśmy rywala w drugiej połowie, po tym jak na boisku pojawił się Robben. I pewien artykuł został zatytułowany: "Wraz z Robbenem odzyskali skrzydła i od razu przyszły bramki". Paradoks polega na tym, że zarówno bramka, jak i asysta Arjena padły po akcjach ze środka boiska.

Nie dam jednak tak łatwo za wygraną. Pański znajomy, D'Alessandro, przyznaje, że Cristiano źle się czuje na swojej obecnej pozycji głównie z powodu ustawienia Raúla w ataku.
Szanuję wszystkie opinie. Ale ludzie muszą wiedzieć, że Cristiano gra teraz tam, gdzie czuje się najlepiej i jest szczęśliwy. Cristiano lubi biegać po lewym skrzydle, mając jednocześnie pełną swobodę przemieszczenia się po innych pozycjach w ataku. I właśnie na takiej pozycji teraz występuje. Również w Manchesterze grał tak samo. Nikt nie czuje się źle. Kaká również jest zadowolony ze swojej pozycji. Cała drużyna identyfikuje się z tym modelem.

Czyli drużyna jest szczęśliwa?
Gramy taki futbol, jaki podoba się zespołowi. Wszyscy jesteśmy zadowoleni.

Można prosić o więcej konkretów?
Na każdą pozycję mamy różne alternatywy, gramy bardzo wysunięci, dlatego cały czas naciskamy rywala, szukamy piłki i wymieniamy dużo podań, mamy wielki potencjał w ataku. To jest właśnie nasza droga. Zapewniam, że kibice będą się dobrze bawić, oglądając ten Real Madryt.

Tak, obrona również jest wysunięta... To bardzo ryzykowne, zwłaszcza jeśli rywalem byłaby szybka Barça.
Cóż, musimy się nauczyć dobrze bronić niewieloma zawodnikami. Nie mamy wyjścia. Nie chcę stawiać na dwie linie po czterech defensywnych zawodników każda. Nie lubię tego.

Po pierwsze musicie chyba popracować nad stałymi fragmentami gry.
Myślę, że to jest przejściowy problem. To kwestia koncentracji... To się samo poprawi.

W defensywie brakuje jeszcze dwóch asów - Pepego i Sergio Ramosa.
Muszę przyznać, że Pepe to zawodnik, który najbardziej mi zaimponował. Sposób, w jaki dyryguje całą defensywą, a także fakt, że bez problemu potrafi wyprowadzić piłkę do ataku - to fantastyczne. Na Sergio natomiast musimy jeszcze trochę poczekać. Wkracza w ostatnią fazę swojej rehabilitacji.

Czy skład Realu Madryt jest lepszy od Barcelony?
Nie lubię tego typu porównań. Najważniejsze jest to, że mamy wystarczający skład, aby powalczyć o wszystko. W tym poprzednim sezonie to Barcelona grała pięknie i ich oklaskiwaliśmy, ale teraz to się już nie liczy. W tym sezonie muszą to powtórzyć, a to wielkie wyzwanie. Madryt i Barça zaczynają z tego samego punktu. Na dzień dzisiejszy nie mają nad nami żadnej przewagi.

Znał pan wcześniej Dmytro Czyhrynskiego?
Szczerze mówiąc, to nie.

Czy fakt, że klub wydał 250 milionów euro, sprawia, że odpowiedzialność, jaka na was ciąży, jest jeszcze większa?
Ale przecież samo wydanie takiej sumy nie zagwarantuje tytułów. To oczywiste, że odpowiedzialność jest ogromna, ale nie stresuję się nią. Chcę po prostu, aby moi zawodnicy byli wierni moim założeniom.

Jacy są wasi główni rywale w Europie? Losowanie było dla was łaskawe.
Trafienie na Milan to łaskawe losowanie? Obecnie wydaje się, że nie mają formy, ale w ciągu miesiąca wszystko się może zmienić. Mają w drużynie zawodników z wielkim doświadczeniem i talentem... Najważniejsze jest to, aby przejść do kolejnej rundy. Nie zapominajmy jednak o La Liga. W ciągu tych trzech pierwszych miesięcy nie możemy sobie pozwolić na stratę ani jednego punktu.

Przywrócił pan koncentracje w hotelu przed meczami na Bernabéu. Pańscy doradcy chyba się tego nieco obawiali.
A kto widzi w tym coś złego?

Wielu twierdzi, że lepiej jest spać w domu.
Ach, czyli rozchodzi się o wygodę. Jak już wcześniej powiedziałem, nikt nie będzie się mieszał w moją parcelę. To jest moja niepodważalna decyzja. Nie ma nawet o czym rozmawiać. W tym roku wymagania są ogromne, dlatego trzeba dać z siebie nieco więcej. Na odpoczynek będzie jeszcze czas.

Czy Kaká i Cristiano, mimo statusu gwiazd, akceptują to wszystko?
Oczywiście. To normalne i spokojne chłopaki. Cała 23. akceptuje wszystkie moje decyzje. To ja tutaj rządzę i nikt nie będzie wątpił w mój autorytet.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!