Advertisement
Menu
/ Diario Marca

Sneijder: Czasami jest mi wstyd

Tekst skierowany głównie do fanów Wesleya

"W Holandii i w Hiszpanii panują zupełnie różne kultury. Wystarczy udać się do supermarketu lub do parku, aby się o tym przekonać. W Hiszpanii można zobaczyć wiele dzieci, które spędzają czas ze swoimi opiekunkami lub opiekunami, ponieważ rodzice pracują lub wolą posiedzieć w domu. Naprawdę bardzo ciężko jest tutaj znaleźć kogoś, kto poświęca swojemu dziecku 24 godziny na dobę. Myślę, że my, Holendrzy jesteśmy pod tym względem zupełnie inni. Nasz tok myślenia wygląda mniej więcej tak: "Mam rodzinę i chcę widzieć, jak moje dziecko dorasta w pełni szczęścia". Wydaje mi się, że dzieci zawsze powinny być pod opieką swoich rodziców. Kiedy Ramona i ja idziemy razem coś zjeść, zawsze bierzemy ze sobą Jesseya. Co w tym złego? Hiszpańskie restauracje zawsze są przytulne i pełne gwaru. Niezależnie od tego, czy są w nich dzieci czy ich nie ma.

W Hiszpanii szacunek do piłkarza jest czymś normalnym. Zauważasz to na każdym kroku. W Holandii natomiast, kiedy na przykład udajesz się do restauracji, aby wypić podczas obiadu szklankę piwa lub wina, możesz spodziewać się tego, że zaraz nazwą cię alkoholikiem. Za to tutaj słyszę: "Dlaczego nie wyjdziesz do jakiejś restauracji, aby coś przekąsić i wypić przy tym kieliszek wina? To dobre na krążenie".

W restauracjach zawsze są specjalne miejsca dla piłkarzy. Jeśli zabierasz swoje dziecko do cyrku, to wchodzisz za darmo. Jesteśmy uprzywilejowani. Wciąż czuję się z tym nieswojo. Dlaczego nie mogę stanąć w kolejce, jak reszta ludzi? W poniedziałek wieczorem dzwonię do restauracji, aby zarezerwować stolik. Dowiaduję się, że wszystkie miejsca są już zajęte. Ale to żaden problem dla zawodnika Realu Madryt i jego towarzyszy. Za chwilę się bowiem przekonam, że nagle jeden stolik się zwolnił i jest już zarezerwowany na moje nazwisko. Taka uprzejmość czasami mnie denerwuje. Z jednej strony jestem wszystkim za to wdzięczny, ale jednocześnie jest mi wstyd.

Moje życiowe wartości
Mój ojciec, Barry, trzy razy w tygodniu zawoził mnie i moich braci, Jeffreya i Rodneya, na treningi do Ajaksu. Miał tak mało czasu, że kolację musiał jeść, prowadząc samochód. Był mechanikiem w jednym z parków wodnych. Ponadto przez jakiś czas pracował jako stróż nocny, aby móc spełnić nasze futbolowe pasje. Obecnie pracuje w Essel Sports. Jest to agencja piłkarskich menadżerów, na której czele znajduje się Soren Lerby, który jest moim agentem.

Oczywiście jestem bardzo wdzięczny moim rodzicom. Nie tylko za to, że pozwolili mi grać w piłkę nożną, ale za ciepło i miłość, jakimi zawsze mnie obdarzali. Kiedy byłem mały, miałem wszystko, czego tylko mogłem sobie zażyczyć. Zawsze trzeba doceniać to, co się ma. Ludzie bardzo często postrzegają piłkarzy, jakby liczyły się dla nich tylko pieniądze. Jeśli miałby wybierać między pieniędzmi a moją rodziną, która mnie kocha, bez zastanawiania się wybrałbym to drugie.

Wydaje mi się, że pomaganie innym jest bardzo ważne. Teraz, kiedy pod względem finansowym niczego mi nie brakuje, zapewniam, że moim rodzicom i moim braciom również niczego nigdy już nie zabraknie. Jeffrey musiał porzucić futbol, po tym jak doznał ciężkiej kontuzji. Teraz również pracuje w Essel Sports. Mój młodszy brat, Rodney, w dalszym ciągu gra w Ajaksie. Oni wiedzą, że zawsze mogą na mnie liczyć. Potrzebuję ciepła całej mojej rodziny.

Mój transfer do Realu Madryt
Zdobycie tego mistrzostwa Hiszpanii to jedna z najwspanialszych rzeczy w moim życiu. Nigdy nie wyobrażałem sobie takiego czegoś. Nie mogłem uwierzyć, że kibice przygotowali taką wspaniałą fiestę, aby nas powitać. Kiedy o tym myślę, to wciąż wyskakuje mi gęsia skórka. To było cudowne przeżycie. Transfer do Realu Madryt był najlepszą decyzją sportową, jaką kiedykolwiek podjąłem. Zapłacili za mnie 27 milionów, ale te liczby nic mi nie mówią. Piłkarze się na tym nie skupiają. Co by nie mówić, to Ajax zainkasował te pieniądze, nie ja.

Przed rozpoczęciem tego sezonu byłem o krok od rozpoczęcia negocjacji z Valencią. Pewnego ranka powiedziałem nagle Heitindze: "Nie wiem dlaczego, ale przeczuwam w tym wszystkim coś dziwnego". Kiedy przyszła pora na rozpoczęcie negocjacji, zdecydowałem się odrzucić ofertę Valencii. Od razu zakomunikowałem o tym mojego agenta. Zapytał mnie: "Jesteś przekonany, że nie chcesz z tym poczekać? Valencia podbiła ofertę do 32 milionów". Odpowiedziałem mu: "Nie, nie zaakceptuję tej oferty". Soren zawsze szanuje zdanie innej osoby. Jest jednym z niewielu agentów, którzy naprawdę liczą się ze zdaniem piłkarza. W jego rękach czuję się pewnie. Soren nawet mnie nie przekonywał. Moja odpowiedź jest dla niego ostateczna. A siedem dni później na scenie pojawił się Real Madryt..."

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!