Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Liga ACB: Mały awans Królewskich

Real Madryt 100:88 DKV Joventut

Palacio Vistalegre jest twierdzą ciężką do zdobycia. W ostatnich trzech sezonach, kiedy na ławce rezerwowych, w osobie pierwszego trenera, zasiadał Joan Plaza, Królewscy na czterdzieści pięć spotkań przegrali jedynie cztery. Jedną z czterech drużyn, którym udała się ta sztuka, był DKV Joventut (w sezonie 2007/08) i z każdą kolejną wizytą zapowiada powtórkę z rozrywki.

Pierwsza piątka na spotkanie z Katalończykami składała się z zawodników przebywających w klubie już od pięciu sezonów, tj. Raúla Lópeza, Louisa Bullocka, Aleksa Mumbrú, Axela Hervelle'a oraz Felipe Reyesa. Mimo takiego stażu, piątka ta mogła być uznana za nietypową. Mimo takiego stażu, zestawienie to nie prezentowało się zbyt dobrze. DKV Joventut natychmiast narzucił szybkie tempo, błyskawicznie rozgrywając piłkę, czym gubili rywali w obronie (2:8). Oprócz intensywnych ataków, goście wykazywali równie zaangażowaną grę w defensywie, poddając przeciwników presji już na ich własnej połowie.

Wszystko to skutkowało przewagą punktową i komfortem psychicznym koszykarzy z Badalony. Nie minęła jednak chwila, a to, co stałe w madryckim klubie od pięciu lat, zaczęło funkcjonować, jak należy. Kapitalną minutę spotkania miał Hervelle, wsadem wyprowadzając zespół na prowadzenie (13:12), a sekundy później przejmując piłkę, dzięki czemu okazję na punkty miał Felipe (sam Belg zdobył ich w tym czasie osiem; 15:12).

Joan Plaza, na przekór temu, co działo się z drużyną na parkiecie (a działo się dobrze), postanowił poddać skład rotacji, co przełożyło się na... stratę korzystnego wyniku (15:18). Prym w ofensywie gości wiódł duet RR - Ribas i Rubio, a spora część punktów zdobywana była z linii rzutów osobistych, z racji tego, iż Królewscy dużo faulowali.

Dzięki dwóm celnym rzutom za trzy z rzędu (Sergio Llulla i Bullocka) kwarta zapisała się na remis (23:23), ale takie też było to spotkanie - bardzo wyrównane.

Pierwszą część meczu Los Blancos rozpoczęli piątką „weteranów". Na drugą część wyszli zawodnicy, którzy trafili do klubu w tym sezonie - Pepe Sánchez, Marko Tomas, Kennedy Winston, Jeremiah Massey i Tomas van den Spiegel. Aż prosi się o porównanie dokonań obu piątek (oczywiście mało wiarygodne, z wielu względów) - znacznie lepiej zapunktowali ci drudzy, szybko formując czteropunktową przewagę (29:25, 31:27).

Joventut nie grał już tak pewnie, jak na początku. Nie tak pewnie i, przede wszystkim, nie tak skutecznie, lecz mimo to, dopięli swojego. Dwa błędy Pepe, dynamiczne akcje DKV i przewaga znalazła się po ich stronie (31:35). Joan Plaza wydelegował do gry tego, który poratował zespół w pierwszej kwarcie - Hervelle'a. Ruch okazał się zbawienny - belgijski skrzydłowy nie tylko doprowadził do remisu, ale i do prowadzenia (37:35). Jak widać, sytuacja na tablicy wyników zmieniała się z minuty na minutę. Przed przerwą rezultat ustabilizował się na rzecz gospodarzy (42:37).

Kontynuowanie pracy z pierwszej połowy spotkania - najbardziej logiczny cel tej drugiej połowy. Przez trzy minuty koszykarze z zadania się wywiązywali, jednak po dwóch stratach Lópeza goście ponownie zbliżyli się do przejęcia prowadzenia (46:43). Na szczęście Raúl potrafił się zrewanżować trójką, a w jego ślady poszedł także Hervelle (54:46).

W miarę upływu czasu, przewaga Królewskich zaczynała maleć, a wzrastało niezadowolenie koszykarzy Realu Madryt z decyzji podejmowanych przez arbitrów. Przewaga zmalała do jednego punktu (54:53), a niezadowolenie do tego stopnia, iż Felipe, w geście frustracji po nieodgwizdanym faulu, leżąc sprowadził nogami do parteru starego, dobrego znajomego, Eduardo Sonsekę.

Wynik ponownie zaczął wahać się ze stanu równowagi raz w jedną, raz w drugą stronę. Ku zadowoleniu madridistas, dzięki udanym akcjom van den Spiegela, znów ustabilizował się na ich korzyść, znów z pięciopunktową różnicą (69:64).

Finałową kwartę otworzył Marko Tomas, lecz bohaterem kolejnych minut był koszykarz o imieniu Tomas. Van den Spiegel kontynuował dobrą skuteczność sprzed krótkiej przerwy i zdobył pięć punktów z rzędu. Później głos przejęli zawodnicy z Badalony, nieznacznie odrabiając straty. Nieznacznie, bowiem belgijski center ponownie zapisał na koncie punkty, w ekwilibrystyczny sposób kończąc kontrę (83:74).

Joventut zmienił sposób obrony - zaczął bronić wysoko, starał się zastopować akcję jeszcze w jej zalążku. Real Madryt starał się z kolei wykorzystywać jak najwięcej czasu i, rzecz jasna, skończył akcję skutecznie. Pozwalało na to dobra gra Raúla, Axela i Jeremiaha.

Wynik dobił do stu punktów (100:88), a główne podziękowania za fakt ten, jak i za fakt wygranej, należy złożyć Axelowi Hervelle'owi. To był jego dzień.

Za sprawą zwycięstwa, Real Madryt awansuje na trzecie miejsce w ligowej tabeli, wyprzedzając drużynę z Badalony, mając nad sobą tylko TAU i Regal FC Barcelona.


100 - Real Madryt (23+19+27+31): López (10), Mumbrú (11), Bullock (9), Hervelle (22), Reyes (7) - Llull (4), Van den Spiegel (12), Winston (4), Massey (11), Tomas (10), Pepe Sánchez (-).

88 - DKV Joventut (23+14+27+24): Rubio (15), Ribas (14), Jasaitis (14), Hernández Sonseca (12), Jagla (5) - Karl (8), Bogdanović (11), Lavińa (3), Mallet (3), Pere Tomás (-), Moiso (3).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!