Advertisement
Menu
/ as.com

De la Red: Uparłem się, aby zostać w Madrycie

Wywiad z wychowankiem dla dziennika <i>AS</i>

W czterech ostatnich meczach wybiegałeś w pierwszym składzie.
Bycie zawodnikiem pierwszego składu nie jest dla mnie czymś nowym. To bez wątpienia bardzo dobra oznaka. Dzięki temu mogę nabierać rytm meczowy.

Nie daje ci to większej pewności?
Już ją miałem jeszcze zanim tutaj wróciłem. Możliwe, że teraz jestem pewniejszy siebie w samej szatni, gdyż teraz pełnię inną rolę.

Jaka to rola?
Oczywiście całe życie będę się czuł wychowankiem, ale teraz odczuwam u reszty zawodników większy szacunek względem mojej osoby. Jestem po prostu jednym z piłkarzy tego zespołu. Odczuwam to w sposobie, w jakim reszta mnie traktuje. Ludzie oglądali mnie w wielu meczach w barwach Getafe, dzięki któremu mogłem występować w Pucharze UEFA i wyjechać na Euro, za co jestem bardzo wdzięczny. Postawiłem sobie jasny cel. Chciałem wrócić i wywalczyć sobie miejsce w składzie, chociaż jestem świadom tego, że wychowanek ma dużo trudniej. Tym bardziej teraz, gdy mamy taki skład...

Jaka jest różnica między twoją grą w Getafe a w Madrycie?
To łatwe. W Getafe graliśmy dwoma pivotami, a czasami występowałem nawet na pozycji stopera. Tutaj jest jeden pivot i dwóch ofensywnych pomocników. W Madrycie mam więcej zadań ofensywnych i mam większą swobodę.

I to ci się podoba.
Tak. Lubię zapuszczać się do ataku, strzelać na bramkę, podawać. Jestem w centrum całej gry i wiem, że moim obowiązkiem jest podawanie piłek do napastników.

Gdzie się gra trudniej? Z tyłu czy z przodu?
Im grasz bardziej z przodu, tym masz mniejszą przestrzeń. Grając na pozycji media punta, kolegów masz za sobą i przed sobą, co sprawia, że musisz myśleć bardzo szybko, grać z pierwszej piłki i popisywać się dokładnymi podaniami. Gdy jesteś bardziej z tyłu, to zyskujesz tych kilka dziesiętnych sekund więcej. Co więcej, kiedy grasz bez skrzydłowych, to pole gry jest bardzo rozciągnięte.

Wszystko jest trudniejsze.
Musisz wykonywać krótkie podania, grać z klepki. Praca Robbena bardzo mi w tym pomaga.

Czego wymaga od ciebie Schuster?
Tego samego, czego wymaga od wszystkich. Musimy koordynować nasze ruchy, wypełniać luki w obronie i kryć swoich zawodników.

A co trener mówi tobie?
Abym wspierał defensywnego pomocnika, dołączał się do akcji ofensywnych i asekurował bocznych obrońców. Trzech pomocników zawsze musi wspierać napastnika, który jest najbliżej nas.

Jak wielka jest zasługa Diarry w tym ustawieniu?
Diarra, Gago czy Javi García! Posiadanie zawodnika, który odpowiedzialny jest za odbiór, jest czymś bezcennym. Ale wszystko się zazębia tylko wtedy, gdy pracuje cała drużyna.

Uważasz, że masz podobne umiejętności do Gutiego, Van der Vaarta, Gago czy Sneijdera?
Tak, trochę siebie przypominamy.

Jakbyś określił Gutiego?
Jest spoza skali. Nikt w tej drużynie nie ma takiej klasy jak on.

A Van der Vaart?
To gość, który oprócz ciężkiej pracy na boisku potrafi również świetnie uderzyć i podać. W sumie to zawodnik kompletny.

Gago?
Bardziej defensywny. Nawet gdy trzeba rozegrać piłkę, to nie lubi ryzykować. Umie się świetnie ustawiać, aby przeciąż akcję rywala. Dużą wagę przykłada do taktyki.

Sneijder?
Szybki i zwinny. Dzięki temu, że jest niższy, może wykonywać różne ruchy dużo szybciej. Ponadto ma nieprawdopodobne uderzenie.

