Robinho oszukany

Zdaniem Tomása Roncero, piszącego dla dziennika sportowego As, Robinho stał się przede wszystkim ofiarą swojego agenta, który zawrócił swojemu klientowi w głowie. Szczerze powiedziawszy, nie wypada się z tym nie zgodzić. Oto niektóre argumenty Roncero.

Gdyby Chelsea była zdeterminowana pozyskać Robinho, zapewne do transferu doszłoby już jakiś czas temu. Tymczasem Peter Kenyon nie jest skłonny płacić za Brazylijczyka więcej niż proponowane 30 mln euro. Ponadto skład wicemistrza Anglii i tak jest już kompletny, także piłkarz Realu nie jest dla tego zespołu niezbędnym wzmocnieniem.

Ponadto Roman Abramowicz popadł ponoć ostatnio w problemy finansowe. Nie są one wprawdzie tak poważne, aby mogło to zagrozić Chelsea, ale Rosjanin nie chce już wydawać wielkich pieniędzy na piłkarzy w tym oknie transferowym.

No i na koniec trzecia sprawa. Robinho przyszedł do Realu jako młody, obiecujący piłkarz o nieprzeciętnym talencie. Miał się stać jednym z najlepszych piłkarzy świata. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Przez trzy lata gry nie osiągnął poziomu jakiego można było od niego oczekiwać. Gdyby Robinho miał zadatki na piłkarza pokroju Kaki, Zidane'a itp. wówczas, starałaby się o niego nie tylko Chelsea, ale też inne wielkie kluby Europy - Manchester United, AC Milan, Juventus, Inter i inne. Tymczasem nic takiego nie ma miejsca.

Komentarz RealMadrid.pl: W cywilizowanym świecie jest tak, że kiedy podpisuje się kontrakt to obie strony muszą się z niego wywiązać. Oczywiście można go rozwiązać przed czasem na określonych warunkach, ale raczej nic z tego nie wyjdzie jeśli obie strony nie dojdą do porozumienia. Jeśli Królewscy nie są zainteresowani sprzedażą Robinho, to piłkarzowi pozostają dwa rozwiązania - wypełnić kontrakt lub go wykupić. Tymczasem Brazylijczyk zachowuje się jak dziecko. Zresztą przypomnijmy sobie okoliczności jego odejścia z Santosu. Widać wyraźne podobieństwo...