Advertisement
Menu
/ Marca

Obszerny wywiad z Raúlem - cz. 1

Kapitan dla dziennika <i>Marca</i>

Co Raúl odpowie teraz wszystkim swoim krytykom, którzy chcieli go wysłać na emeryturę?
Nie mogę im powiedzieć nic wielkiego. Przez całą moją karierę, odkąd tylko zadebiutowałem, zawsze chciałem wyznaczyć swoją drogę - praca, wysiłek i poświęcenie dla dobra zespołu... Pod względem indywidualnym też zawsze się starałem, aby wszystko mi wychodziło. Niech krytycy spojrzą na te wszystkie czternaście lat. Myślę, że to wystarczy.

Przechodzisz przez bardzo dobre chwile.
Nie, to cała drużyna przechodzi przez bardzo dobre chwile. To wpływa na nas wszystkich z osobna, dlatego możemy teraz złapać odpowiednią formę. Najważniejszy moment sezonu przychodzi akurat teraz, kiedy mamy wysokie morale oraz wielką pewność siebie. To godzina prawdy. W tych wielkich meczach, które coraz bardziej się zbliżają, będziemy chcieli udowodnić, że nasza praca nie poszła na marne.

Czy w pewnym momencie czułeś się nierozumiany? Zwłaszcza w ciągu tych ostatnich osiemnastu miesięcy.
Nierozumiany? Nie. Są po prostu takie momenty, kiedy czujesz się lepiej, a są również takie, gdy czujesz się gorzej... Ale patrząc na całą moją karierę w Realu Madryt, mogę na ten temat mówić same dobre rzeczy. Musiałem się pogodzić z tą sytuacją, która wciąż ma miejsce - jestem poza kadrą Hiszpanii. Wiedziałem, że ten dzień w końcu nadejdzie, ale zabolał mnie sposób, w jaki do tego doszło. Wydaje mi się, że można to było powiedzieć w twarz, zamienić kilka słów... Przez to, że tak nie było, to pojawiały się ciągłe debaty, plotki, spekulacje... Zawsze chciałem dobrze dla reprezentacji. Teraz mogę się tylko cieszyć wspaniałą grą naszej kadry... Mając jednocześnie marzenie, że jeszcze tam powrócę.

Pobiłeś rekord Di Stéfano, zdobywając ponad 307 bramek. Gdy zaczynałeś karierę w Realu Madryt, to wyobrażałeś sobie, że uda ci się to osiągnąć?
Prawda jest taka, że wydawało mi się to niemożliwe. Nawet o tym nie myślałem. Nie stawiałem sobie tego za cel. To wielki zaszczyt, że mogę być najlepszym strzelcem w historii Realu Madryt. Pobicie rekordu, który należał do Don Alfredo, który jest przecież dla mnie wielkim przykładem, było czymś szczególnym w całej karierze. Ale nie mogę na tym poprzestać. Trzeba to kontynuować. W futbolu i w Realu Madryt liczy się tylko teraźniejszość.

Czy Di Stéfano rozmawiał z tobą na temat rekordu?
(Śmiech). Nie. Przed kilkoma tygodniami, gdy wciąż byłem wypytywany o ten rekord, powiedział mi jedynie: "No, pobij już ten rekord i niech nam dadzą spokój!". Był bardzo zadowolony z tego powodu, że to akurat mi się udało go przeskoczyć.

Kto jest najlepszym zawodnikiem w historii Realu Madryt?
Nie miałem okazji często oglądać w akcji Di Stéfano, ale wszyscy bardzo dobrze wiemy, że to on jest najlepszy w historii klubu. To, co o nim opowiadają inni, ze względu na jego zwycięski charakter. Myślę, że to jest właśnie esencja Realu Madryt. Oczywiście w historii klubu były również inne epoki, jak słynne remontady w Pucharze UEFA wraz z Camacho czy Quinta del Buitre...

Przeżywałeś to, gdy byłeś jeszcze mały.
Tak. Mam w pamięci to, jak siedzę przy radiu i nasłuchuję jak przebiega mecz oraz jak padają kolejne bramki. W tym klubie, oprócz dobrej gry, trzeba się wykazywać poświęceniem, wysiłkiem oraz walką aż do końca. W ciągu kilku ostatnich lat, a zwłaszcza za Capello, było widać, że duch ten jest wciąż żywy.

