Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Espanyol pokonany 2:0!

Real Madryt sięga po trzy punkty

Podopieczni Juandego Ramosa przystępowali do meczu z Espanyolem ze świadomością, że tylko zwycięstwo może sprawić, że kibice znów zaczną wierzyć w zespół. Szkoleniowiec Realu Madryt zaryzykował i delegował do gry bardzo ofensywnie usposobioną jedenastkę. W bramce stanął Iker Casillas, a przed nim na środku defensywy wystąpili Fabio Cannavaro oraz Pepe. Po obu stronach czteroosobowego bloku zagrali Sergio Ramos i Gabriel Heinze. Jedynym defensywnym pomocnikiem był Lassane Diarra, a za konstruowanie akcji odpowiadał Wesley Sneijder. Tradycyjnie już Arjen Robben zajął miejsce na prawym skrzydle, a po przeciwnej stronie biegał Gonzalo Higuain. Tym razem na szpicy ujrzeliśmy Klaasa-Jana Huntelaara, a Raúl wystąpił w roli cofniętego napastnika.

Pojedynek lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy od pierwszych minut ruszyli do ataków. Kolejno Ivan de la Peńa, Roman Martinez oraz Nene próbowali pokonać Ikera Casillasa, ale ich strzały nie zagroziły bramce Królewskich. Dopiero po siedemnastu minutach gry obudzili się Los Blancos. Najpierw niecelny strzał oddał Arjen Robben, a następnie uderzenie Wesleya Sneijdera obronił Kameni. Aby wyrównać bilans podbramkowych spięć, do głosu doszedł jeszcze Gonzalo Higuain. Niestety, on także nie trafił w światło bramki. Pojedynek toczony był głównie w środku pola. Oglądaliśmy wiele starć między zawodnikami, ale za to mało klarownych okazji. Mimo że arbiter wielokrotnie przerywał grę z powodu fauli, pokazał tylko jedną kartkę Pepemu. Dopiero pod koniec pierwszej odsłony byliśmy świadkami ciekawszych akcji. Obydwie sytuacje wypracował De la Peńa, ale jego partnerzy – Ivan Alonso oraz Luis Garcia – z nich nie skorzystali. Jak nie trudno się domyślić, w pierwszych 45 piłka ani razu nie wpadła do którejś z siatek i zawodnicy schodzili na przerwę przy stanie 0:0.

Drugą odsłonę rozpoczynaliśmy z nadzieją, że Królewscy wreszcie wypracują chociaż jedną okazję do pokonania Kameniego. Początek nie napawał jednak optymizmem, gdyż ujrzeliśmy kilka fauli oraz żółtą kartkę, którą otrzymał Sneijder. Po dziesięciu minutach gry Holender po zagraniu Robbena posłał futbolówkę nad bramką Espanyolu. Natomiast chwilę później De la Peńa zmusił do interwencji Casillasa. Widząc nieporadność kolegów w ofensywie, Sergio Ramos zdecydował się na indywidualną akcję, lecz jego strzał minął słupek o dobrych kilka metrów. Brak polotu w grze Realu Madryt dostrzegł również Juande Ramos i ściągnął z boiska Higuaina i Sneijdera, wprowadzając w ich miejsce Marcelo oraz Guti, o którym mówiono, że miał znaleźć się w pierwszej jedenastce. Niestety, zmiany wiele nie wniosły i nadal byliśmy skazani na kopaninę w środku pola, przerywaną co jakiś czas przewinieniami i niecelnymi dośrodkowaniami. W 67. minucie dwadzieścia kilka metrów przed bramką Espanyolu sfaulowany został Guti. Wychowanek podjął się wymierzenia kary i ustawił piłkę, by wykonać rzut wolny. Piłka po jego fantastycznym uderzeniu pod porzeczkę wpadła do bramki, a drużyna, zupełnie niezasłużenie, ale jednak, wyszła na prowadzenie. Jakby tego było mało, cztery minuty później Los Merengues wyprowadzili składną kontrę, po której na 2:0 podwyższył płaskim uderzeniem z 16 metrów Raúl. Tym razem asystę zaliczył Marcelo. Ramos poczuł się na tyle pewnie, że wprowadził do gry Javiera Saviolę w miejsce Arjena Robbena, ale Argentyńczyk niewiele wniósł do gry zespołu. Espanyol po stracie drugiej bramki wyraźnie się podłamał i zwątpił w końcowy sukces. Po indywidualnej akcji na bramkę Ikera uderzał jeszcze Tamudo, ale znów bez efektu. W doliczonym czasie gry pokazał się w ofensywnym wejściu Sergio Sanchez, były piłkarz Realu Madryt Castilla, ale krzywdy dawnemu pracodawcy nie uczynił.

Bez dwóch zdań nie było to porywające widowisko. Pamiętajmy jednak, że sztuką jest wygrywać takie właśnie mecze. Drużyna na pewno była zmęczona fizycznie i psychicznie po środowej konfrontacji z Liverpoolem. Tym bardziej więc należy docenić sobotnie zwycięstwo nad teoretycznie słabszym rywalem. Mamy także okazję zbliżyć się do FC Barcelona, który jutro w Madrycie stanie do walki z Atletico. Podsumowując, gra średnia, wynik bardzo dobry, bramki przedniej marki.

Składy:
Real Madryt: Iker Casillas; Sergio Ramos, Pepe, Fabio Cannavaro, Gabriel Heinze; Lassana Diarra, Wesley Sneijder (Guti, 60'), Arjen Robben (Saviola, 77'), Gonzalo Higuaín (Marcelo, 60'); Raúl i Klaas-Jan Huntelaar

RCD Espanyol: Carlos Kameni; Sergio Sánchez, Daniel Jarque, Nicolás Pareja, David García; Moisés Hurtado (Lola, 85'); Roman Martinez (Coro, 76'), Iván de la Pena, Luis García, Nene; Iván Alonso (Tamudo, 64')

Bramki;
0:1, Guti, 69' - RapidShare! lub SendSpace!
0:2, Raúl, 72' - RapidShare! lub SendSpace!

Żółte kartki: Moises Hurtado, David Garcia – Pepe, Sneijder, Raúl

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!