Advertisement
Menu
/ Toumek / Nichiren

Historyczne mecze Realu Madryt - część 6.

Barcelona zmasakrowana na Bernabéu

Powoli zbliżamy się do meczu z Barceloną, w którym albo zdobędziemy, albo będziemy świętować tytuł mistrzowski. Tak czy inaczej, będzie to dla nas niezwykle radosny El Clásico. Dlatego też dziś chcielibyśmy przypomnieć Wam - niektórzy z naszych użytkowników mogą przecież ten mecz pamiętać - lub opowiedzieć o innym El Clásico, rozegranym w Madrycie w sezonie 1994/1995. Ze złotych lat 50. przeskakujemy więc w czasy nie tak bardzo obfitujące w sukcesy, ale za to dużo nam bliższe.

Sezon poprzedni, 1993/94, był jednym z najbardziej nieudanych w historii klubu: czwarte miejsce w tabeli, czwarty z rzędu sezon bez mistrzostwa, w Pucharze Zdobywców Pucharów porażka z Paris Saint-Germain (0:1 i 1:1), a do tego wszystkiego dwie porażki z Barceloną w lidze. Prawie na sam koniec, w 37. kolejce, Duma Katalonii wywiozła z Madrytu trzy punkty, prawdopodobnie na wagę mistrzostwa, bo ostatecznie i ona, i Deportivo miały po 56 punktów. Upokorzenia doznaliśmy jednak wcześniej, 8 stycznia 1994, w 18. kolejce. Podopieczni Benito Floro wrócili z Camp Nou z pięcioma bramki, straconymi, ma się rozumieć. Do przerwy wynik nie był jeszcze tak tragiczny, gospodarze wygrywali tylko 1:0 po golu Romário, ale po przerwie kolejne dwa gole wybitnego Brazylijczyka wraz z trafieniami Ronalda Koemana i Ivána Iglesiasa dopełniły dzieła.

W następnym sezonie nadszedł czas zemsty. To właśnie o niej opowiada ten tekst.

Benito Floro nie dotrwał do końca sezonu, po wyjazdowej porażce z Lleidą zastąpił go Vicente del Bosque (to właśnie on przegrał na Camp Nou), któremu jednak jeszcze nie dano objąć steru na dłużej. Nowym szkoleniowcem został Jorge Valdano, dotąd szkoleniowiec CD Tenerife, z którym dwukrotnie pozbawił nas niemal pewnego mistrzostwa. Wybitny argentyński napastnik, mistrz świata z roku 1986, zdobywca czterdziestu ligowych bramek dla Los Blancos w latach 1984-1987, miał przywrócić madryckiej bieli utracony blask.

Do dyspozycji oddano mu bardzo ciekawy skład. Znalazły się w nim legendy takie jak 31-letni Emilio Butragueńo, dla którego był to ostatni sezon w lidze hiszpańskiej (ani razu nie zagrał w pierwszym składzie i odszedł do meksykańskiej Celayi), jego towarzysze ze słynnej Quinta del Buitre, Manuel Sanchis Hontiyuelo, Martín Vázquez i Míchel, legendarny Duńczyk Michael Laudrup czy starszy o dwa lata od Don Emilio dżentelmen oficjalnie nazywający się Miguel Porlan Noguera, ale znany kibicom jako Chendo - bodaj najlepszy prawy obrońca w historii Realu Madryt i całego hiszpańskiego futbolu.

Nie brakowało jednak młodych, a bardzo obiecujących piłkarzy. Był Dani, który jednak rozwinął się dopiero w Saragossie, a potem trafił do Barcelony. Był Alberto Rivera, któremu również niestety nie służył madrycki klimat, obecnie piłkarz Realu Betis. Był Alberto Marcos, grający teraz w Realu Valladolid. Był Słowak Peter Dubovský, który nigdy nie rozwinął się na miarę nieprzeciętnego talentu, a w wieku 28 lat zginął w Tajlandii. Wreszcie, to w tym sezonie zadebiutował w barwach Realu Madryt doskonale nam znany Raúl González Blanco.

