Advertisement
Menu
/ fourfourtwo.com

LLL: Szacunek i wstręt po meczu Barça - Chelsea

<em>La Liga Loca</em> prosto z Madrytu

La Liga Loca to forma blogu, prowadzona przez dwóch brytyjskich dziennikarzy, Tima Stannarda i Simona Talbota. Ich wpisy zamieszczane są w serwisie magazynu FourFourTwo, jednego z największych i najbardziej poczytnych magazynów piłkarskich na Wyspach Brytyjskich i w Europie.

Dla jednych kontrowersyjna i bezkompromisowa, dla innych momentami wręcz obrazoburcza. Jednych bawi i smuci zarazem, innych przyprawia o, nomen omen, białą gorączkę. Jedno jest pewne - obojętnym nie pozostawia. Zobaczmy, co myślą o nas tam, gdzie Realowi się nie kibicuje. Gdzie nie kibicuje się nikomu, a wszystkich komentarzem obdarza po równo.

Tym razem o wczorajszym spotkaniu półfinału Ligi Mistrzów Barcelona - Chelsea, o bezsilności tej pierwszej i taktyce tej drugiej, co dla kibiców Realu Madryt powinno być, w aspekcie zbliżających się Derbów, istotne. Z tą różnicą, że my potrzebujemy zwycięstwa, nie remisu.

---------------------------------------------

Wczoraj, w barcelońskiej szatni, bardziej przydałby się Robin Williams ze "Stowarzyszenia Umarłych Poetów", niż Pep Guardiola. Tego właśnie potrzebowali wyraźnie zmieszani piłkarze Barcelony - ognistego, pełnego zapału i sięgania niemożliwego przemówienia o realizowaniu marzeń, kreowaniu rzeczywistości, filozofii "chwytaj dzień i ciesz się nim".




















Do mnie!

Zamiast tego, "gang Messiego" mógł usłyszeć surową pogadankę o braku ochrony ze strony sędziego, o konieczności gry przeciwko najbardziej ordynarnym z zespołów, którego taktykę najlepiej oddają słowa "Cech-Drogba, Drogba-Cech", jak po meczu narzekał Guardiola.

Podczas pierwszej połowy wczorajszego spotkania można było odnieść wrażenie, że piłkarze Barcelony są blisko zmoczenia sobie spodenek. Ich płynna zazwyczaj gra była spięta, podania niecelne, a pewność siebie upadła z hukiem.

Dopiero w ostatnich trzydziestu minutach gry Dani Alves i Andrés Iniesta ogarnęli się na tyle, że zaczęli grać mniej więcej to, co grali dotąd przez cały sezon.

Gdyby nie rozczarowujący Bojan, który nie trafił absolutnego pewniaka w doliczonym czasie gry, Barça zostałaby za swoją pracę jakoś wynagrodzona. W zamian zremisowała bezbramkowo swój pierwszy mecz w tym sezonie.

Podsumowując, przez 90 minut gry Barcelona rozbiła się o więcej murów, niż miał do pokonania więzień Guantanamo. To była Chelsea klasyczna - pokaz siły i pragmatyzmu, czym zdobywa sobie fanów na całym świecie. Innymi słowy, miliony zostały wydane na stworzenie takiego widowiska, jakie zaprezentowałby outsider drugiej ligi w spotkaniu przeciwko faworytowi z Premiership w Pucharze Ligi Angielskiej.

Z drugiej strony, Chelsea nie dała rady zdobyć wyjazdowego gola. Miała ku temu zresztą jedną okazję. W tym właśnie nadzieję na awans w meczu na Stamford Bridge widzą katalońskie media.

"Przejdziemy" - pisze kataloński Sport, który z respektem odnosi się do występu Chelsea, ale i jadu nie żałuje.

"Wygrał anty futbol" - pisze Josep Casanovas, - "Chelsea nie przyjechała grać w piłkę, tylko nie przegrać".

"Wygramy w Londynie - żywi nadzieję kolega po rubryce Lluís Mascaró, - " o ile sędzia pozwoli", dodaje.




















Do Ciebie!

Tę opinię potwierdza, z reguły wyważony, El País, zauważając, że "sędzia miał więcej szacunku dla obcego najazdu niż lokalnego przysmaku."

Marca poświęciła spotkaniu tyle, co spotkaniu takiej, nie przymierzając, Mallorki, w walce o środek tabeli, czyli jakąś stronę tekstu.

Nie ma się co dziwić, Florentino Pérez meczem zainteresowany nie był, to i Marca nie jest. Co to by się działo, gdyby hiszpański gigant przemysłowy wyjawił na przykład, że ogląda Lost - osiem stron programu ekstra.

As zachował więcej pozorów, że był to ważny mecz, lecz tylko w związku ze zbliżającym się klasykiem w sobotę - "Barcelona atakowała, lecz zabrakło błysku" - napisał Alfredo Relańo.

Fabian Ortiz dodał, że "zły sen byłby dopełniony, gdyby na miejscu Hiddinka był Mourinho".

Podsumowując, Chelsea zdobyła sobie przewagę w dwumeczu, ale straciła kilku ostatnich przyjaciół w la Liga.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!