Advertisement
Menu
/ elpais.com

Cristiano: Płakałem każdego dnia...

Portugalczyk w wywiadzie dla <i>El País</i>

Wytłumaczono ci już, co znaczą te wieżowce na horyzoncie?
Tak, to wieżowce prezesa dla Figo, Beckhama, Zidane'a i Ronaldo.

Czujesz presję z powodu tych budynków i historii Realu Madryt, czy raczej się tym nie przejmujesz?
Każdy ma swój czas. Wszystko potoczyło się tak, ponieważ każdy zostawił tu coś po sobie. Moim obowiązkiem jest zrobienie tego samego lub nawet lepszego, zostawienie po sobie fajnej kartki z historii, robienie wszystkiego jak najlepiej.

Jesteś obiektem uwielbienia, ale też wielkiej zazdrości. Łatwo jest żyć wiedząc, że jest się Cristiano Ronaldo?
Tak, jestem już przyzwyczajony do takiego życia, jest w nim czas na wszystko. Na skoncentrowanie się na futbolu, na wyłączeniu się, na spędzenie czasu z rodziną... Jestem już do tego przystosowany i czuję się bardzo dobrze, będąc tym, kim jestem. Oczywiście czasami nie jest to takie proste, ale takie jest moje życie i jestem z niego zadowolony.

No proszę, Cristiano prywatnie całkiem dobrze żyje z tym Cristiano dla tłumów...
Ha, ha... Tak, dobrze się uzupełniają. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.

A jak radzisz sobie z wiedzą, że jesteś wart prawie 100 milionów euro, z twierdzeniami, że piłkarze to uprzywilejowani ludzie?
Więc zawsze znajdą się ludzie, którzy są zadowoleni i tacy, którzy nie są. Takie jest życie. Jeśli Bóg nie zadowala wszystkich, to ja też tego nie zrobię. To normalne. Rozumiem i szanuję ich opinie, ale często się z nimi nie zgadzam. Jestem spokojny, gram w wielkim klubie i pokażę sobie samemu, mojej rodzinie, ludziom, którzy na mnie liczą, że jestem tyle warty. Nie wiem, co jeszcze mogę dodać. Tylko pracę.

Nie sądzisz, że piłka stała się trochę szalona? Wydaje się, że za niektórych zapłacono więcej niż są warci.
Nie. Dla mnie to jest sprawiedliwe. Tak po prostu jest.

Wprowadziłbyś limit na transfery?
Co?! Nie, nie... W ogóle nie rozmawiam na ten temat, każdy ma tyle, na ile zasługuje.

Zdajesz sobie sprawę z tego, że wasz świat nie jest realny, że na zewnątrz z tych bąbelków powstaje normalna planeta?
Żyłem w prawdziwym świecie. Zawsze mam gdzieś w głowie myśl, że jestem normalną osobą, normalną osobą, która robi po prostu coś innego, tylko tyle. Jako piłkarze wiemy, że pracujemy w zawodzie, który daje nam wielkie możliwości, ale także nakłada odpowiedzialność. Musimy zawsze wygrywać, presja jest wielka. Ale jesteśmy profesjonalistami i jesteśmy do tego przyzwyczajeni.

Martwisz się tym, że zbyt często pokazuje się frywolnego ciebie?
Staram się zachowywać dobrze na i poza boiskiem, chociaż już wiem, że czasami nie jest to takie proste z wielu powodów. Próbuję to robić głównie dla dzieci, ważne, by one dorastały, mając dobre przykłady. To dla mnie wielka odpowiedzialność. Mam siostrzeńców, i jeśli kiedyś będę miał dzieci, to chciałbym, by czuły, że ich idole to dla nich dobre przykłady do naśladowania.

Właśnie dzieci martwią ciebie najbardziej?
Tak, to przyszłość. Co się stanie jeśli nas zabraknie i zostaną same? Ważne, by miały wpojone dobre wartości.

Co pozostało z dzieciaka, który zaczynał kopać piłkę w Andorinhie Funchal?
Minęło już wiele lat, ale to było ważne doświadczenie. Moja droga tutaj była wspaniała, spotkałem wiele osób, które pomogły mi się tutaj znaleźć, zarówno w Andorinhie, jak i w Sportingu. Muszę być im za to wdzięczny. Znalezienie się tutaj nie było łatwe.

