Przed meczem z Rosenborgiem

Niestety ostatecznie spaliły na panewce plany rozegrania meczu o Trofeo Santiago Bernabéu z jednym z największych klubów Europy, z Milanem. Zdecydowano więc na ostatnią chwilę, iż rywalem Los Blancos będzie norwerski Rosenborg BK. W swoim kraju jest to drużyna niewątpliwie wybitna - dwadzieścia mistrzostw kraju, z czego trzynaście z rzędu (sic!) w latach 1992-2004, lecz bądźmy szczerzy: pod względem piłkarskim Norwegia tyle ma wspólnego z Włochami, co pod względem klimatu. Ale jak się nie ma, co się lubi...

Dla podopiecznych Manuela Pellegriniego mecz z Rosenborgiem to ostatni sprawdzian przed coraz bliższym początkiem sezonu ligowego. Największą zaś zagadką pozostaje to, co Chlijczyk zamierza począć z formacją ofensywną. Niektórzy obawiają się, że wokół naszego kapitana wytworzyła się kamaryla gwarantująca mu występy w podstawowym składzie niezależnie od prezentowanej formy. Jeśliby miało się to okazać prawdą, o drugie miejsce w ataku rywalizować będzie trzech świetnych piłkarzy, w tym crack Karim Benzema i nieprzyzwoicie skuteczny Ruud van Nistelrooy (choć nie wiadomo, jak będzie sobie radził po kontuzji). Trzeci z nich - a jest nim oczywiście Gonzalo Higuaín - będzie więc musiał być cierpliwy jak szwajcar w przedwojennym hotelu, gdyż niewykluczone, że w tym sezonie za dużo sobie nie pogra. Szkoda jednak by było marnować talent, który w ubiegłych rozgrywkach akurat zaczął się pięknie rozwijać; ratunkiem dla młodego Argentyńczyka okazać się może doświadczenie w grze na prawym skrzydle wyniesione jeszcze z River Plate. Skrzydła oczywiście również mają żelazną obsadę, lecz przynajmniej da to Pipicie dwa razy więcej okazji do występowania jako dubler.

Nasz jutrzejszy przeciwnik, choć przecież jest klubem utytułowanym, o czym rozmawialiśmy już we wstępie, ostatnio radził sobie jakby gorzej. W sezonie 2008 (Tippeligaen gra systemem wiosna-jesień) zajął ledwie piąte miejsce, ale w obecnym, powoli zbliżającym się do końca, drużyna ze stadionu Lerkendal znów dzielnie trzyma się na pierwszym miejscu w tabeli, wyprzedzając o siedem punktów Molde FK, aż o piętnaście zaś - Odd Grenland, mający siedzibę (wbrew temu, co na pozór sugeruje nazwa) w południowej Norwegii, bynajmniej nie na żadnej wyspie. Najlepszym strzelcem w drużynie prowadzonej przez Szweda Erika Hamréna jest jego rodak, 29-letni Rade Prica. Do gwiazd tej ekipy z pewnością zaliczyć można także 75-krotnego reprezentanta Norwegii Steffena Iversena oraz wiekowego Roara Stranda i młodego Pera Ciljana Skjelbreda. Są to niewątpliwie świetni piłkarze według stanardów norweskich, no ale bądźmy szczerzy, nigdy nie prezentowali (ci starsi) ani nie będą prezentować (ten młodszy) poziomu uprawniającego do zostania crackami w Madrycie. Inna sprawa, że Skjelbred to zawodnik na tyle niezły, że za kilka lat mógłby trafić do Los Blancos, lecz na pewno nie jako gwiazda.

W proroctwa odnośnie wyniku bawić się nie zamierzam, ale jestem pewny, że Los Blancos wygrają to spotkanie. Niby to tylko mecz towarzyski, ale grany o szczególną, bliską sercom madridistas stawkę, do tego z bardzo urozmaiconą w tym roku otoczką. Tryumf z pewnością wywrze pozytywny wpływ na morale, nie tylko piłkarzy, to bowiem jest najwyraźniej wysokie, ale też nas, kibiców. A przecież lepiej mieć dobry humor niż zły, prawda?

A tak oto strzelał i strzela Steffen Iversen.