Spośród wyżej wymienionych pierwsze skrzypce grali jednak tylko Sanchis i Laudrup, którzy odpowiednio 37 i 33 razy pojawiali się w wyjściowym składzie. Inni zawodnicy, którym udało się przekroczyć granicę trzydziestu występów w podstawowej jedenastce, to José Emilio Amavisca, dla którego był to pierwszy sezon w Madrycie, Fernando Hierro, Luis Enrique, który za dwa lata miał odejść do FC Barcelona, świetny bramkarz Francisco Buyo, a także Quique Sánchez Flores, obecnie ceniony trener. No i jeszcze ktoś, jedyny zawodnik, który zagrał we wszystkich bez wyjątku meczach tamtego sezonu, 27-letni chilijski snajper Iván Luis Zamorano Zamora, który ostatecznie zakończył sezon z 28 golami dającymi mu tytuł króla strzelców.

Nowy dream team pana Valdano zaczął sezon z wysokiego C, wyjazdowym zwycięstwem 4:1 nad szóstą w poprzednim sezonie Sevillą. Mecz z Barceloną zaplanowano na 16. kolejkę.

Po 15. rundzie meczów, w której Real Madryt pokonał 5:0 na wyjeździe Real Valladolid, zajmowaliśmy pierwsze miejsce z 23 punktami i bilansem bramkowym 37-15. Tyle samo oczek miał Real Saragossa, o dwa mniej Deportivo, a jeszcze jedno mniej - FC Barcelona.

Pierwszy El Clásico sezonu 1994/1995 rozegrano 7 stycznia pod gwizdkiem pana Santamaríi Uzquedy. Wyjściowe składy wyglądały następująco.

Real Madryt: Buyo - Quique Flores, Mikel Lasa, Hierro, Milla, Sanchis, Raúl, Luis Enrique, Zamorano, Laudrup, Amavisca
FC Barcelona: Busquets - Ferrer, Guardiola, Koeman, Abelardo, Bakero, Escurza, Stoiczkow, Amor, Hagi, Sergi

Był to prawdopodobnie jeden z najlepszych meczów rozegranych przez Królewskich za kadencji Valdano. Już w piątej minucie Zamorano otworzył wynik, kwadrans później podwyższył na 2:0, a kiedy w 39. minucie skompletował klasycznego hat-tricka, zgromadzeni na stadionie madridistas rozumieli już, że są uczestnikami czegoś wyjątkowego.

Trener Cruyff wykorzystał w przerwie obie dostępne zmiany, wprowadzając Romário za Stoiczkowa i Nadala za Bakero, ale niczego w ten sposób nie uzyskał. Barcelona nie zaczęła grać zdecydowanie lepiej, Królewscy zaś - ani trochę gorzej. Między 68. a 70. minutą Luis Enrique i Amavisca, już bez Raúla na murawie, ustalili wynik na 5:0. A reakcji stadionu w chwili, gdy Alfonso wchodził w miejsce Zamorano nie trzeba chyba opisywać. Tamtego dnia Chilijczyk dołączył do grona największych bohaterów w historii klubu.


Po tym spotkaniu Los Blancos trochę zwolnili, jedynie remisując na wyjeździe z Deportivo, ale przegrali dopiero 12 marca, w 25. kolejce, w Santander, mając cztery punkty przewagi nad Barceloną. Nie oddali jej już do końca, a Katalończycy spadli ostatecznie na czwarte miejsce, za Deportivo i Betisem, z którym w ostatniej kolejce przegraliśmy na własnym stadionie 0:2. Szkoda, że do poziomu prezentowanego w lidze nie dopasowaliśmy się w walce o Puchar UEFA - tam odpadliśmy już w 1/8 finału, po dwumeczu z duńskim Odense BK.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!