A przecież miałeś zostać politykiem, ponieważ, jak rozumiem, masz swoje drugie imię po Ronaldzie Reaganie. Któż mógł przypuszczać, że to jednak brazylijski piłkarz bardziej spopularyzuje to imię!
Tak, tak, tak... Dostałem imię po Reaganie, upór mojej mamy był większy niż ten taty. Nie wiedzieli, że w Brazylii urodził się ten Ronaldo z Brazylii. Ale zbieg okoliczności, właśnie wczoraj rozmawialiśmy o tym w domu. Jednak lubię swoje imię, jest bardzo ładne.

Interesowałeś się kiedyś historią tego prezydenta i dowiadywałeś się dlaczego twoja mama była mu tak oddana?
Będę szczery, nie. Wiem kim był, nic więcej.

Twoje dzieciństwo było tak ciężkie, jak opisują to różne biografie?
Było trudno, ale nigdy niczego mi nie brakowało. Tata i mama dużo pracowali, nie było źle. Jednak nie było już tak łatwo wyjechać do Lizbony w wieku 11 lat. Naprawdę, wyjazd z Madery do takiego miasta jak Lizbona nie jest łatwy. Płakałem każdego dnia, ale podobało mi się to doświadczenie. Dużo się nauczyłem, głównie radzenia sobie z presją.

Już nie płaczesz?
Ciągle zdarza mi się to od czasu do czasu. Czasami z radości, czasami ze smutku po porażce...

Także z powodu futbolu?
Tak, od czasu do czasu. Ale obecnie więcej się śmieję niż płaczę.

Poruszyliśmy już temat rodziny, więc czy wciąż jest przy tobie ktoś kto każdego dnia sprowadza ciebie na ziemię, który pomaga ci po niej twardo stąpać?
Wielu, wielu ludzi! Otaczają mnie świetni ludzie i dbają o wiele rzeczy. Również w klubie są specjalni ludzie, którzy pomagają nowo przybyłym i to daje mi stabilizację, dlatego jestem w dobrej formie psychicznej.

Rozmawialiśmy z wieloma twoimi przyjaciółmi. Wszyscy, co jest zaskakujące, powtarzali: "On jest normalny".
Kto mnie zna, ten dobrze wie jaki jestem. Przy wielu okazjach jestem trochę smutny z powodu tego, co dzieje się dookoła mnie, ale ci, którzy ze mną żyją wiedzą, że jestem szczerą osobą. Jestem z tego bardzo zadowolony.

Więc naprawdę nie obchodzi ciebie ten obraz...
[Cristiano przerywa] Obchodzi, oczywiście, że liczy się to, co o mnie mówią. Jestem szczery, nic więcej. Szanuję opinie na temat mojej osoby, ale się z nimi często nie zgadzam. Nie zawsze mówią prawdę o Cristiano. Ale, w skrócie, takie jest życie i trzeba sobie z tym radzić.

Więc jak się czujesz w tym świecie plotek?
To normalna sytuacja. Niektórzy, żeby zarobić, muszą wymyślać kłamstwa, wzbudzać kontrowersje. Jestem do tego przyzwyczajony i wiem jak z tym żyć, ale nie zawsze jest to łatwe. Trzeba zrozumieć, że za sobą mam rodzinę i ludzi, którzy mnie wspierają i nie podobają im się takie rzeczy, takie życie. A jest tak od czterech czy pięciu lat.

Wciąż jesteś 24-letnim chłopakiem, który od czasu do czasu musi się zabawić...
Dla większości ludzi nie jestem młodym chłopakiem, ale człowiekiem, który zawsze musi robić same dobre rzeczy, a jeśli zrobię coś złego to od razu robi się z tego tragedię. Jednak nic się nie dzieje, takie jest życie, z dobrymi i złymi rzeczami. Co z tym mamy zrobić? Ja jestem do tego całkowicie przyzwyczajony.

