Advertisement
Menu
/ „Raúl el futuro

Po raz 32.: Najlepszego, Kapitanie!

Rocznica urodzin Raúla Gonzáleza Blanco

To, jak przebiegała kariera Raula nie jest tajemnicą dla żadnego fana piłki nożnej, a już na pewno nie dla takiego, który jednocześnie jest kibicem Realu Madryt. Urodzony 32 lata temu na obrzeżach Madrytu piłkarz szturmował listy zdobytych bramek już w wieku 13 lat, kiedy to jeszcze dumnie nosił koszulkę klubu którego jest wychowankiem, Atlético. Jego życiowa przygoda, przygoda z Realem Madryt, rozpoczęła się dwa lata później, gdy jedna z najlepszych wówczas szkółek została rozwiązana, a ojciec Pedro - fanatyczny kibic Atlético Madryt - z bólem zapisał syna do szkółki rywala. Po fantastycznym, pierwszym sezonie oraz drugim, którego do w pełni udanych zaliczyć nie można, nadeszło to, czego Raúl nie spodziewał się - a przynajmniej nie tak szybko - w najśmielszych oczekiwaniach. Zawodnik, po chwilowym zamieszaniu wokół jego osoby spowodowanym chęcią odzyskania go przez Atleti, awansował do pierwszej drużyny, stając się powoli legendą klubu...

Raúl ponownie celem Atlético

Drugi sezon Raula w Realu można z powodzeniem określić mianem nieudanego. Siedemnastolatek nie cieszył się uznaniem trenera, który coraz częściej i na coraz dłużej pozostawiał go na ławce rezerwowych. To zaś implikowało nie tylko irytację zawodnika, ale także coraz mniejszą szansę na to, by wciąż strzelał on tak dużą ilość bramek, jak robił to do tej pory. Mimo tego, po zakończeniu sezonu 1993/94 (podczas którego Raúl wciąż grał w Segunda B), który sfinalizowany został mało pomyślnie - przegrana finału Copa del Rey U-19 z Barceloną 2-1 - do akcji wkroczyło Atlético. Cel: odzyskanie Raula za wszelką cenę.

Aby do tego doprowadzić, klub znad Manzanares próbował wszystkiego - włącznie z ofertą pracy dla ojca Raula, który wówczas bardzo jej potrzebował. Niewiele jednak czasu minęło, zanim o niecnych zamiarach rywala dowiedziały się władze Realu. Ówczesny prezydent, Ramón Martínez, zdawał sobie sprawę z tego, że jego zadaniem było jak najszybsze złożenie Raulowi poważnej oferty, tak aby ten nie powrócił do klubu, który był jego pierwszą piłkarską miłością. Skutek: wezwanie na Bernabéu w trybie natychmiastowym.

Spotkanie na szczycie z Valdano

Gdy piłkarz pojawił się na miejscu, Martínez przedstawił go oraz zostawił w swoim gabinecie z ówczesnym trenerem pierwszej drużyny, Jorge Valdano. Trener zasiadł wygodnie w fotelu, wyciągnął wprzód swoje długie nogi... Wiedział, że podstawą będzie to, aby było mu wygodnie, czekało go bowiem coś innego, coś wyjątkowego. Raúl patrzył na niego z góry, jednak jego mocno zaciśnięte dłonie, które zlewały się prawie w jedną, były najbardziej widocznym dowodem na perfekcyjnie kontrolowane przez piłkarza nerwy.

„Daję tobie dwa lata na to, byś stał się zawodnikiem pierwszej drużyny”, usłyszał. Zdanie wypowiedziane przez Valdano wciąż wstrząsa Raulem, mimo że od tamtego dnia między trenerem a zawodnikiem zdarzyło się wiele. Tyle, że mimo różnicy wieku, obaj od dawna zwracają się do siebie na „ty”. W każdym razie: Raúl siedział naprzeciwko trenera i nadeszła tym samym chwila, która niedługo później stała się bez wątpienia tą najważniejszą w historii jego kariery.

