Advertisement
Menu
/ marca.com

Nadszedł kulminacyjny punkt lata

Czy Robinho odejdzie? Czy przyjdzie Villa? A może Diego Milito?

Kolejne problemy pojawiają się na horyzoncie Ramóna Calderóna, i to na trzy tygodnie przed zamknięciem okienka transferowego. Wczoraj, w programie telewizyjnym Fórmula Marca, dyskutowano na temat intencji Robinho, który najprawdopodobniej w najbliższych dniach opuści Real Madryt na rzecz Chelsea. Decyzja ta wydaje się być nieodwołalna. Decyzja, o której wie już prezydent.

Złe relacje Robinho z Królewskimi nasiliły się na początku lata i miały swój punkt kulminacyjny 6 sierpnia, kiedy to Cristiano Ronaldo ogłosił w dzienniku Público, że zostaje w Manchesterze United. Nieustające plotki łączące Portugalczyka z transferem do Madrytu spowodowały, iż Robson poczuł się w stolicy Hiszpanii niechciany. Władze Realu były przekonane o konieczności sprzedaży Brazylijczyka, w celu zdobycia funduszy na transfer Ronaldo. Dyrekcji bardzo podobała się perspektywa przelania przez Chelsea na klubowe konto 35 milionów euro.

Telefon z Londynu
Kiedy wszyscy byli zajęci sprawą Cristiano, Robinho otrzymywał pierwsze telefony od Luiza Felipe Scolariego, którego cel jest jasny: pozyskać "10" Realu Madryt. Brazylijski szkoleniowiec obsypywał swojego rodaka komplementami, obiecując mu status cracka w drużynie i potrojone zarobki. Zarobki, które obiecał Robsonowi Ramón Calderón na zakończenie minionego sezonu. Jednak oferta przedłużenia kontraktu nie nadeszła, tak samo jak... Cristiano Ronaldo. Tego samego dnia, gdy Portugalczyk ostatecznie zamknął drzwi transferowi, agent Robinho otrzymał pierwszy telefon z klubu w celu rozpoczęcia negocjacji. To rozzłościło Brazylijczyka, który zdecydował się nie akceptować żadnej oferty od władz Los Merengues.

Robinho, który czuje się źle traktowany przez dyrekcję, zdecydował się opuścić Real Madryt. Nie kusi go już nawet oferta 6 milionów za sezon. Chce zrobić coś, czego nie zrobili swego czasu nawet Kaká i Cristiano Ronaldo: ogłosić w mediach bunt. Takiej deklaracji jak ognia boi się i za wszelką cenę chce uniknąć Ramón Calderón. Dlatego też będzie musiał zaakceptować następną ofertę, która nadejdzie do biur na Santiago Bernabéu i która będzie oscylować w granicach 40 milionów euro. Poprzednia, otrzymana w poniedziałek, opiewała na 32 miliony, jednak nie przekonała prezydenta.

Villa albo Diego Milito
Jednak zanim to się stanie, Calderón chce przeprowadzić operację, która uciszy tak spektakularne odejście z klubu. Priorytetowym celem jest David Villa, którego transfer był uzgodniony z Valencią przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy. Teraz jednak El Guaje jest bliżej pozostania na Estadio Mestalla, jednak możliwe, że zmieni zdanie. Jeśli tak się nie stanie, alternatywą jest Diego Milito. To bramkostrzelny snajper, który uzupełniłby grono napastników Realu. Jednak 29-letni Argentyńczyk z pewnością nie zapełniłby bolesnej luki po stracie Robinho.

Jedno jest pewne. W tej chwili jesteśmy w kulminacyjnym punkcie okienka transferowego. Wszystko powinno wyjaśnić się w najbliższych godzinach.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!