Advertisement
Menu
/ goal.com

W czyje ręce środek pola?

Jak będzie brzmiało nazwisko playmakera, którego Calderón ściągnie do Madrytu?

W sobotni wieczór, w przegranym meczu z Deportivo, druga linia Królewskich zaprezentowała straszliwą niemoc w konstruowaniu ataków pozycyjnych. Szwankowała głównie środkowa pomoc. Dziennikarze portalu Goal.com postanowili przeanalizować problem tej pozycji oraz przyjrzeć się zawodnikom, których Real Madryt mógłby ewentualnie sprowadzić na Santiago Bernabéu, by załatać irytującą dziurę.

Wygląda na to, że spokojne transferowe lato, o którym wspominał Predrag Mijatović, pójdzie w zapomnienie. Wydaje się, że Królewscy mają niewiele opcji jeśli chodzi o zakupienie klasowego kreatywnego pomocnika. Jeśli wierzyć plotkom, które ostatnio obiegły piłkarski świat, na czele listy transferowej Mijatovicia i Schustera znajduje się jedno nazwisko: Diego Ribas da Cunha.

Dynamiczny duet
Piłkarzem, którego większość - jeśli nie wszyscy - madridistas chcieliby widzieć w białym trykocie jest Diego. Okazuje się, że większość fanów wolałaby ujrzeć na Bernabéu właśnie jego, a nie zdobywcę nagrody FIFA World Player, Brazylijczyka Kakę. A jest ku temu wiele powodów.

Kluczową osobą przy transferze Brazylijczyka do Madrytu może być jego rodak, Robinho. Obaj piłkarze występowali razem w Santosie, gdzie stworzyli wspaniały duet ofensywnych pomocników. Tak jak się spodziewano, obaj piłkarze zrobili wielką, międzynarodową karierę. Zgromadzenie ich z powrotem w jednej drużynie byłoby niczym sformowanie reprezentacji nieba.

Diego jest typem przebojowego środkowego pomocnika, którego potrzebuje Real Madryt. Obdarzony dynamiką, dryblingiem, wizją gry i ogromną energią 23-latek uwielbia po kolei kłaść wszystkich obrońców, równocześnie nie będąc egoistą. Jego słynne przewrotki mogłyby stać się wizytówką na cały świat przy Concha Espina 1.

Brazylijczyk potrafi też skutecznie posługiwać się obiema kończynami. Gdy tylko chce, może przebiec kilkadziesiąt metrów z linii środkowej pod pole karne i oddać celny strzał z dystansu. Coś, czego brakuje obecnie pomocnikom Realu Madryt (gdzie się podziały te słynne bomby Sneijdera? - dop. red.).

W drużynie Los Blancos nie ma, oprócz Robinho, piłkarza, który ograłby kilku obrońców i zrobił swoim kolegom miejsce w polu karnym. Guti jest obdarzony talentem posyłania ostatniego, zabijającego podania, jednak tylko wtedy, gdy ma na to miejsce i czas (oraz chęci). Jego brak dryblingu i niemożność ogrania kilku obrońców sprawia, że jego koledzy z drużyny zawsze wydają się kryci i niewidoczni.

Obecność Diego nie rozwiązałaby wszystkich problemów Realu, jednak z pewnością wprowadziłaby pewne ożywienie do gry. Werder Brema zdaje sobie sprawę, że prawdopodobnie straci piłkarza w lecie. Z kolei sam zainteresowany chętnie wypowiadał się o swojej chęci przeprowadzki do stolicy Hiszpanii. Piłka jest po stronie Madrytu.

A jakie są inne opcje, jeśli nie uda się pozyskać utalentowanego Brazylijczyka?

Nowy Zidane
Mimo, że francuski maestro zawiesił buty na kołku w 2006 roku, Real Madryt stara się znaleźć jego następcę. Wydawało się, że takim kimś będzie Robinho, jednak prawdę mówiąc są to dwaj zupełnie inni piłkarze.

Od dawna w mediach przewijały się nazwiska Samira Nasriego oraz Francka Ribéry'ego, jednak nie podjęto w ich sprawach żadnych poważniejszych kroków. Ribéry ostatecznie zasilił Bayern Monachium, a Nasri wciąż pozostaje jedną z wielu utalentowanych nadziei europejskiego futbolu. W dodatku dość kontuzjogenną.

Według wielu Nasri rzeczywiście posiada podobne umiejętności strzeleckie jak Zidane, nie tylko dla tego, że został w pewnym sensie namaszczony przez swojego idola. Przede wszystkim ich styl gry ma wiele cech wspólnych. Sposób ogrywania obrońców, sposób oddawania strzałów na bramkę czy też sposób podawania piłki kolegom. Trudno nie zauważyć podobieństwa.

Podczas gdy 20-letni marsylczyk jest wciąż młody i ma wiele do nauczenia się, niemal 25-letni Ribéry to już klasa światowa, chociaż niedoceniana. W reprezentacji swojego kraju wystąpił już 24 razy. Może grać zarówno na obu skrzydłach, jak i w środku pola.