A kto jest według ciebie najlepszym zawodnikiem w historii futbolu?
Moim idolem był zawsze Maradona. Mundial z 1986 roku bardzo na mnie wpłynął. To był zawodnik, którego gra podobała mi się najbardziej. Miałem również innych idoli jak Roberto Baggio, Futre, Van Basten, Romario... Również Butragueńo. Głównie ze względu na swoją grę, ale również na to, co robił poza boiskiem. Jest to bowiem naprawdę bardzo ważne. To, że mogę sprawiać, aby dzieci były szczęśliwe, jest dla mnie największym przywilejem, jaki daje mi futbol.

Jak postrzegasz dwumecz z Liverpoolem?
Wydaje mi się, że będzie bardzo wyrównany. Już od dwóch miesięcy, gdy tylko dowiedzieliśmy się, że ze sobą zagramy, ludzie wciąż podają swoje typy i się zastanawiają. Obecnie jesteśmy dużo lepsi niż jeszcze podczas losowania. A Liverpool natomiast nieco stracił... To będzie 180 minut wielkiego napięcia. Obie ekipy wiedzą, o co grają. Myślę, że wszystko rozstrzygną najmniejsze szczegóły.

Z jakim wynikiem ze spokojem udalibyście się na Anfield?
Jak wygramy i nie stracimy bramki, to będzie bardzo dobrze. 1:0, 2:0, a nawet może być 0:0. Z takim wynikiem każdy remis na wyjeździe mógłby nam wystarczyć. Wiemy jednak, że jutro musimy się postarać po prostu wygrać i to jak najwyżej. W kilku ostatnich kolejkach dużo łatwiej zdobywa się nam bramki i zaczynamy coraz lepiej kontrolować spotkania. Posiadanie piłki jest teraz dużo wyższe. Jeszcze trzy czy cztery tygodnie temu przy piłce byliśmy rzadziej i musieliśmy się zadowolić dwoma czy trzema groźnymi akcjami. Natomiast już w tych ostatnich meczach kontrolowaliśmy przebieg spotkania, mieliśmy dużo więcej okazji, zdominowaliśmy rywala. Było dużo lepiej.

Mecz z Liverpoolem pokaże, ile tak naprawdę jest warty Real Madryt Juande Ramosa?
Mamy nadzieję, że tak. Jego praca polegała na ciągłej progresji. Z meczu na mecz graliśmy coraz lepiej. Wszystko było zaplanowane w ten sposób, aby do dwumeczu z Liverpoolem podejść w jak najlepszej formie. Pod względem pewności siebie, morale oraz zapału jesteśmy gotowi na 100%. Zobaczymy, co się teraz wydarzy, gdyż będziemy musieli się zmierzyć z wielkim rywalem. Z jednym z najlepszych trenerów na świecie oraz z zawodnikami o naprawdę wielkiej klasie. Zwłaszcza jeśli zagra Gerrard, który jest duszą tego zespołu.

Gerrarda obawiasz się najbardziej?
Obawiam się ogólnie całego ich zespołu. Chociaż, gdy nie mogą się odnaleźć na boisku, to zawsze pojawiają się Gerrard oraz Torres. W tyłach natomiast pracuje praktycznie cały zespół. W Liverpoolu najważniejszy jest kolektyw.

Torres nie może zbyt dobrze wspominać Bernabéu...
Cóż, ale teraz przyjedzie tutaj jako zawodnik Liverpoolu. Torres został wybrany trzecim najlepszym zawodnikiem według FIFA World Player. Odkąd gra w Liverpoolu, to pozbył się tej presji, z jaką musiał grać w Atlético. Teraz może wykorzystać wszystkie swoje umiejętności. Czuje się pewnie i robi to, co umie najlepiej. Jest jednym z najlepszych napastników na świecie.

Ty również do Ligi Mistrzów zgłosiłbyś właśnie Lassa?
Wolałbym, aby w Lidze Mistrzów mogli grać obaj nowi zawodnicy. Lass prezentuje naprawdę wyśmienitą formę, a Klaas zaczyna zdobywać bramki. Trener zdecydował się na Lassa. Prawdopodobnie dlatego, gdyż w ataku ma więcej opcji do wykorzystania. To prawda, że dla Klaasa był to wielki cios, ale przed nim jeszcze wiele występów w Lidze Mistrzów.

Nie wydaje ci się, że Realowi Madryt nie godzi się robić tak kompromitujących błędów?
Przyznam, że sytuacja ta bardzo mnie zaskoczyła. Wydaje mi się, że można to było zrobić nieco inaczej. Ale tak naprawdę wszyscy, Real Madryt również, mogą popełniać błędy. Teraz jednak trzeba już patrzeć przed siebie i pamiętać, że w tego typu sytuacjach należy wykazać się większą czujnością.