Pamiętnik Raula, 1 lipca 1994

Rozmowa z Valdano była jak sen. Mówił do mnie tak ładnie, że chyba nie wszystko zrozumiałem. Przemawiał jednak w tak ładny sposób, że to akurat nie było ważne... Podejrzewam, że był to pierwszy raz, kiedy pociły mi się ręce. Byłem już wystarczająco zdenerwowany, a denerwowałem się jeszcze bardziej, gdy przez oczekiwanie na mojego ojca przed wejściem na Bernabéu spóźniłem się 20 minut. Wyglądało to jak jakiś żart. Moje pierwsze spotkanie z trenerem pierwszej drużyny Realu Madryt, a ja się spóźniam.

Valdano czekał na mnie od pół godziny. Wciąż fruwam z radości: wreszcie mogłem wejść na zaplecze Bernabéu, i to aby rozmawiać z trenerem pierwszej drużyny. Dał mi dwa lata na grę w Primera División i nie mogę przez to oszaleć. Czuję, że z moim ciałem dzieje się coś dziwnego. Tyle rzeczy ma miejsce naraz i coś czuję, że będzie tak dalej... Czego jednak nie mogę zrozumieć to dlaczego nie pamiętam całej tej rozmowy. Kiedy wróciłem do domu sprawiałem wrażenie wariata, bo chyba zapomniałem połowę całego spotkania. Nigdy nie miałem przed sobą gościa, który mówiłby do mnie w taki sposób, tak delikatnie. Możliwe, że posyłał mnie tym samym do diabła, ale niesamowicie uwodziło mnie słuchanie tego. Moja siostra Marisa oraz Alejandra, córka Fermina były tymi, które w domu najbardziej mnie o wszystko wypytywały. Nie jednak o samą rozmowę. Pytały tysiąc razy jaki Valdano był, jakby był aktorem czy coś...


Przewidywania Camacho

Valdano zawsze obserwował Raula w milczeniu, które przełamane zostawało jedynie wtedy, gdy rozmawiał o chłopaku z takimi osobami jak Angel Cappa czy José Antonio Camacho. Dlaczego? Raúl już wtedy zasługiwał na to, by swoje poglądy na jego temat Valdano wymieniał jedynie z osobami dobrze do tego dobranymi.

„Jest inny niż wszyscy”, stwierdził w rozmowie z trenerem Angel Cappa. „Ten Raúl będzie twoim środkowym napastnikiem”, dodał Camacho w lipcu 1994, kiedy to Real oraz prowadzony wówczas przez Camacho Espanyol spotkały się podczas przedsezonowych przygotowań w Szwajcarii. Obie drużyny dzieliło jedynie 15 kilometrów, co umożliwiło kilka spotkań przy kawie obu przyjaźniących się trenerów. „Patrząc na niego widać w nim ten piłkarski głód. Raúl należy do grupy tych zawodników, którzy nie mieliby nic przeciwko podpisaniu kontraktu na dzień, rok czy dziesięć lat. On zawsze chce wygrywać”, kontynuował Camacho.

Ówczesnemu trenerowi Espanyolu zdarzyło się nawet trafić na Raula, gdy prowadził Rayo Vallecano, Raúl zaś przeżywał swój złoty okres w Atlético. „Nie mogło to jak widać potrwać długo. Gdy Atlético rozwiązało swoją pełną młodych talentów szkółkę, chcieliśmy zdobyć go dla siebie. Po co? Żeby grał w pierwszej drużynie. W jakim innym celu mogliśmy chcieć go pozyskać?”. Jedna z wypowiedzi bardzo charakterystycznych dla stylu Camacho.

„Dwa lata?? Rok wystarczy!”

Valdano nigdy nie zapomni tego, jak czuł na sobie oczy Raula wpatrzone tak, jakby jego wzrok przeszywał go na wylot. Każde słowo, które trener wypowiedział, był pewien że do niego docierało. Każdy pomysł, który konstruował, przyswajał automatycznie. Niewiele razy Valdano spotkał się wcześniej z podobną, pochłaniającą wszystko „gąbką”. Oczy miał otwarte tak szeroko, że przypominały dwa talerze. Jego spóźnienie zaś dalekie było od zdenerwowania trenera. Wręcz przeciwnie: spodobało mu się.

