Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Diarra: Myślałem, że to już koniec mojej kariery

Wywiad z Malijczykiem po ośmiu miesiącach rehabilitacji

Było ciężko, ale wreszcie kontuzję masz już za sobą. Szczęśliwy?
Bardzo. Teraz jestem naprawdę szczęśliwy. Pracuję wraz z resztą drużyny i spokojnie mogę trenować z piłką. Jestem bardzo zadowolony.

Co czułeś, gdy lekarze zakomunikowali ci, jak groźnej kontuzji się nabawiłeś?
Prawda jest taka, że jeszcze przed komunikatem sztabu medycznego wiedziałem, że coś jest nie tak, gdyż kolano cały czas mnie bolało. Chciałem jednak trochę wytrzymać bez operacji, aby jeszcze móc pomóc drużynie. Niestety, nadszedł w końcu moment, że kolano już nie wytrzymało i musiałem pójść pod nóż. Kolano było w aż 80% niesprawne. Kontuzja ta była bardzo poważna.

Tego typu kontuzje to coś najgorszego, co może spotkać piłkarza.
Tak. Według mnie to jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą przytrafić się człowiekowi. Nie tylko piłkarzowi, ale każdemu z nas. Wszyscy bowiem w bardzo dużej mierze zależymy od naszych kolan, gdyż to na nich opiera się ciężar całego ciała. Jeśli coś jest z nimi nie tak, to nawet chodzenie staje się czymś skomplikowanym. Już nie mówiąc o bieganiu.

Opowiedz nam, jak wyglądała rehabilitacja.
Uff! Tak, to był najgorszy okres w całej mojej zawodowej karierze. Przechodziłem przez naprawdę bardzo, ale to bardzo ciężkie momenty. Najciężej było zwłaszcza podczas tych pierwszych dwóch miesięcy, gdy musiałeś poruszać się o kulach. Następnie czekało mnie pięć czy sześć miesięcy ciężkiej pracy tylko na siłowni. Prawda jest taka, ze było mi bardzo ciężko. Mam za sobą osiem miesięcy, których nie chcę już nigdy doświadczyć. Nikomu tego nie życzę. To najgorsza możliwa kontuzja.

Co było trudniejsze? Ciężka praca fizyczna czy całkowite załamanie?
Praca fizyczna była bardzo ciężka, ale najtrudniej było mi się pogodzić z tym, że nie mogłem trenować wraz z kolegami. Całe dnie spędzałem tylko i wyłącznie na siłowni wraz z Ruudem i trenerem Chamo. Podczas gdy reszta swobodnie sobie biegała po murawie. To jest najgorsze - chcesz pomóc drużynie, ale po prostu nie możesz.

Podczas rehabilitacji każdy najmniejszy krok naprzód sprawiał ogromną radość...
Oczywiście, że tak. Najważniejsze jest jednak, że mam to już za sobą. Minęło osiem miesięcy i teraz jestem już szczęśliwy. Jednak nie pracuję jeszcze na pełnych obrotach. Muszę powoli nabrać siły i odpowiedniego rytmu. Ale jestem bardzo szczęśliwy, gdyż nie odczuwam już żadnych bólów w kolanie. Teraz robię wszystko, aby jak najszybciej móc pomóc drużynie. Tego chcę najbardziej.

Jak duże znaczenie podczas rehabilitacji mieli koledzy z zespołu?
Ogromne. Bardzo mi pomagali. Wciąż mnie dopingowali i pocieszali, abym mógł przejść przez to wszystko. Byli ze mną podczas tych najtrudniejszych momentów, gratulowali mi wielkiego wysiłku. Również sztab techniczny z poprzedniego sezonu bardzo mi pomógł. Rozmawialiśmy o zawodnikach, którzy doznawali podobnych urazów, a i tak wracali do gry. To pomaga. Oczywiście muszę również wspomnieć o sztabie medycznym, który miał wielki wpływ na moją rehabilitację.

Kto pomógł ci najbardziej?
Wiele osób. Ale oczywiście przede wszystkim rodzina. Również moi przyjaciele, którzy po operacji przyjechali do Madrytu, aby się ze mną zobaczyć. Pokazali mi, że jestem dla nich kimś ważnym i zawsze przy mnie będą. Wiedzieli, że przechodzę przez bardzo ciężkie chwile. Bardzo mi pomogli. Nigdy nie doznałem bowiem kontuzji, która wyłączyłaby mnie z gry na więcej niż miesiąc. Nawet Schuster, który został zwolniony, odwiedził mnie w szpitalu, aby zapytać o mój stan. Jestem wszystkim bardzo wdzięczny.

