Advertisement
Menu
/ acb.com

Dwa zwycięstwa koszykarzy

Z Partizanem (68:67) i Murcią (70:61)

Zakończony tydzień był dla kibiców Realu Madryt przede wszystkim związany z emocjami dotyczącymi zmiany trener drużyny piłkarskiej, jego debiutu oraz, co najważniejsze, sobotnim Gran Derbi. W cieniu tych wydarzeń mecze rozgrywali koszykarze Los Blancos...

Real Madryt zrobił duże postępy od czasu ostatniego pojedynku z Partizanem (przypomnijmy, że klub z Madrytu zaliczył wtedy pierwszą porażkę w hali Pionir w historii, 81:77) - nie tylko wspina się po ligowych szczebelkach w górę tabeli, ale i zalicza bardzo dobre mecze, takie jak derby z MMT Estudiantes. Kibice czekali, aż progress Królewskich będzie zauważalny również w Eurolidze...

Mecz z Partizanem rozpoczął się od dominacji Felipe Reyesa. Kapitan zespołu zakończył pierwszą kwartę z dziewięcioma punktami na koncie (cztery celne na cztery rzuty z gry, jeden z dwóch osobistych), siedem z nich zdobywając w pierwszych pięciu minutach, równie dobrze radząc sobie na tablicach (cztery zbiórki).

Dorobek Hiszpana przełożył się na dziesięciopunktową przewagę (14:4), która przy końcu kwarty wynosiła już piętnaście (24:9). Partizan, który przyjechał do Palacio Vistalegre, przypominał drużynę z pierwszej rundy jedynie nazwiskami na koszulkach. Zawodnicy popełniali kosztowne błędy i „popisywali się" fatalną skutecznością. Pamiętajmy jednak, że Partizan gra w koszykówkę. Zawsze.

Przez kolejna dziesięć minut Vistalegre nadal oglądało dużą różnicę między dwoma zespołami, bez względu na to, kto w drużynie Joana Plazy siedział, a kto biegał po parkiecie - rotacja Katalończyka nie przekładała się na wynik (tuż przed przerwą 35:19).

Partizan jednak, jak już wspomniałem, jest drużyną niezwykłą. Co sezon dotkliwie przebudowują swój skład, tracąc najlepszych zawodników, a w ich miejsce powołując młode „diamenty", tym samym pokazując, że w koszykówce pieniądze to nie wszystko. Talentu nie da się kupić, ani sprzedać. Młodzi pokazali charakter - piętnaście minut zajęło im odrobienie strat i objęcie prowadzenia (54:55), w czym ogromna zasługa Urosa Tripkovicia, którego sześć z ośmiu rzutów z dystansu znalazło drogę do kosza. Co ciekawe, wszyscy zawodnicy Realu Madryt, w całym meczu, trafili łącznie... siedem trójek.

Zacięta końcówka spotkania skończyła się na celnym rzucie Marko Tomasa (68:67). Kilka sekund później, po nieudanej akcji Serbów, okazało się, iż był to rzut for the win. Mimo takiego, a nie innego zakończenia, dla gości mecz ten był karierą „od zera do bohatera".

Zaznaczyć należy, aby nie umknęło to gdzieś między zasłużonymi pochwałami dla Serbów, iż podopieczni Joana Plazy zagrali świetne spotkanie. Początek był potwierdzeniem dużego postępu i bardzo dobrej atmosfery w zespole. Real Madryt nie powiedział jeszcze w tej edycji Euroligi ostatniego słowa...


68 - Real Madryt (24+12+16+16): Sánchez (7), Llull (3), Tomas (10), Massey (7), Reyes (15) - López (6), Bullock (6), Mumbrú (4), Hosley (7), Hervelle (3).

67 - Partizan (9+15+25+18): Rasić (-), Tepić (6), Lasme (7), Vesely (4), Vranes (2) - Tripković (22), Velicković (10), Vitkovać (-), Rakocević (2), Milosević (9), Bozić (5).



O awans do Top 16 Królewscy nadal muszą walczyć. Już w środę czeka ich bez wątpienia najcięższy mecz w grupie - wyjazd do Moskwy i pojedynek z tamtejszą drużyną, CSKA. Przedtem - ligowa rozgrzewka z Murcią.

O tym, że była to „rozgrzewka", przekonaliśmy się w trakcie meczu. Zawodnicy z Murcji stracili w ciągu całego meczu dwadzieścia sześć piłek, czego koszykarze Realu Madryt nie mogli nie wykorzystać. Nie obyło się bez problemów - gospodarze trafiali co drugi rzut za dwa punkty (21/42, 50% skuteczności). Statystyki rzutów za trzy aż wstyd wspomnieć (4/22, 18%). Gdyby to skuteczność miała decydować w tym meczu o zwycięstwie, Los Blancos zaliczyliby sporą wpadkę.

Spotkanie do wybitnych nie należało, jednakże cierpliwość kibiców została wynagrodzona nie jednym efektownym zagraniem. Jeśli czyjeś oczy poraziła wspomniana wyżej skuteczność, doskonałym lekarstwem będzie skrót spotkania (link poniżej), pełen wsadów i alley-oopów. Przy tych drugich zawodnicy popisywali się nie tylko umiejętnością latania, ale i pełnym zgraniem, zrozumieniem, co niezmiernie cieszy.

Rozgrzewka przez wielu traktowana jest z przymrużeniem oka, choć nie powinna. Jak to z zawodnikami Realu Madryt było - nie wiadomo. Nie wiadomo, czy było to tylko chwilowe rozluźnienie przed ważnym meczem, czy po prostu zły dzień. Oby środowa gra właściwa okazała się owocniejsza i zakończyła się upragnionym sukcesem.


70 - Real Madryt (13+21+16+20): López (5), Tomas (7), Hosley (8), Hervelle (6), Hamilton (-) - Sánchez (-), Reyes (17), Mumbrú (8), Massey (6), Bullock (5), Llull (8).

61 - CB Murcia (11+16+13+21): Dean (12), Thomas (12), Slanina (-), Barnes (5), Moss (10) - Robles (5), Fajardo (2), García (-), Young (10), Opacak (5).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!