„Trzeba mieć ogromne poczucie własnej wartości aby nie być nikim i spóźnić się 20 minut na pierwsze spotkanie z trenerem Realu Madryt. Jeśli w wieku 17 lat robisz coś takiego, to znaczy że jesteśmy ocaleni...”, wywnioskował Valdano, który jednocześnie obserwował jak po przeprosinach (niezbyt jednak przesadnych, aby nie pomylić dobrego wychowania ze słabością) Raúl usiadł na swoim miejscu, pełen niesamowitego opanowania jak na swój brak doświadczenia w tego typu sytuacjach.

Jako że upływający czas zwiększa chęć na późniejsze zwierzenia, Raúl przyznał się w końcu, że tylko jedna rzecz nie podobała mu się w całej rozmowie z trenerem: „To stwierdzenie o dwóch latach. Nic wtedy nie powiedziałem, ale w środku pomyślałem: daj spokój, rok wystarczy”. Dla Valdano wszystko podsumowało się w jego pierwszym wrażeniu: „Ten chłopak to prawdziwe piekło”.

„Pan już się mnie nie pozbędzie!”

Odkąd Raúl dołączył do treningów pierwszej drużyny, zarówno Valdano jak i Cappa meli dodatkową rozrywkę. To, co ten dzieciak (jak często go nazywano) wyprawiał, przez jednych odbierane było jako granice czegoś niesamowitego, przez innych zaś jako coś prawie nie do zaakceptowania.

Pewnego dnia Raúl mógł zagrać podczas treningu w drużynie rezerwowych. I już samo włączenie go w mecz wystarczyło, żeby był on w stanie upokorzyć zawodników pierwszego składu, pomagając swojej drużynie zdobyć pięć goli w ciągu mniej niż 10 minut. Na tym jednak nie poprzestał. „Pan już się mnie stąd nie pozbędzie. Zobaczy pan to w przyszłym sezonie”, powiedział do trenera.

Innego dnia podczas treningu obserwował kątem oka któregoś ze starszych kolegów, kiedy ten nagle dopuścił się na nim dość poważnego faulu. Zaraz po tym, gdy to zrobił, wiedział co go czeka: „grzeczne” zwrócenie uderzenia, które Raúl otrzymał od niego, zawsze jednak delikatnie mocniejsze od otrzymanego. Raúl zawsze był jak dzikie zwierze, które funkcjonowało częściowo zgodnie z przyswojonym przez siebie prawem dżungli, obecnego w piłce wraz ze wszystkimi jego konsekwencjami.

„Co za zawodnik!”

Niemało osobistości mówiło o Raulu już od początków jego rozwijającej się w niesamowitym tempie kariery. „Raulowi udaje się robić to, na co odwagę ma naprawdę niewielu: wejść na stadion, na którym obecnych jest 100.000 osób i grać tak, jakby dalej znajdował sie na dzielnicowym podwórku”. Wizja wręcz idealna, w połowie hiszpańska, w połowie argentyńska. Zupełnie jak sam El Grande, Alfredo Di Stéfano.

Inne opinie pojawiały się z czasem. W pewnym momencie obowiązek wydania swojej poczuł także Diego Armando Maradona. Zrobił to po tym, gdy przyleciał do Madrytu i mógł zobaczyć Raula w akcji na Bernabéu. „Ten Raúl naprawdę wie co robi, co? Co za zawodnik!”, powiedział do Valdano przy stole argentyńskiej restauracji De María.

Mówić, pisać i dyskutować o Raulu można w nieskończoność. Zawodnik w rekordowym czasie z piłkarza grającego w pierwszej lidze stał się piłkarzem z pierwszej ligi. I tak, jak Juliusz Cezar, gdy przekroczył Rubikon mógł powiedzieć: kości zostały rzucone. Raúl rozpoczął podróż po zdobycie swojego imperium.

Pomimo iż imperium zostało zdobyte, i nie ma wielu rzeczy, których Raúl podczas swojej długiej kariery nie osiągnął, życzymy mu spełnienia dalszych marzeń! Obecnie związane będą one najprawdopodobniej z kolejnym potomkiem, a dokładniej... dwójką, która według różnych źródeł ma przyjść na świat już na jesieni. Jeśli informacja ta się potwierdzi, i biorąc pod uwagę wcześniejszą czwórkę, będziemy mogli śmiało stwierdzić, że Raúl chyba naprawdę pracuje na całą drużynę ;)

Wszystkiego najlepszego!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!