Advertisement
Menu
/ Pioti / marca.com / Wikipedia / athletic-club.net

Pierwsza piłka meczowa - przed meczem z Athletikiem

Niedziela, godzina 21:00

Parafrazując słynną (i bardzo na czasie, jak co roku o tej porze) piosenkę Czerwonych Gitar: mistrzostwo "już niedługo, coraz bliżej, dwa tygodnie. Oj, za dzień mistrzostwo. Za godzinę."

No dobrze, przesadziliśmy trochę z tą godziną, ale nie da się ukryć, że tylko katastrofa, kryzys gorszy niż za czasów Carlosa Queiroza, mogłaby odebrać nam mistrzostwo. W tak komfortowej sytuacji na tym etapie rozgrywek Królewcy nie byli od czasów, gdy na ławce trenerskiej Realu Madryt zasiadał John Benjamin Toshack. Miało to miejsce w sezonie 1989/1990, kiedy to Los Blancos przed trzydziestą czwartą kolejką mieli dziesięciopunktową przewagę nad drugim w tabeli Atlético Madryt. Oczywiście rozgrywki zakończyliśmy na pierwszym miejscu, w końcowym rozrachunku wyprzedzając Valencię o jedenaście oczek, a korona króla strzelców powędrowała na głowę fenomenalnego w tamtych czasach Hugo Sáncheza, który w trzydziestu pięciu meczach strzelił aż trzydzieści osiem bramek. Teraz także mamy dziesięciopunktową zaliczkę, ale drugim zespołem w tabeli jest Villarreal, a trzecim Barcelona, która traci do El Submarino Amarillo jeden punkt. To właśnie te dwie drużyny muszą (względnie: musiały, Barcelona już przegrała) w ten weekend najwyżej zremisować, aby nasze zwycięstwo nad Athletikiem oznaczało jednocześnie zdobycie trzydziestego pierwszego tytułu mistrza Hiszpanii. Problem w tym, że w niedzielę naszym rywalem będą Baskowie z Bilbao, a to nie jest przeciwnik, który tanio sprzedaje skórę.

Niech przemówią liczby

Athletic to jeden z trzech, obok Realu Madryt i FC Barcelona, hiszpańskich zespołów, które nigdy nie grały poniżej pierwszej ligi. Cała trójka powoli zbliża się do meczów numer 2500 (nadejdą na początku sezonu 2010/2011), ale o ile Barcelona i Madryt przekroczyły już granicę 1300 zwycięstw (w przyszłym sezonie Królewscy odniosą prawdopodobnie zwycięstwo numer 1400), o tyle Athletic wygrał jak dotąd tylko 1066 meczów.

Pierwszy raz graliśmy z Athletikiem w czasach, gdy jeszcze nikt nie śnił o tytule "Real" dla naszego klubu - w kwietniu 1903 roku przegraliśmy w meczu w ramach Pucharu Króla - ale w La Liga, zwłaszcza na naszym stadionie, byliśmy górą... zazwyczaj. W dotychczasowych 76 meczach Real Madryt - Athletic Club odnieśliśmy 48 zwycięstw, 15 razy zremisowaliśmy, a trzynaście razy z kompletem punktów wracali do Bilbao Los Leones. Dawno temu, jeszcze przed wojną domową, Athletic upokorzył naszych piłkarzy na oczach madridistas, wygrywając aż 6:0 z drużyną mającą w składzie takich piłkarzy jak Jaime Lazcano, Leoncito, Félix Quesada czy Ricardo Zamora, dziś poza tym ostatnim zupełnie anonimowych, ale wówczas gwiazdy pierwszej wielkości. Później jednak, jeśli ktoś kogoś w Madrycie upokarzał, to raczej my ich. W listopadzie 1957 roku legendarna drużyna Realu Madryt wygrała z Athletikiem 6:0, niespełna 23 lata później Królewscy mający w składzie swoich przyszłych trenerów, panów Del Bosque i Camacho, zanotowali zwycięstwo 7:1.

