Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Liga ACB: Spektakularny, nieprzewidywalny Madryt!

Real Madryt 81:79 TAU Cerámica

Jeszcze dwa miesiące temu, Real Madryt nie miałby szans w starciu z niezawodzącą (wtedy, jak i dziś) TAU Cerámica. Praktycznie żadnych szans. Liczy się jednak tu i teraz, a obecnie Królewscy są na fali wznoszącej - grają coraz lepiej, zaliczają zwycięstwo za zwycięstwem, zyskują pewność siebie. I mają Louisa Bullocka, w formie.

W sobotni wieczór mieliśmy do czynienia z dwoma najlepiej atakującymi drużynami w całej Hiszpanii. Próżno było jednak szukać potwierdzenia tej tezy w statystykach, gdzie przez pierwsze trzy minuty widniały same niecelne rzuty i zbiórki, a tylko jedno jedyne trafienie - Bullocka. W miarę upływu czasu, wynik zyskiwał na wielkości. Po uporządkowanej, wyjątkowo zachowawczej grze z obu stron, nadszedł moment załamania w ekipie gospodarzy. TAU postawiło na szybkie kontrataki, przez co Real Madryt nie nadążał z przygotowaniem obrony, co w konsekwencji przeradzało się w niesamowity chaos i łatwe punkty ze strony rywali. Jakby tego było mało, vitorianie potrafili celnie przymierzyć z dystansu. Królewscy byli bezsilni (12:25).

Co zostało już wspomniane, TAU Cerámica nie miała litości. Po krótkiej przerwie między kwartami, do kosza Królewskich piłka wpadała z dystansu dwukrotnie - za sprawą Mirzy Teletovicia i Sergiego Vidala (12:31). Po wątpliwym przewinieniu w ataku Felipe Reyesa, Joanowi Plazie puściły nerwy i ułatwił przeciwnikom zdobycie punktów, zaliczając faul techniczny.

Dlaczego? Dlaczego Real Madryt aż tak odstawał punktowo i wizualnie od rywali? Trener nie miał wątpliwości: „Defensa! Defensa!" - wykrzykiwał do swoich podopiecznych podczas jednej z przerw. Nietrudno było zauważyć, iż obrona nie wyglądała tak, jakby to sobie Katalończyk wymarzył.

Bohater ostatnich akapitów nie odchodził od zmysłów (nie licząc technicznego przewinienia po kontrowersyjnej decyzji sędziów). Spokój z pewnością zachowywali także niektórzy z kibiców, mający w pamięci kilka ostatnich spotkań, kiedy ich drużyna grała podobnie i przegrywała w podobny sposób. Jak kończyły się te mecze? Remontadą i wybornie smakującym zwycięstwem.

Każda cierpliwość jednak kiedyś się kończy. Nieporadność gospodarzy wzrastała z minuty na minutę. Pozwalało to graczom z Vitorii na coraz odważniejszą, pewniejszą grę, a to z kolei na utrzymanie sięgającej już ponad dwadzieścia punktów przewagi (14:36).

Real Madryt miał pojedyncze momenty przebudzenia, jednak były to przebudzenia jednostek. Wyróżniał się oczywiście Lou, potrafiący trafić za trzy i wymusić faul, a także Felipe, nie bojący się gry pod koszem. Dwie jednostki to jednak zbyt mały, aby przeciwstawić się rażącej sile drużyny z Kraju Basków.

Do dwójki kolegów przyłączył się Alex Mumbrú, oddając celny rzut za trzy. Chwilę później jego wyczyn powtórzył Bullock, przyczyniając się do zmniejszenia strat o połowę (31:42).

Jeszcze przed przerwą trzy punkty do wyniku dorzucił Pablo Prigioni, a tuż po niej kolejną trójkę do swojej kolekcji dołożył Igor Rakocević, czym przywrócił różnicę z drugiej kwarty (32:52). Tak wyglądała rywalizacja w tej części spotkania - Real Madryt czynił duże postępy w obronie, starał się skutecznie kończyć ataki, zbliżał się do rywala, a ten trzema, czterema akcjami przywracał stan sprzed kilku minut. Axel Hervelle dwukrotnie trafiał za trzy i za każdym razem, dosłownie kilkanaście sekund później, tym samym odpowiadał mu Mirza Teletović. Załamujące, prawda?

