Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Dużo bramek, kartek i emocji! Klasyk dla Realu!

2:5

Real Madryt wygrał z Athletikiem Bilbao 5:2 w 27. kolejce Liga BBVA. Gole dla Królewskich strzelili Robben, Heinze, dwie Huntelaar oraz Higuaín. Dla gospodarzy bramki trafili Llorente oraz samobójczą Heinze. Kilkanaście sekund po golu ma 1:2 sędzia Muńíz Fernández wyrzucił z boiska Yeste, który odepchnął bez piłki Casillasa. Mecz obfitował w wiele ostrych starć, ale i ładnych bramek.

Na korzyść Królewskich przemawiały statystyki. W poprzednim sezonie po odpadnięciu z Ligi Mistrzów Królewscy wygrali z Espanyolem. Co więcej, Real wygrywał ostatnie cztery mecze obu drużyn w Bilbao, trzy ligowe i jeden pucharowy. Królewscy przedłużyli tę serię, ale po kolei...

Mecz rozpoczął się od spokojnego rozgrywania piłki przez obie drużyny, ale już pierwsze próby odzyskiwania piłek przez oba zespoły pokazały, że nikt w tym meczu sobie nie odpuści. Gospodarze za protesty i za faul na Robbenie szybko zebrali dwie pierwsze żółte karki, a konkretnie obaj boczni obrońcy Athleticu, Iraola i Koikili. W 7. minucie w końcu znowu graliśmy w piłkę i gospodarze zyskali pierwszy w tym meczu rzut rożny. Niebezpieczeństwo zażegnał Huntelaar wybijając piłkę na drugi korner, z którego również nic nie wynikło. Wciąż wiele pracy miał Muńíz Fernández, praktycznie po każdym kontakcie zawodników przynajmniej jeden z nich nie podnosił się od razu z murawy, zapędów nie ostudziły nawet dwie szybkie kartki. W 9. minucie pierwsza piękna indywidualna akcje Llorente i w konsekwencji rzut wolny sprzed pola karnego Casillas. Do piłki podszedł Yeste... i Casillas musiał interweniować, na szczęście gracz Athleticu strzelił w środek bramki i mistrz Europy nie miał z tym strzałem żadnych problemów. Grę ciągli kontrowali gospodarze, a Królewscy ograniczali się na razie tylko do przeszkadzania rywalom.

W 13. minucie po wymienieniu kilkunastu podań w końcu pierwszy strzał Królewskich, ale Marcelo strzelił tyle słabo co niecelnie. Druga okazja nadeszła już dwie minuty później, Robben urwał się obrońcom i wycofał piłkę do Sneijdera. Jednak atomowy strzał Holendra zatrzymał się na obrońcy. Królewscy przyspieszyli i zepchnęli gospodarzy na ich połowę, ale nie zdołali strzelić bramki. Do głosu doszli więc gospodarze, ale ani wrzutki, ani strzały nie zrobiły na Casillasie większego wrażenia. Iker bardziej martwił się o Toquero, który próbował wymusić rzut karny i długo nie chciał podnieść się z murawy. Królewscy tymczasem znowu przyspieszyli, szkoda, że szybkość przyszła cztery dni za późno, ale Ramos w dziecinny sposób zepsuł akcję Lassa i Robbena. Holender był tego nie świetnie dysponowany, jakby zły za to, co pokazał na Anfield. W 22. minucie znowu indywidualna akcja Robbena po świetnym podaniu Sneijdera. Holender ogral dwóch rywali i z sześciu metrów zapakował piłkę pod porzeczkę bramki rywali. 0:1! Cieszy, że Robben, jak i Sneijder, nie zapomnieli jednak jak się gra w piłkę.

Robben nie przestawał. Trzy minuty później znowu zszedł do środka, tym razem przed polem karnym, ale jego strzał zaskoczył tylko kibiców za bramką Iraizoza. Gospodarze próbowali odpowiedzieć dośrodkowaniami, czy to z gry, czy z rzutów wolnych, ale zmieniona obrona radziła sobie z każdą wrzutką. Po raz kolejny mogliśmy obejrzeć Metzeldera, który bardzo poprawnie wszedł w to spotkanie. Kiedy sędzia był zajęty doglądaniem faulowanego Huntelaara za jego plecami brzydko zachował się Ocio, który chyba popchnął bez wyraźnego powodu Sneijdera. Gospodarze wciąż opierali swoją grę na dośrodkowaniach, a raczej ich próbach, ponieważ Królewscy zaczęli już skutecznie czytać taktykę Athleticu. Po jednym z rzutów różnych świetnie uderzał z woleja Yeste, ale jego strzał instynktownie odbił Casillas. Szybka odpowiedź Realu, Sneijder kapitalnie w tempo podaje prostopadle do Robbena, ale ten miał piłkę na prawej nodze i tym razem górą był Gorka Iraizoz. Holender musi wciąż pracować nad tą swoją słabszą nogą... Jednak co się odwlecze... Tak był też tym razem. Znowu Sneijder, tym razem z rzutu wolnego z prawej strony pola karnego gospodarzy. Świetna piłka i Heinze strzela głową tuż przed interweniującym Iraizozem. 0:2! Zarzucano Królewskim, że dawno nie strzelili na wyjeździe bramki ze stałego fragmentu gry, a tu proszę, dwa tygodnie temu Guti, dzisiaj Heinze.