Ostatni raz Athletic pokonał nas na Estadio Santiago Bernabéu w lutym 2005 roku - drużyna Vanderleia Luxemburgo przegrała z podopiecznymi Ernesto Valverde 0:2 po golach Asiera Del Horno i Andoniego Iraoli. Następne dwa mecze zakończyły się już wygranymi Los Blancos, 3:1 (wciąż pod batutą Luxemburgo) i 2:1 (już za Fabia Capella).

Co w murawie piszczy

Specjalnych zmian w składzie w stosunku do meczu na El Sardinero spodziewać się nie należy, ale dziś na murawę Santiago Bernabéu wybiegnie nieco inny skład niż w grudniowym spotkaniu na San Mamés. Zagramy systemem 4-3-3. Najwięcej zmian zobaczymy w linii pomocy. W pierwszym meczu pomiędzy tymi zespołami w obronie zagrali Sergio Ramos, Cannavaro, Pepe i Torres. Dziś niestety nie będzie mógł zagrać Fabio Cannavaro. Dlaczego? Nadmiar żółtych kartek, czyli to, co jest najczęstszym powodem absencji wielu zawodników, a już w szczególności obrońców. W związku z tym do środka przejdzie Gabriel Heinze (stworzy wraz z Pepem parę stoperów), a na lewej stronie wystąpi Brazylijczyk Marcelo. Na prawej stronie boiska niepodzielnie rządzi i rządzić będzie Sergio Ramos.

W grudniu linia pomocy sformowana była przez Baptistę, Diarrę, Sneijdera oraz Robinho. Dziś możemy być niemal pewni występu ostatniej dwójki, natomiast mało prawdopodobny jest występ Baptisty. Według dziennika „Marca" Mahamadou Diarra także rozpocznie mecz na ławce rezerwowych, ponieważ do składu wraca Guti, a Fernando Gago już od jakiegoś czasu ma pewne miejsce w pierwszej jedenastce. Zaczynając od prawej strony, trójka pomocników to: Wesley Sneijder, Fernando Gago oraz Guti. Ponownie ofensywny tercet stworzą Raúl, Robben i Robinho - prawdziwy kat Athleticu, który w ostatnich siedmiu meczach przeciwko Baskom trafiał do ich siatki cztery razy.

Stare lwy, bezzębne lwy

Trener Joaquín Caparrós również ma do dyspozycji wszystkich kluczowych piłkarzy - za wyjątkiem doświadczonego bramkarza Gorki Iraizoza, który odniósł na tyle poważną kontuzję, że aż nie został zarejestrowany do gry w drugiej połowie sezonu, a na jego miejsce ściągnięto z Cádiz CF 37-letniego Armando Riveiro i to właśnie on stanie między słupkami na Bernabéu. W obronie, według hiszpańskich mediów, zagrają Koikili Lertxundi, Fernando Amorebieta, wspomniany już Andoni Iraola (rekordzista drużyny, równe 2700 minut na murawie w tym sezonie) oraz Carlos Gurpegi, któremu dopiero co skończyła się kara dwóch lat zawieszenia za stosowanie nandrolonu i będzie to dlań pierwszy mecz od ogłoszenia wyroku.

Na środku pomocy wystąpią niespełna 23-letni Joseba Garmendia oraz młodszy o trzy lata (ale mający na koncie ponad sześćdziesiąt meczów w Primera División, Miguel Torres, dla porównania, ma 36) rewelacyjny Javi Martínez, na skrzydłach Igor Gabilondo z Markelem Susaetą, zaś w ataku Fernando Llorente (osiem goli w 29 meczach) i noszący opaskę kapitańską Joseba Etxeberria (cztery w 21). Na ławce czekać jeszcze będzie Aritz Aduriz (sześć bramek, ostatnie dwie w meczach, w których był rezerwowym).

Athletic Club Bilbao to jeden z najważniejszych klubów w historii hiszpańskiej piłki, ale też jedna z najważniejszych instytucji w całej Baskonii - trochę pisaliśmy o jego historii, zapowiadając mecz na San Mamés w grudniu zeszłego roku, tam więc odsyłamy wszystkich zainteresowanych - w tamtym tekście nie wyczerpaliśmy tematu nawet w trzech procentach, ale to i tak więcej, niż możemy napisać tu. Tu bowiem interesuje nas coś na chwilę obecną daleko ważniejszego: 31. mistrzostwo Hiszpanii.