I mając na uwadze tych wszystkich zawodników, wróciłeś do Madrytu ze względu na pieniądze czy miłość do klubu?
Będąc szczerym, miałem naprawdę dużo bardzo dobrych ofert. Czasami tak jest, że jeśli nie przystaniesz na pewną propozycję, to już nie nadarzy się inna. Dlatego kiedy skontaktował się ze mną Real Madryt, to nie musiałem się długo zastanawiać. To kwestia miłości do klubu. Spędziłem wiele lat w tej szkółce i po prostu uparłem się, aby zostać w Madrycie. Muszę tutaj zatriumfować i dopóki tego nie dokonam, to się nie poddam.

Pamiętasz swoje początki w szkółce Realu Madryt?
Tak, razem z moim bratem graliśmy w pewnym turnieju.

Właśnie, twój brat!
Francis, trzy lata starszy. Pomocnik, który dobrze rokował na przyszłość, chociaż był bardziej defensywny. Bardziej brutalny. (śmiech)

Gdzie teraz gra?
Grał. Został w Carabanchel, w trzeciej lidze.

Kto był dla ciebie najważniejszą osobą podczas pobytu w szkółce?
Wszyscy trenerzy mi pomagali. Ale najlepiej zapamiętam tych, którzy byli ze mną w tej ostatecznej fazie, która jest najważniejsza. Míchel i Mandía zawsze we mnie wierzyli.

A Quique Sánchez Flores?
Również. Pracowałem z nim w Juvenil A, a potem chciał mnie zabrać ze sobą do Getafe.

Kogo najbardziej ci brakuje w Madrycie z tych zawodników z twojej generacji?
Było wielu bardzo dobrych. Granero, Balboa, Juanfran, Valero, Mata. Jednak wszystko zależy od aktualnych potrzeb zespołu. To loteria.

Kto zaszczepił w tobie miłość do futbolu?
Mój ojciec, który zawsze grał w piłkę halową. Później został trenerem. Kiedy miałem trzy czy cztery lata, to wszystko mi pokazywał.

Nauczył cię posługiwać się obiema nogami?
Nie, nie. To kwestia mentalności. Kiedy piłka nachodziła mi akurat na lewą nogę, to starałem się uderzać. W końcu zaczęło mi to wychodzić. Tego trzeba się uczyć od dziecka.

Najlepszy zawodnik, jakiego widziałeś na boisku.
Zidane był cudowny. Ale z oczywistych względów pozostanę przy Raúlu.

Jak go obecnie postrzegasz?
Jest taki sam jak zawsze. To normalne, że czasami zasiądzie na ławce, jak to miało miejsce w meczu z Zenitem. Nie ma się czym przejmować. To w dalszym ciągu przykład dla nas wszystkich.

Przejmuje cię krytyka?
Nigdy. Jeśli w ręce wpadnie mi jakaś gazeta, to ją przeczytam. Ale nie chodzę codziennie do kiosku po nowe egzemplarze. Nie lubię również oglądać powtórek spotkań, w których grałem. Po meczu chcę się odłączyć. Najlepiej by było, jeśli nie musiałby niczego oglądać.

Jaka krytyka bolała cię najbardziej?
Czuję się być dobrze traktowanym przez prasę. Ale dostrzegam, że kiedy jesteś ze szkółki, to musisz wykonać dużo większą pracę, aby cię doceniono. Rozumiem to.

Porozmawiajmy o drużynie. Widać, że przyzwyczailiście się do tego, że nawet po słabej grze musicie wygrywać.
To chyba nie jest złe. Jeśli drużyna umie sobie radzić w ciężkich chwilach, to jest to chyba zaletą. Zwycięstwo w takich okolicznościach jeszcze bardziej nas wzmacnia. Tak było w meczu z Zenitem. To łączy całą drużynę i wiemy, że jeśli będziemy iść w dalszym ciągu tą drogą, to możemy dokonać wielkich rzeczy.

Czy różnice między szatnią Getafe a Realu Madryt są duże?
Oczywiście. W szatni Getafe panuje bardziej rodzinna atmosfera. Ale prawda jest taka, że obecnie w Madrycie również panuje naprawdę bardzo dobra atmosfera. I mówi to człowiek, który już przecz cztery lata stara się dostać do pierwszej drużyny. Poznałem te poprzednie epoki. Teraz panuje tutaj zjednoczenie, dobrze się rozumiemy.

Czego może dokonać ten Real Madryt?
Przekonamy się wraz z biegiem czasu. Ale wydaje mi się, że możemy zdobyć mistrzostwo Hiszpanii i Ligę Mistrzów. Zespół jest wystarczająco dobry, aby tego dokonać.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!