Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Euroliga: Madryt wraca do gry!

Real Madryt 71:63 Olympiakos

Wiele remontad Real Madryt w tym sezonie zaliczył; odrabiał punktów dziesięć, dwadzieścia, nawet więcej. Po dwóch ćwierćfinałowych meczach z Olympiakosem, koszykarzy Joana Plazy czekała najcięższa remontada w sezonie - odrobienie dwóch porażek i zwycięstwo w finałowym starciu.

Jak powszechnie wiadomo, Madryt dysponuje w tym zakresie ogromne doświadczenie i żadna strata nie jest im straszna. W ostatnich trzech spotkaniach na nic się to jednak zdało, bowiem końcówki należały do przeciwników, wychodzących z pojedynków zwycięsko. Wtorkowy wieczór musiał zakończyć się na korzyść Realu Madryt. Innego wyjścia nie było.

Gospodarze rozpoczęli wymarzenie - po minucie prowadzili już osiem do zera, po dwóch trójkach Louisa Bullocka i dwóch celnych rzutach osobistych Aleksa Mumbrú, grając bardzo pewnie, bez zawahania.

Spore problemy, od samego początku, miał za to Olympiakos. Szczególnie widoczna była nieporadność w ataku, gdzie na punkty goście czekali ponad trzy minuty. Wcześniej kończyło się albo na stratach piłki jeszcze przed rzutem, albo po prostu niecelną próbą i brakiem zbiórki, a to nich nie podobne...

Dopiero w końcówce pierwszej kwarty wykorzystali oni rotację Plazy, który wymienił kilku zawodników, wprowadzając w grę drużynę trochę zamieszania. Goście z Grecji zaliczyli serię 8:1, jednak nie robi ona tak dużego wrażenia, jeśli tylko wspomni się wynik po pierwszych dziesięciu minutach - 23:12.

Jednym z czynników tak dobrego występu Los Blancos była bez wątpienia atmosfera wokół drużyny. Palacio Vistalegre służyło koszykarzom nieustającym dopingiem już od pierwszej akcji. Na trybunach dostrzec można było m.in. Raúla Gonzáleza, Javiera Soldado czy Jordiego Codinę, wspierający kolegów z sekcji koszykarskiej. Kibice nie zawiedli, sami koszykarze także – warto wspomnieć o ich wielce zaangażowanej postawie, co objawiało się nie tylko poprzez waleczność na parkiecie, ale i podczas przerw na żądanie, kiedy to zawodnicy i uważnie słuchali wskazówek trenera, i sami próbowali uczynić grę jeszcze skuteczniejszą, wspólnie wymieniając poglądy.

Przy opisie początku drugiej kwarty zastosować można popularną zasadę „kopiuj - wklej". Znów osiem punktów rzędu, przy zerowym dorobku rywali, zdobyli zawodnicy Realu Madryt. Znów stawiali twarde warunki w obronie, zmuszając atakujących do strat i wymuszonych rzutów. Co ciekawe, pierwsze punkty w tej kwarcie goście zdobyli dopiero po upływie jej połowy.

I podobnie jak w poprzedniej części, tak i w tej końcówka przyniosła lepszą grę Olympiakosu, który jakby po pięciu minutach budził się do życia. Znacznie skuteczniej spisywał się na tablicach, zaczynał spokojniej rozgrywać. Do remisu było jednak jeszcze bardzo daleko (37:20).

Olympiakos przegrywał w dużej mierze na własne życzenie. Jedenaście błędów, przy tylko czterech rywali, wytrącało z rytmu nawet najlepszych strzelców greckiego zespołu. Nie da się ukryć, iż większość z tych błędów została wymuszona przez bardzo dobrą obronę Realu Madryt.

Mimo lepszej gry gości po przerwie, przewaga ani przez chwilę nie była zagrożona - nadal wynosiła ponad dziesięć punktów. Los Blancos nieco spuścili z tonu, ostrzej pod koszem zaczęli grać Grecy, co nie dawało zbyt dużej ilości punktów.

Praktycznie przez całą trzecią kwartę grę Królewskich „ciągnął" Louis Bullock, szukając indywidualnych akcji, często przejmując piłkę od rozgrywających i starając się własnoręcznie skonstruować akcję. Rzecz jasna nie zawsze wszystko wychodziło tak pięknie, jak na początku, ale znów wytworzyła się zdrowa rywalizacja w kartach statystycznych - Felipe i Lou prześcigali się w ilości zdobytych punktów (przed ostatnią kwartą był remis, po siedemnaście).

Obrona nadal pracowała poprawnie, wyjątkowo walecznie, choć momentami na usta cisnęły się słowa krytyki - a to za zbyt wolną reakcję, a to za brak krycia. Różnica między obydwoma zespołami na tablicy wyników nie malała, więc nie wypadało narzekać.

Kłopoty zaczęły się dopiero w kwarcie numer cztery. Niesportowe przewinienie odgwizdano Axelowi Hervelle'owi, Theodoros Papaloukas wbił się pod madrycki kosz „jak nóż w masło", za trzy trafił Panagiotis Vasilopoulos, a wspominana przewaga zeszła poniżej dziesięciu punktów (54:48).

Przy różnicy sześciu punktów nastał okres, w którym nie było komu wciąć odpowiedzialności za cały zespół. Oczywiście nie biorąc pod uwagę Lou, dwojącego się i trojącego, aby dowieźć zwycięstwo do końca. Doczekał się on współpracy ze strony kapitana zespołu, a także Jeremiaha Masseya, dzięki czemu wyczyn ten się udał.

Madryt zwycięża pierwszy z trzech finałów, potwierdzając aspiracje do turnieju w Berlinie, jednocześnie sygnalizując, aby go jeszcze nie skreślać. Pytanie: co by było, gdyby nie wspaniali Felipe Reyes i Louis Bullock? Pytanie numer dwa: czy jest to zwycięstwo honorowe, czy może początek drogi ku odrobieniu strat i awansie do Final Four?

Czas pokaże. Kolejne stracie, rozgrywane również w Palacio Vistalegre, odbędzie się w czwartek, o godzinie 20:45.


71 - Real Madryt (23+14+15+19): Raúl López (2), Bullock (22), Mumbrú (9), Hervelle (4), Reyes (19) - Llull (2), Tomas (-), Van den Spiegel (4), Winston (1), Massey (8).

63 - Olympiakos (12+8+21+22): Pargo (-), Halperin (-), Childress (9), Printezis (6), Vujcić (2) - Papaloukas (5), Bourousis (17), Greer (9), Erceg (7), Teodosic (2), Vougioukas (-), Vasilopoulos (6).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!