Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Hiszpanie ze srebrem!

Hiszpania 107:118 USA

Po zdobyciu brązowego medalu w Atenach, Amerykanie mieli tylko jeden cel - złoto w Pekinie. Droga do odkupienia była długa i kręta, jednak w decydującej jej fazie - turnieju olimpijskim - reprezentanci Stanów Zjednoczonych mieli „z górki". Na drodze tej stał już tylko jeden przeciwnik - Hiszpania. Pierwszy mecz obu reprezentacji nie mógł zakończyć się inaczej, jak nie pogromem La Selección (82:119), więc i w finale miało być podobnie.

Amerykanie byli murowanym faworytem, ale grali pod presją, bowiem oni to musieli ten finał wygrać. Nie było innego wyjścia. Hiszpanie, nie oszukujmy się, znajdywali się na straconej pozycji, ale dzięki temu nie mieli nic do stracenia. Na dodatek, podobno impossible is nothing...

Spotkanie finałowe rozpoczął LeBron James, celnym trafieniem za trzy punkty. Wydawało się, że to początek hegemonii czarnoskórych koszykarzy. Hiszpanie odpowiedzieli pressingiem, a ciężar gry wziął na siebie młodziutki Ricky Rubio, najpierw w genialny sposób otwierając drogę do kosza Pauowi Gasolowi, a następnie przeprowadzając indywidualną akcję. Po punktach Juana Carlosa Navarro zespół ze Starego Kontynentu prowadził już pięcioma punktami (19:14). Była to niespodzianka. Amerykanie byli trochę zdenerwowani zaistniałą sytuacją, trener przeprowadził pierwsze zmiany i... wszystko się odwróciło. Po niespełna kilku akcja świetnego Dwyane'a Wade'a, USA prowadziło czterema puntami i różnica ta utrzymała się aż do końca kwarty (31:35).

Kibice Stanów Zjednoczonych mogli czuć się trochę zawiedzeni postawą swoich idoli, szczególnie w pierwszych minutach spotkania, jednak z minuty na minutę wszystko wracało do normy i maszyna o nazwie Redeem Team zaczynała się rozpędzać.

Hiszpanie pozostawili po sobie dobre wrażenie i starali się je podtrzymać, jednak gdy tylko zaczynali trafiać, grać lepiej, szybciej, Amerykanie zaczynali faulować, chcąc nie tylko momentalnie przerwać akcję rywali, ale i chyba po części zrazić ich do gry.

I po części się udało. Różnica powiększyła się do dziesięciu punktów, podopieczni Aíto zaczęli popełniać błędy, zaliczać straty... Cały czas jednak Hiszpania była w grze i nie odpuszczała. Nareszcie na parkiecie pojawił się Rudy Fernández, trzykrotnie trafiając w tej kwarcie za trzy i odmieniając grę drużyny. Punkty zaczął także zdobywać koszykarz Realu Madryt, Felipe Reyes, dobrze współpracując z braćmi Gasol. Niestety, Amerykanie, nawet jeśli nie trafiali spod kosza, w kolejnej akcji trafiali z obwodu, cały czas zatrzymując bezpieczny dystans do przeciwnika (61:69).

Faworyci przeważali, lecz nie dominowali. Hiszpanie przegrywali, lecz nie dawali za wygraną, a przewaga ośmiu punktów, biorąc pod uwagę siłę przeciwnika, była przewagą małą.

Po przerwie koszykarze La Selección ruszyli z ofensywą, a Amerykanie nie potrafili zdobyć punktu przez blisko dwie minuty. Bardzo dobre akcje w ataku zaliczył Reyes, ale prawdziwy geniusz pokazał Navarro, w swoim stylu oddając wysokie rzuty i przybliżając swój team do rywali na odległość trzech punktów (72:75)! Nieco zaniepokojony trener Mike Krzyzewski poprosił o przerwę na żądanie, po której jego podopieczni znów „odskoczyli" (76:86). W końcówce mieliśmy kapitalny pokaz zrozumienia Hiszpanów w postaci alley-oopa Rubio do Paua Gasola, oraz świetną akcją Navarro, czyli rzut w jego stylu, tuż przed syreną (82:91).

Dziewięć punktów straty. Nie z takich opresji wychodzili obecni mistrzowie świata i wicemistrzowie Europy. Czy i tym razem się uda?

Pau dobija niecelny rzut Navarro. 84:91, siedem punktów straty. Kobe Bryant nie trafia za trzy, Hiszpanie ruszają z kontratakiem, Rudy podaje do Paua, a ten z impetem wsadza piłkę do kosza z powietrza! 86:91, pięć punktów straty. Carmelo Anthony nie trafia za trzy, Hiszpanie ruszają z kontratakiem, Rudy przymierza z dystansu i... trafia! 89:91! Dwa punkty straty! Amerykanie proszą o czas.

Trafia Kobe, trafia Williams, trafia Howard. Zawodnicy z NBA nie mają litości. I mimo iż Hiszpanie do samego końca walczą o każdą piłkę, nie tracą wiary, jest już po meczu. Trzy punkty z dystansu zdobywa Bryant i ucisza tym całą halę. Po chwili może dumnie orzec rodakom: „Zadanie wykonane, mamy złoto".

Nadeszło odkupienie. Amerykański Redeem Team sięga po złoty medal Igrzysk Olimpijskich, realizując zamierzony cel i wprawiając w zachwyt miliony kibiców na całym świecie.

Koszykarze obu drużyn stworzyli wspaniałe, emocjonujące widowisko, godne finału i walki o złoto. Amerykanie stawili dziś czoła bardzo ambitnej, walczącej do ostatnich sekund, a nawet chwilami lepiej prezentującej się reprezentacji Hiszpanii. Zwycięstwo nie przyszło tak łatwo, jak się tego można było spodziewać przed meczem.

Brawa należą się całej La Selección, bez wyjątku. Każdy z zawodników miał udział w sukcesie, jakim bez wątpienia jest srebrny medal Igrzysk Olimpijskich. Miejmy nadzieję, że przy najbliższej okazji zamienią ten kolor na złoty.

Felipe Reyes, Alex Mumbrú i Raúl López mogą z podniesionymi głowami i medalami na szyi wrócić do klubu, dołączając do kolegów, którzy już przygotowują się do nadchodzącego sezonu. Oby nie zabrakło w nim takich właśnie emocji i tak dobrej gry zawodników Realu Madryt w rywalizacji o najwyższe cele.


107 - Hiszpania (31+30+21+25): Rubio (6), Navarro (18), Jiménez (12), Reyes (10), Pau Gasol (21) - Rudy Fernández (22), Marc Gasol (11), Garbajosa (3), Rodríguez (2), Mumbrú (2), López (-).
118 - Stany Zjednoczone (38+31+22+27): Kidd (2), James (14), Bryant (20), Anthony (13), Howard (8) - Wade (27), Paul (13), Bosh (8), Williams (7), Prince (6), Boozer (-), Redd (-).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!