Advertisement
Menu
/ Marca

Napięcie na linii Kaká - Milan

Brazylijczyk niezadowolony z włoskich lekarzy

Zaczęło iskrzyć między Kaką a Milanem. Brazylijczyk zarzucił wczoraj lekarzom włoskiego klubu, że nie podjęli maksymalnego wysiłku, by wyleczyć jego uraz lewej nogi. Adriano Galliani, dyrektor generalny Milanu, zapamiętał te słowa i będzie chciał porozmawiać z piłkarzem, kiedy ten pojawi się znowu w klubie. Galliani jest gotów użyć środków dyscyplinarnych (nie wyklucza się grzywny) za krytykę klubowych lekarzy.

Kaká doznał urazu 7 lutego w meczu Milanu z Regginą. Diagnozy jednak nie były niepokojące. Po prostu Brazylijczyk mocno potłukł sobie nogę. Ale od tamtego dnia piłkarz nie wrócił na boisko i w końcu nie wytrzymał wczoraj w swojej ojczyźnie, co nie jest normalne dla piłkarza uważanego za ostoję spokoju i szacunku. - W ciągu sześciu dni z lekarzami z reprezentacji Brazylii mój stan poprawił się bardziej niż w ciągu pięciu tygodni z tymi z Milanu - powiedział Kaká. Piłkarz zrzuca winę na lekarzy, a ci na piłkarza. Brazylijczyk jako jeden z pierwszych powątpiewa w skuteczność słynnego MilanLab. Z drugiej strony Galliani ma poważne wątpliwości co do kontuzji piłkarza i nie rozumie dlaczego Brazylijczyk poleciał do ojczyzny, jeśli naprawdę jest kontuzjowany.

Crack podnosi głos
Skargi piłkarza mogą być interpretowane jako wystrzał pistoletu przed opuszczeniem klubu. Kaká nigdy w ten sposób nie podnosił głosu ani nie czuł się tak niekomfortowo.

Co więcej, Kaká stwierdził, że od teraz sam będzie decydował o swojej rehabilitacji każdego urazu. - Futbol bardzo się zmienił w ostatnich czasach. Stał się bardziej fizyczny i muszę chronić swoje ciało. Trudno jest stwierdzić czy zostały popełnione błędy, więc w przypadku pojawienia się podobnych urazów w przyszłości, sam będę podejmował różne decyzje. Zachowam się inaczej.

Słowa Brazylijczyka dowodzą, że jego relacje z Milanem się ochłodziły. Wyczuwa się napięcie. Galliani obraca to w żart i jest przekonany, że to był pojedynczy przypadek.

Kaká nie zapomina również, że Silvio Berlusconi dał mu zielone światło na przejście do Manchesteru City w zimowym okienku transferowym, jeśli tylko piłkarz doszedłby do porozumienia z angielskim klubem. Anglicy oferowali za Kakę 120 milionów euro, a Berlusconi nie mógł się oprzeć takiej kwocie pieniędzy. Kaká jednak się nie zgodził, ponieważ już zdecydował się, że w następnym sezonie zagra w innej drużynie. Jego celem jest transfer do Realu Madryt.

Chęć pozyskania Brazylijczyka wyraziły także Chelsea i ponownie Manchester City. Ale rzeczywistość jest inna. Florentino Pérez jest człowiekiem, który może sprowadzić Kakę na Santiago Bernabéu. Nie jest tajemnicą, że jeśli Pérez zostanie prezesem Królewskich, to do Madrytu znowu mogą zawitać wielkie gwiazdy.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!