Mimo że jest daleki od zdobycia statusu bożyszcza, takiego jak Zizou, to wszystkie aspekty gry doprowadził niemal do perfekcji. Będąc w młodym wieku wciąż jest daleki od szczytu, jednak będzie tylko lepszy.

Wyciągnięcie Ribéry'ego z Bayernu nie będzie łatwym zadaniem. I to z prostego powodu: tak wielki klub jak Bayern nie jest typem klubu, który łatwo sprzedaje swoich piłkarzy. A już na pewno nie do swoich największych rywali w Europie.

Holenderskie połączenie
Nie ma wątpliwości, że w Madrycie jest swego rodzaju holenderska siła, a porozumienie między piłkarzami z tego samego kraju jest zawsze dodatkową zaletą na boisku.

Jednak madryccy Holendrzy nie mogą zaliczyć tego sezonu do najbardziej udanych. Arjen Robben, jeśli nie spędza czasu na rehabilitacyjnym stole, pokazuje na razie niewiele ze swoich umiejętności, które kiedyś oczarowały Chelsea. Wesley Sneijder miał wspaniały początek, ale w następnych miesiącach kompletnie zgasł. Royston Drenthe na dobrą sprawę jeszcze kariery w Madrycie nie zaczął.

Kolejnym Holendrem, którego można by było dodać do tej pomarańczowej mieszanki, jest Rafael van der Vaart. Pomocnik Hamburg SV nie różni się bardzo od Sneijdera, jednak jest o wiele szybszy i pewniejszy siebie przy stawianiu czoła obrońcom. W dodatku Sneijder woli ustawić się głęboko w pomocy, podczas gdy van der Vaart spędza dużo czasu w okolicach pola karnego, gdzie często odgrywa rolę trzeciego napastnika.

Tak samo jak Diego, były gwiazdor Ajaxu chce opuścić swój klub, dlatego odrzucił ofertę długoterminowego przedłużenia kontraktu. Perspektywa współpracy Ruuda van Nistelrooya z w pełni zdrowym Rafą z pewnością przyprawia niektórych madridistas o wyciek śliny z otworu gębowego, jednak - tak jak zawsze - ostateczna decyzja w sprawie podjęcia odpowiednich kroków należy do władz Królewskich.

Prztyczek w nos Barcelonie?
Zawsze jest też możliwość sprowadzenia gracza Barcelony (lub byłego gracza) w celu podburzenia stosunków między klubami. Tak, Lionel Messi byłby idealnym łupem, jednak możliwość jego przeprowadzki do Madrytu jest tak samo prawdopodobna jak to, że Zizou wróci z emerytury. Jest jednak taki Giovani dos Santos. I Ricardo Quaresma. Żaden z nich nie gra na środku pomocy, jednak obaj są niezwykle utalentowani i obaj byliby dużym wzmocnieniem składu.

Stosunki Gio z zarządem Blaugrany są co raz bardziej napięte. W takim momencie pryska nawet czar wychowanka. Meksykanin jest pomijany przy dobieraniu składu, a pierwszeństwo mają zawsze Messi i Bojan. Jednak to może nie potrwać długo, gdyż - jak donoszą lokalne media - Katalończycy są gotowi do jego sprzedania.

Przedstawiciele Realu nie okazywali na razie żadnego zainteresowania 18-latkiem, a jego wiek może tym bardziej odstraszyć ich od czegokolwiek. Królewscy mają już w swojej kadrze pełno obiecujących kopaczy, takich jaki Marcelo, Drenthe, Balboa, Gago czy Higuaín, dlatego klub może nie mieć cierpliwości ani miejsca dla kolejnego talentu, który potrzebuje kilku lat, by dojrzeć do rywalizacji w prawdziwym piłkarskim świecie.

Gwiazdor FC Porto, Ricardo Quaresma, jest z kolei typem piłkarza, którego Madryt potrzebuje, by odbudować swój wizerunek drużyny grającej "seksowny" futbol. Mimo że klub jest szczęśliwy z porzucenia stylu gry à la Harlem Globetrotters, to jednak kibice tęsknią za czasami, gdy przychodząc na stadion mieli zagwarantowaną piękną i hipnotyzującą grę.

Quaresma to coś więcej niż pakiet sztuczek. Tak jak jego rodak, Cristiano Ronaldo, Ricardo stał się piłkarzem efektywnym, którego magia w stylu Harry'ego Pottera przydaje się także drużynie, a nie tylko widowisku. Poza tym zawsze można liczyć na to, że w Gran Derby zagra ze 100% motywacją. W końcu to były gracz Barcelony, w której nie został doceniony.

Sprowadzenie tych wszystkich piłkarzy spowodowałoby w Madrycie prawdziwą rewolucję. Jednak z pewnością nie za darmo. Tym razem Calderón, Mijatović i spółka muszą mądrze obchodzić się z pieniędzmi. Mają ich bez liku, a opcji jest wiele. Jednak, prawdę mówiąc, nie potrzebują ich wszystkich. Wystarczy jeden z nich.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!