Jest możliwe, by być Ronaldo i czegoś nie mieć?
Więc, są pewne rzeczy, które kiedyś robiłem, a teraz nie mogę. Chodzi o prywatność. Na przykład, wyjście na zakupy, do kina, na spacer czy na plażę.

Jeśli zostałbyś w Funchal czy grałbyś w Hull City to nie miałbyś takich problemów.
Oczywiście, to jasne, już wiem, że w miejscu, w którym jestem i po wygraniu tego, co wygrałem, życie jest inne, ale tracę te małe rzeczy.

Kiedy czytam twoją biografię, to na pewno rzuca się w oczy, że wszystko, co się działo wokół ciebie było ogłuszające, duże. Zobaczmy: najpierw walczyły o ciebie dwa największe kluby na Maderze, Nacional i Marítimo; debiutowałeś w Sportingu w meczu Ligi Mistrzów, a graliście przeciwko Interowi, w debiucie w reprezentacji zmieniłeś samego Figo, Manchester zapłacił za ciebie 18 milionów po to, byś zastąpił ich wielką ikonę, Beckhama, w tym roku wielki transfer do Madrytu...
Od zawsze towarzyszyła mi wielka presja, od małego. To było trudne, ale sprawiało mi to ogromną przyjemność, że ludzie we mnie wierzyli. To dawało mi siłę. Moje życie zawsze było wyzwaniem. Zawsze byłem przygotowany na wygraną, zawsze chcę być zwycięzcą, uwielbiam wygrywać i chcę to kontynuować. Niezależnie od tego, gdzie gram, chcę wygrywać.

To oczywiste, ponieważ jesteś indywidualistą na boisku i poza nim, prawdopodobnie dlatego, że od małego miałeś przed sobą wielkie wyzywania.
Teraz nie uważam siebie za takiego indywidualistę, nie, nie wydaje mi się. Kiedy byłem młodszy, to tak, ponieważ podjąłem wiele różnych decyzji, jedne były dobre, inne nie. Teraz jestem dojrzalszy i po wygraniu tylu rzeczy, nagród indywidualnych i drużynowych, mam inne perspektywy, by grać lepiej, by podejmować decyzje. Ale to prawda, że nie jestem perfekcyjny i muszę się dużo uczyć i oczywiście ciągle się uczę. Muszę wiedzieć, kiedy najlepiej jest podać, kiedy lepiej zatrzymać piłkę...

Cieszy ciebie żonglerka piłką, nawet w domu.
Tak, lubię to, nawet bardzo. Kiedy kończymy trening czy kiedy jestem na siłowni, to lubię mieć kogoś do luźnej gry, do pożartowania z piłką. Tutaj, jak i w Manchesterze, jest kilku chłopaków, którzy to lubią. A w domu moi siostrzeńcy nie lubią grać w piłkę...

Co ty mówisz?!
Tak, tak, wiem, że to dziwne, ale oni nie lubią piłki. A ja nie wiem dlaczego... No dobrze, nie wszyscy mogą być piłkarzami. Więc w domu, gdzie tylko jest piłka, gram sam.

Nawiązałeś do siłowni. Nie do końca rozumiem twoją obsesję na punkcie ciężarów i "rzeźbienia" ciała. Robisz to dla estetyki i dobrego wizerunku czy naprawdę jest to potrzebne do gry w piłkę skoro dla tak wielu dobrych piłkarzy nie było to potrzebne?
To nieprawda, że to jest obsesja. Kiedy byłem młodszy to tak, teraz nie. Z tym kalendarzem, który mamy, to nie mam zbyt wiele czasu na siłownię. I oczywiście, że jest to potrzebne do gry piłkę, także dla własnego samopoczucia, by być z siebie bardziej zadowolonym. W piłce bez przerwy obecny jest bezpośredni kontakt z rywalem i trzeba być na to przygotowanym.

To prawda, że miałeś porozumienie z Ramónem Calderónem?
Nie, to nieprawda.

Nie?
Nie.

Florentino Pérez, poza pieniędzmi, użył jakiejś innej formy uwodzenia?
To bardzo inteligentny człowiek. By zmienić tak wiele rzeczy, trzeba być bardzo inteligentnym. Musimy szanować go za wszystko, co zrobił.