Co sądzisz o zamieszaniu związanym z Walnym Zgromadzeniem?
To był jeden z najsmutniejszych momentów, jakie przeżyłem w Realu Madryt. Nie będę się zagłębiał w szczegóły, ale najgorsze jest to, że to wszystko wyszło na zewnątrz, psując wizerunek klubu. To nie jest dobre, że najlepszy klub XX wieku ma takie problemy. Nie chciałbym oglądać Realu Madryt w telewizji tylko z powodu takich zamieszań... To była wielka szkoda.

Czy spokój, jaki po tym wszystkich nastał, był dobry dla zespołu czy dla klubu?
Wszystko pomaga. W ostatnim miesiącu wszystko się nieco uspokoiło. Teraz możemy ze spokojem podejść do najważniejszego momentu sezonu. Jesteśmy wystarczająco silni, aby dobrze wykonać swoją pracę.

Jak wielki wpływ na obecną formę Realu Madryt miał transfer Lassa Diarry?
Zapewnił nam ogromną solidność w defensywie. Ponadto teraz jest nam dużo łatwiej tworzyć akcje ofensywne, gdyż Gago ma większą swobodę. Obaj bardzo dobrze się rozumieją. Ponadto Lass ma przed sobą jeszcze wiele lat gry, dlatego wciąż się będzie poprawiał. On i Gago się uzupełniają. Razem z nimi jesteśmy dużo pewniejsi z tyłu i tracimy mniej bramek. To, co działo się na początku sezonu, nie było normalne. Wystarczyła jednak akcja rywala, aby stracić bramkę...

Dlaczego wcześniej traciliście tyle bramek?
Myślę, że popełnialiśmy wiele błędów, jeśli chodzi o uwagę i koncentrację. Wcześniej myśleliśmy: "Z tym poradzi sobie ten obok...". I kończyło się stratą bramki. Teraz, jak przyszedł Juande, wszystko się zmieniło. Wszyscy jesteśmy bardziej uważni. Zdobywamy bramki, jednocześnie ich nie tracąc. Musimy to utrzymać.

Czy transfer Juande wpłynął na zespół również pod względem mentalnym?
Zmieniliśmy nieco styl naszej pracy i cały zespół to zaakceptował. Wszyscy chcieliśmy jak najszybciej z tego wyjść, gdyż wiedzieliśmy, jaką koszulkę przywdziewamy. Ale wcześniej nic nam nie wychodziło. Juande zapewnił nam bardzo ważny spokój.

Rozmawia z wami częściej niż Schuster?
Każdy ma swój styl pracy. Schuster nie mówił zbyt wiele, ale zawsze wyrażał się w sposób jasny i klarowny. Juande rozmawia z nami dużo częściej.

Czy mistrzostwo wciąż jest możliwe?
Oczywiście, że tak. Ale trzy tygodnie temu również tak uważałem. Odrobiliśmy pięć punktów, ale w ciągu następnych dwóch tygodni równie dobrze możemy to stracić. Oczywiście mamy nadzieję, że tak się nie stanie. Jeśli Barcelona będzie na wyciągnięcie ręki na siedem czy osiem kolejek przed końcem, to myślę, że może się nam udać. Teraz wszystko jest w rękach Barcelony, ale postaramy się wykorzystać każde ich potknięcie. Trzeba walczyć do samego końca.

Czy Real Madryt stać na zdobycie dubletu?
Tak. Wystarczy spojrzeć na to, jacy zawodnicy nie dostają powołania, aby sobie uświadomić jak wielki potencjał ma ten zespół. Straciliśmy trzech bardzo ważnych zawodników, ale zimowe transfery się sprawdzają. Szkoda, że tak szybko odpadliśmy z Copa del Rey, ale dzięki temu mieliśmy dużo więcej czasu na to, aby przygotować się do La Liga i Ligi Mistrzów. Na dzień dzisiejszy wszystko zmierza w dobrą stronę.

Czy zdobycie w tym sezonie Pucharu Europy naprawdę jest możliwe? Jakie drużyny są głównymi rywalami Realu Madryt?
Myślę, że zdobycie Pucharu Europy jest możliwe, ale jednocześnie bardzo skomplikowane. Wszystko zależy od nas, ale również od przeciwników, na jakich trafimy. Prawda jest jednak taka, że z każdym byłoby ciężko. Wystarczy spojrzeć na hiszpańskie zespoły. Wszystkie są bardzo dobre, ale najsilniejsza jest Barcelona. Wydaje mi się, że w formie jest też Manchester. Inter, gdzie jest Mourinho, również trzeba mieć na oku... Ale nie wydaje mi się, aby jakaś drużyna wybijała się spośród innych.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!