To, jak blisko jesteśmy obrony tytułu, omówiono już na wszystkie możliwe sposoby, analizowano dziesiątki scenariuszy, Ten najbardziej optymistyczny, zakładający zdobycie tytułu już po tej kolejce, wymagał do realizacji trzech czynników: straty punktów przez Barcelonę i Villarreal i oczywiście wygranej Realu Madryt. Pierwszy warunek został spełniony: Duma Katalonii poległa na Riazor po golach Juana Rodrígueza i Pablo Amo. Teraz podopieczni Manuela Pellegriniego muszą przegrać lub zremisować z Realem Betis w Sewilli (mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe), a my nie możemy stracić punktów z Baskami. Na naszą korzyść z pewnością fakt, że Athletic raczej nie radzi sobie w meczach wyjazdowych - w tabeli obejmującej tylko spotkania poza własnym boiskiem zajmuje zaledwie szesnaste miejsce z 18 punktami na 45 możliwych - podczas gdy Real Madryt jest najlepiej grającą u siebie ekipą w Hiszpanii.

Nigdy nie mówcie ludziom, jak mają coś zrobić. Mówcie, co zrobić, a zaskoczą was swoją pomysłowością (gen. George S. Patton)

Niech więc będzie tak, jak chciał bodaj najwybitniejszy aliancki dowódca polowy w II wojnie światowej - nie będziemy się rozwodzić, powiemy krótko: chcemy, abyście wygrali z Athletikiem. Jeśli nie zapewnimy sobie mistrzostwa już teraz, trudno, zrobimy to w Pampelunie, a już najpóźniej w meczu z samą Barceloną. Możemy się cieszyć tym rzadkim luksusem pozwalającym na jedną głupią stratę punktów - nie więcej niż jedną, oczywiście, bo nadmiar tego typu pewności siebie to najkrótsza droga to sportowej tragedii. Z drugiej strony, jakże pięknie byłoby zdobyć tytuł w meczu z tak wielkim rywalem. Lecz jeśli chcemy, by to się stało, musimy trzymać kciuki za Betis.

A nawiązując do wstępu: wszystkiego najlepszego wszystkim maturzystom-madridistom od nauczycieli i maturzystów z RealMadrid.pl. Od reszty redakcji też.

Post scriptum: w sobotę, 26 kwietnia 2008 roku, w wieku 76 lat zmarł Félix Markaida Aurrekoetxea, piłkarz Athleticu przez jedenaście sezonów, począwszy od 1959 roku. Składamy kondolencje.

Sędzia

Mecz z Athletikiem poprowadzi pan David Fernández Borbalán z Andaluzji, który w tym sezonie Primera División gwizdał już w piętnastu spotkaniach. Osiem z nich zakończyło się zwycięstwem gospodarzy, padł jeden remis i sześć razy wygrywali goście. Bilans rzutów karnych to 2:1 dla gospodarzy. Do tej pory sędziował nam w spotkaniach z Mallorcą na Santiago Bernabéu (wygrana 4:3) oraz wyjazdowe spotkanie z Levante, w którym także odnieśliśmy zwycięstwo (2:0).

Ostatnie mecze naszych rywali


DataRozgrywkiRundaWynik
20 kwietniaLa Liga33. kolejkaAthletic Club - Valencia 5:1
13 kwietniaLa Liga32. kolejkaDeportivo - Athletic Club 3:0
6 kwietniaLa Liga31. kolejkaAthletic Club - Espanyol 1:0
30 marcaLa Liga30. kolejkaRecreativo - Athletic Club 1:1
23 marcaLa Liga29. kolejkaAthletic Club - Getafe 1:0
15 marcaLa Liga28. kolejkaBetis - Athletic Club 1:2
9 marcaLa Liga27. kolejkaAthletic Club - Valladolid 2:0
2 marcaLa Liga26. kolejkaAlmería - Athletic Club 1:1
24 lutegoLa Liga25. kolejkaAthletic Club - Villarreal 1:2
17 lutegoLa Liga24. kolejkaAt. Madryt - Athletic Club 1:2

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!