Może pisał coś na serwetce, jak w przypadku Zidane'a?
Hmm, nie pamiętam tego dobrze. Dał mi dwa prezenty.

Możesz powiedzieć jakie?
Zegarek i replikę Cibeles.

Przed podpisaniem kontraktu czy po?
Po... Ale wciąż ich nie otrzymałem.

Nie rozumiem.
To było przed prezentacją na Bernabéu. Powiedział: "To dla ciebie". Kiedy skończyła się prezentacja, to zapomniał mi je oddać. Chcę je z powrotem! Ha, ha, ha...

Tymczasem porozmawiajmy o piłce. Jaki styl gry lubisz?
Lubię wygrywać, wygrywać i wygrywać. I jeśli idzie to w parze z dobrą grą, tym lepiej. Mamy bardzo dobrą drużynę i wielkiego trenera, więc mamy wszystkie składniki, by grać dobrze i wygrywać.

Oglądasz dużo piłki?
Niewiele.

Które drużyny ostatnio podziwiasz za ich styl?
Jest wiele takich drużyny.

Na przykład Barça?
Barça gra świetnie, i Atlético, Valencia... W Hiszpanii świetnie grają w piłkę. W Anglii są bardzo konkurencyjne drużyny, ale tam dominuje walka fizyczna, w Hiszpanii chodzi o grę piłką. Na koniec sezonu będę mógł powiedzieć więcej.

Ktoś z drużyny ciebie zaskoczył?
Znałem prawie wszystkich, bardziej lub mniej. Widać, że każdy ma wielkie umiejętności, co dla mnie jest świetne, by kontynuować naukę i wygrywanie tytułów.

Komu przyznałbyś Złotą Piłkę?
... Nie wiem. To pytanie, które... Mam dużo przyjaciół i jeśli wymienię, któregoś z nich, to ktoś może poczuć się pominięty. Oni dobrze wiedzą komu bym ją przyznał.

Na przykład Messi, zdobywca potrójnej korony, chyba...
Więc, czemu nie? Może być.

Po finale w Rzymie przeciwko Barcelonie byłeś bardzo drażliwy.
Ponieważ przegraliśmy. Już mówiłem, że nie lubię przegrywać, a szczególnie w finale Ligi Mistrzów. To normalne, że byłem zdenerwowany.

Jak skończyła się twoja relacja z Fergusonem?
Dobrze, bardzo dobrze. Dla mnie to wyjątkowa osoba, która bardzo mi pomogła, zawsze będzie w moim sercu.

W Manchesterze spotkałeś Giggsa i Scholesa, którzy byli w klubie od małego. W Madrycie ich odpowiednikami są Raúl, Guti i Casillas. Z każdym dniem jest coraz mniej zawodników, którzy identyfikują się z klubem w takiej formie. Pieniądze konkurują z uczuciami.
Nie, niezależnie od tego czy ktoś jest w klubie od 15 czy 20 lat, to jestem pewny, że wszyscy piłkarze dają z siebie wszystko dla swoich drużyn. Ja, na przykład, zawsze dawałem z siebie wszystko w Manchesterze i tak samo będzie w Madrycie, gdzie zrobię wszystko, by wygrać tytuły. Piłkarzy, którzy dorastają i kończą kariery w jednym klubie, trzeba cenić, zasługują na uznanie. Dzisiaj jest o to bardzo trudno.

Wiesz ile wyników pokaże wyszukiwarka Google, jeśli wpiszemy tam twoje imię?
Nie, nie mam pojęcia.

Dwadzieścia milionów osiemset tysięcy.
Jak dużo!

Spokojnie, Barack Obama ma osiemdziesiąt jeden milionów.
Ale to Obama! Ale dobrze, nie jestem tak daleko. Ale powiedzcie mi, który piłkarz ma więcej?

Beckham, tak przypuszczam.
I kto jeszcze, kto jeszcze?

Nie wiem, nie wyśledziłem nikogo więcej.
Dobrze, dwadzieścia milionów to nie jest zła liczba. Jestem tym zmotywowany, że ludzie się mną interesują.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!