Koszykarze madryckiego klubu ostatnimi spotkaniami potwierdzali, iż nie załamują się nawet największą stratą. Nie poddają się. Nie inaczej było i tym razem.

Czwartą, finałową kwartę rozpoczynali ze stratą szesnastu punktów (53:69), a na odrobienie mieli dokładnie dziesięć minut. Nie było czasu na próżność - trzeba było działać. Pokazał to Sergio Llull, trafiając trójkę już w dwudziestej ósmej sekundzie po rozpoczęciu kwarty. Był to także oficjalny sygnał do rozpoczęcia tego, co madridistas ostatnimi czasy wyjątkowo sobie upodobali - remontady.

Dwie minuty po rzucie Llulla upłynęły pod znakiem niecelnych rzutów z obydwu stron boiska i kilku fauli. Ciszę przerwał, skuteczną akcją, Mumbrú, a dwa punkty z linii rzutów osobistych dodał Bullock. Po błędzie trzech sekund Tiago Splittera, Duško Ivanović poprosił o przerwę na żądanie. Zapewne apelował do swoim zawodników o rozwagę, uwagę i dowiezienie zwycięstwa do końca. Nie spodziewał się jednak, co czeka go w nadchodzącej minucie.

Niecałe dziesięć sekund po rozmowach graczy z trenerami, Louis Bullock zainicjował minutowy konkurs rzutów za trzy. Sam zapisał na koncie dwie trójki z rzędu, po czym doczekał się odpowiedzi ze strony starego znajomego, Rakocevicia. Do rywalizacji przystąpił także Hervelle, dorzucając swoje trzy punkty. Cztery trójki w ciągu minuty? Mało? Sergio Llull dorzucił swoją po czasie, jednak była ona tak ważna, że jesteśmy mu to skłonni wybaczyć - rozgrywający Królewskich doprowadził bowiem do upragnionego remisu (72:72).

Tak niesamowita skuteczność nie mogła trwać wiecznie. Przyszła pora na błędy, niepowodzenia, faule, a także dwie punktowane akcje ze strony gości (72:76). Wynik do równowagi przywrócił Mumbrú i Reyes. Ponadto, kapitan Realu Madryt, jednym celnym rzutem osobistym, pozwolił zespołowi na przejęcie prowadzenia, po raz pierwszy od pierwszej kwarty (77:76)

Końcówka rozegrała się na linii rzutów wolnych. Najpierw po dwa trafienia zaliczyli Mumbrú i Rakocević (79:78). Koszykarze TAU sfaulowali Llulla, a ten podniósł w Palacio Vistalegre temperaturę, pudłując pierwszy z rzutów. Na całe szczęście, drugi okazał się celnym (80:78). Los naszego rozgrywającego podzielił Rako, który również trafił tylko jeden z rzutów. Był to kluczowy moment tej jakże nerwowej końcówki. Llull ponownie zawitał na linii rzutów osobistych i ponownie trafił tylko raz (81:79). Goście mieli do dyspozycji trzy i pół sekundy, Real Madryt puścił grę, lecz przeciwnicy nie zdążyli z celnym rzutem. Vistalegre oszalało z radości.

Po meczach takich jak ten, trudno ocenić postawę drużyny. Czy wypada poddać się emocjom i napisać, że Real Madryt popisał się fenomenalnym come backiem, wyjątkowym duchem walki i nieustępliwością, czy może jednak zganić koszykarzy za fatalny początek (tak, po raz kolejny), rażące błędy w obronie i brak pomysłu na grę ofensywną? Ocenę pozostawiam wam, drodzy kibice.


81 - Real Madryt (12+20+21+28): Sánchez (-), Bullock (22), Hosley (7), Hervelle (15), Van der Spiegel (4) - Llull (11), Massey (-), Mumbrú (12), Reyes (10), Tomas (-).

79 - TAU Cerámica (25+22+22+10): Prigioni (4), Rakocević (25), Teletović (13), Mickeal (14), McDonald (4) - Ilievski (-), Vidal (7), San Emeterio (2), Barac (-), Splitter (10).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!