Jednak Atheltic się nie poddał. W 36. minucie Casillas odbił strzał Yeste, ale do piłki dopadł López i wstrzelił ją w pole bramkowe, tam niestey do własnej bramki wpakował ją Heinze. 1:2 Bramka kontaktowa przestała być istona, kiedy protestującego Casillasa odepchnął Yeste i sędzia wyrzucił go z boiska. Yeste z furią rzucił się ponownie na Ikera, ale Raúl zatrzymał go siłą. Gospodarze nie mogli pogodzić się z decyzją sędziego, jak najbardziej słuszną, ale sędzia na szczęście opanował piłkarzy i trenerów Athleticu. Dwie minuty później swojego bramkarza prawie nie zaskoczył Amorebieta. Na trybunach było coraz goręcej i stadion eksplodował po faula Huntelaara, który po raz kolejny nie upilnował rąk w powietrznej walce z rywalami. Na szczęście dostał tylko jedną żółtą kartkę. Motywacja motywacją, ale gospodarze jednak za dużo naoglądali się w środę Liverpoolu, nie te umiejętności i źle skierowana motywacja, zamiast w grę w piłkę to w rywali. Real tymczasem robił swoje. W 43. minucie przestrzelił Huntelaar po podaniu Heinze, kolejną sytuację zmarnował też Sneijder, tym razem podawał Robben. Niestety niewykorzystane sytuacje się mszczą. Sędzia doliczył cztery minuty do pierwszej połowy, a w pierwszej z nich do bramki po w końcu udanym dośrodkowaniu z podobnego miejsca co w meczu reprezentacji Hiszpanii z Anglią trafił Llorente, Casillas nie zdążył wyłapać piłki. 2:2! W końcówce Sneijder nie zagroził bramce gospodarzy z wolnego, ale za to zatrzymał ich kontratak i otrzymał ostatnią w tej połowie żółtą kartkę. Co za połowa, co za emocje!

Po przerwie od razu pierwsza zmiana u gospodarzy, za Koikiliego wszedł Balenziaga. Jednak nie miało to wpływu na to co zrobił Huntelaar. Holender przyjął piłkę w polu karnym, zszedł jednym krokiem do środka i strzelił po ziemi przy samym słupku bramki Iraizoza. Kapitalny gol w stylu Van Nistelrooya. 2:3! Ależ kapitalnie ułożyła się od początku ta połowa Królewskim. Szybko zrealizowany plan strzelenia bramki i piłkarze mistrza Hiszpanii mogli czekać na ataki Athleticu. Jednak po co czekać, skoro można dobić, minutę po bramce Huntelaara Robben znowu zakręcił obrońcami, tym razem na lewym skrzydle, ale jego strzał minął dosłownie o milimetry słupek. Real chciał bardzo szybko odebrać wszelkie nadzieje gospodarzom. W końcu doczekaliśmy się też żółtej kartki dla zawodnika, który fauluje najczęściej w lidze, czyli Llorente. W ogóle w pierwszej piątce najczęściej faulujących zawodników Liga BBVA jest aż trzech piłkarzy Athleticu. Tymczasem gospodarze znowu nie potrafili rozegrać żadnej akcji, a Real coraz bardziej się rozpędzał. Płaskie dośrodkowanie Sneijdera odbił Iraizoz i żaden z piłkarzy gości nie zdołał dobić piłki.

Jak już pokazało to spotkanie dominacja w rozgrywaniu kolejnych akcji wciąż się zmieniała. Więc po dominacji Realu przyszedł czas na lepszy moment Ahtleticu. Gospodarze mieli dwa rzuty rożne i rzut wolny sprzed pola karnego, ale wykonywane bez skutku. Chyba żaden gracz gospodarzy nie chciał zostać bez żółtej kartki w tym meczu, więc kolejny kartonik za brzydki faul na Robbenie obejrzał Amorebieta. Nie wytrzymywała ławka Athelticu, więc sędzia utemperował i ich, czerwona kartka dla Veleza. Tak jak mówiłem, za dużo Liverpoolu, za mało myślenia. Choć przebłyski były, w 59. minucie Sneijder stracił piłkę przed polem karnym, dopadł do niej Martínez, ale Casillas sparował jego strzał. W futbolu istnieje jednak takie coś jak kontra. Real skarcił rozpędzonych gospodarzy, Robben pędził z piłką kilkadziesiąt metrów, z drugiej strony boiska biegł Huntelaar, a przed nimi jeden obrońca. Podanie w tempo, tak, od Robbena, Huntelaar wpada w pole karne, podcina piłkę i gol. Proste jak 2:4! Po dwóch minutach Huntelaar znowu miał znakomitą sytuację, ale niestety tym razem Iraizoz obronił strzał Holendra. W 64. minucie pierwsza zmiana w Realu, za Raúla wszedł Higuaín, a trzy minuty później za Robbena wszedł Fauberta. Po raz ostatni widzieliśmy Juliena w meczu z Racingiem, wszyscy czekali na to co pokaże zimowy nabytek Królewskich.