Van Nistelrooy akurat w tym samym czasie zmagał się z bardzo podobną kontuzją. Zapewne motywowaliście się nawzajem.
Oczywiście, że tak. Było wiele takich dni, podczas których bardzo miło spędzaliśmy ze sobą czas. Chociaż były też takie chwile, gdy po prostu nie chciałem z nikim o niczym rozmawiać. Obaj przechodziliśmy przez to samo i faktem jest, że Ruud bardzo mi pomógł. On miał w tym większe doświadczenie, gdyż już kiedyś przechodził przez podobną kontuzję. Były takie dni, gdy nic mi się nie chciało. Chciałem wtedy tylko tutaj przyjechać, przywitać się z zespołem i wrócić do domu. Jednak tam było jeszcze gorzej, gdyż byłem sam i zamartwiałem się jeszcze bardziej. Dlatego wolałem trenować i żartować sobie wraz z Ruudem i resztą zawodników.

Czy był taki moment, w którym zastanawiałeś się nad tym, czy się nie poddać?
Tak, była taka chwila. A dokładniej pomiędzy piątym i szóstym miesiącem pracy. Drużyna przechodziła przez ciężkie chwile, a ja nie mogłem nic zrobić. Wtedy pomyślałem, że to już koniec. Nie mogłem biegać, całe dnie spędzałem na siłowni... Cały czas zastanawiałem się nad tym, kiedy będę mógł wrócić do gry. Jednak udało mi się zachować cierpliwość i po siódmym miesiącu zacząłem zauważać owoce tej ciężkiej pracy. Mogłem biegać, pracować z piłką. Wtedy zdałem sobie sprawę, że po prostu muszę wytrwać do końca.

I w końcu po ośmiu miesiącach przyszedł ten moment, gdy w meczu z Rosenborgiem wybiegłeś na boisko. Jak się wtedy czułeś?
Czułem się bardzo, ale to bardzo dobrze. Naprawdę. Gdy się rozgrzewałem, to po prostu wiedziałem, że piłkarz nie potrafi bez tego żyć. Gdy opuszczałem szpital, myślałem, że moja kariera właśnie się zakończyła. Ale dzięki ciężkiej pracy wszystko skończyło się inaczej. Najpierw podczas samej rozgrzewki, a później już podczas tych piętnastu minut spędzonych na boisku myślałem o tym wszystkim. Po spotkaniu natomiast czułem coś nadzwyczajnego. Nie wiem, jak to opisać. Myślałem o tych wszystkich ośmiu miesiącach, o operacjach, o kontuzji... Naprawdę nie potrafię tego ubrać w słowa. To było coś wielkiego. Najważniejsze, że już mam się dobrze, pracuję z drużyną i jestem szczęśliwy.

Zaczyna się La Liga. Masz wielką ochotę na rozpoczęcie rozgrywek?
Tak, ogromną. Nie mogę się doczekać.

Jaki cel stawiasz sobie na ten sezon?
Tak naprawdę mam ich kilka. Myślę, że więcej niż inni piłkarze. Po pierwsze chcę pokazać, że kontuzję mam już całkowicie za sobą. Ale i tak najważniejsza jest dla nas Liga Mistrzów. Chcę ją wygrać.

Fakt, że finał rozegrany zostanie na Bernabéu, sprawia, że teraz będą to dla was jeszcze ważniejsze rozgrywki, prawda?
Tak, to prawda. W tym sezonie finał zostanie rozegrany na naszym stadionie, dlatego musimy w nim być. Chcemy zadowolić naszych kibiców oraz sam klub, który przeznaczył wielkie pieniądze na ten sezon. Wraz z drużyną, którą teraz mamy, możemy walczyć o wszystkie trzy tytuły. Myślę, że właśnie tym powinniśmy się kierować.

A co sądzisz o nowych zawodnikach?
Widzę, że bardzo dobrze sobie radzą. Wszyscy są wielkimi wzmocnieniami dla zespołu oraz dla całego klubu. Chcemy zdobyć wszystkie tytuły i wraz z nimi możemy tego dokonać. Myślę, że nadszedł ten moment. Musimy wygrywać każdy kolejny mecz. Bardzo dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy, a założenia taktyczne nowego trenera wszystkim nam odpowiadają.

Kibice zawsze bardzo gorąco wspierali zarówno ciebie, jak i Ruuda. Przekonaliście się o tym w poniedziałek na Bernabéu. Chcesz im teraz odwdzięczyć się za to wsparcie?
Oczywiście. Naprawdę jestem zaskoczony tym, jak wielkim ciepłem otaczali nas kibice podczas rehabilitacji. Gdy natomiast pojawiliśmy się na murawie, to zgotowali nam owację trwającą prawie całą minutę. To nieprawdopodobne. Tego typu sytuacje bardzo na mnie działają, dlatego mam do nich ogromny szacunek. Klub również był ciągle zainteresowany naszą sytuacją. Dzięki temu wszystkiemu mieliśmy jeszcze większe chęci i siły.

Co chciałbyś przekazać teraz wszystkim kibicom?
Bardzo gorąco dziękuję wszystkim tym, którzy byli wraz ze mną i z Ruudem podczas tych ciężkich dla nas miesięcy. Teraz jesteśmy już prawie całkowicie gotowi do gry. Damy z siebie wszystko, aby uszczęśliwić naszych kibiców.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!