Gra się trochę uspokoiła, atmosfera też. Spokojny Robben zaczął już analizować spotkanie na ławce z jednym z asystentów Ramosa, a tymczasem Toquero zmarnował niezłą szansę. Atheltic ciągle bazował na dośrodkowaniach, a Muńíz Fernández miał coraz większe problemy z uspokojeniem towarzystwa poza boiskiem, ławka Athleticu wrzała nie mniej niż cały stadion. Trochę stremowany był Faubert, ale po każdym nieudanym zagraniu od razu starał się odzyskać piłkę. Piętnaście minut przed końcem wydawało się, że Athletic opadł z sił, akcje gospodarzy ustały, zmalał pressing, a obrońcami kręcił Higuaín, w 75. minucie jego strzał obronił Iraizoz. Argentyńczyk w 76. minucie zapoczątkował również akcję, w której kolejno strzelali i pudłowali Huntelaar i Marcelo. W 79. minucie z boiska zszedł ten pierwszy, zastąpił go Parejo. Holender za swoje wspaniałe bramki owacji od kibiców gospodarzy oczywiście nie dostał, ale pewnie mało go to obchodziło...

Królewscy wcale nie byli obojętni na agresję gospodarzy. Kartki zarobili Parejo i Higuaín, jednak gospodarze nie przestawali. W końcu musiało się to źle skończyć i skończyło. Marcelo wbiegł na pełnej szybkości w pole karne, gdzie sfaulował go Iraola. KARNY! Do piłki podszedł Higuaín i pewnie strzelił piątą bramkę dla Realu Madryt, 2:5! Królewscy znokautowali zbyt naładowanych gospodarzy, w 88. minucie kolejna kartka dla gospodarzy. Tylko pięciu z czternastu piłkarzy Athleticu, których oglądaliśmy dzisiaj na boisku nie zobaczyło żółtej kartki... Bardzo ładnie zachowała się za to publiczność, zamiast obrażać przeciwników to do końca wspierała swoich piłkarzy mimo koszmarnego wyniku, brawa dla fanów za taką postawę.

Mecz trenerów (aktywnych) z największą ilością zwycięstw w Primera División, mecz z wieloma podtekstami, wielki klasyk, na pewno nie było to łatwe spotkanie do powrotu po blamażu z Liverpoolem. Jednak Real wypunktował za bardzo naładowanych gospodarzy i spokojnie wygrał przedłużając swoje szanse na wygranie ligi. Cieszy postawa wszystkich zawodników, szczególnie Huntelaara, i powrót do kadry Fauberta i Parejo. To spotkanie nie tylko pozwoliło odetchnąć drużynie, ale i całemu klubowi, całemu madridismo. Miejmy nadzieję, że po raz kolejny po odpadnięciu z Ligi Mistrzów Królewscy skutecznie skupią się na wygraniu Ligi.

Składy:
Athletic Bilbao: Iraizoz - Iraola, Aitor Ocio, Amorebieta, Koikili (46', Balenziaga) - Orbaiz (56', Susaeta), Javi Martinez, David López (53', Gurpegi), Yeste - Toquero, Llorente

Real Madryt: Casillas - Sergio Ramos, Pepe, Metzelder, Heinze - Robben (67', Faubert), Lass, Sneijder, Marcelo - Raúl (64', Higuaín), Huntelaar (79', Parejo)

Sędzia: Muńíz Fernández (Asturia)

: Iraola, Koikili, Ocio, Martínez, Llorente, Amorebieta, Gurpegui (Athletic) oraz Huntelaar, Sneijder, Parejo, Higuaín (Real)
: Yeste (Athletic, 37'), Vélez (Athletic ławka, 58')

Gole:
0:1, Robben, 22' - RapidShare lub Megaupload
0:2, Heinze, 34' - RapidShare lub Megaupload
1:2, Heinze (samobójcza), 36' - RapidShare lub Megaupload
2:2, Llorente, 45'+1' - RapidShare lub Megaupload
2:3, Huntelaar, 47' - RapidShare lub Megaupload
2:4, Huntelaar, 61' - RapidShare lub Megaupload
2:5, Higuaín (karny), 85' - RapidShare lub Megaupload

Skrót meczu:
link #1: RapidShare!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!