Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl / realmadrid.com / euroleague.net

Euroliga: Sprawa awansu się komplikuje

Real Madryt 100:103 Maccabi Elite

Palacio Vistalegre po raz kolejny świadkowało starciu dwóch wielkich drużyn, które stworzyły niemniejsze, pełne emocji widowisko.

Real Madryt i Maccabi Elite Tel Awiw - aktualni mistrzowie Hiszpanii i Izraelu, dwie drużyny najczęściej sięgające po najważniejsze europejskie trofeum (kolejno: ośmio- i pięciokrotnie), mające niezwykle bogatą historię, budowaną z meczu na mecz. Obie marzą o powrocie do koszykarskiej czołówki Starego Kontynentu; obie mają ten sam cel - Final Four.

Od pierwszego gwizdka sędziego, rywalizacja stała na wysokim poziomie. Joan Plaza ponownie wydelegował na pierwszy ogień graczy dobrze radzących sobie w defensywie: Kerema Tunçeriego, Louisa Bullocka, Ikera Iturbe, Axela Hervelle'a oraz Lazarosa Papadopoulosa. Z początku poznaliśmy ich głównie z tej ofensywnej strony, kiedy to Tunçeri, spektakularnym rzutem za trzy z około ośmiu metrów, zdobył pierwsze punkty w spotkaniu.

Gra przebiegała całkowicie po myśli Królewskich. Na lidera drużyny wyrósł Hervelle - zbierał, trafiał i świetnie bronił. Maccabi cały czas czaiło się za plecami naszych graczy, obejmując nawet prowadzenie (14:15), lecz podkoszowy duet Hervelle-Reyes zafundował przeciwnikom ciężką do przełamania obronę oraz dominację na tablicach. Dobry występ Los Blancos odzwierciedlał wynik na zakończenie pierwszych dziesięciu minut - 23:19.

Gospodarze stopniowo przekonywali się o tym, iż mimo wspomnianej już genialnej trójki Tunçeriego, to nie był dobry dzień na rzuty zza 6,25m. Jedynym wyjściem z sytuacji była gra pod koszem, czym akurat Real Madryt martwić się nie musiał. Alex Mumbrú, na spółkę z Reyesem i Hervellem, poprowadzili zespół do zdobycia dwunastu punktów pod rząd (35:19), kompletnie dystansując rywala. Do obowiązku naprawy obrazu gry Maccabi poczuł się Nikola Vujcić, dzięki któremu izraelski klub zniwelował straty do sześciu „oczek" (46:40).

Wtedy nadeszła kwarta numer trzy - prawdziwy rollercoaster.

Przerwa nie rozkojarzyła koszykarzy Realu Madryt, konsekwentnie dążących do osiągnięcia jak największej różnicy. Stery od Hervelle'a przejął Louis Bullock, stając się dla obrońców z Tel Awiwu koszmarem nie do zatrzymania. Gracze Plazy prowadzili już trzynastoma punktami (58:45), lecz Maccabi tak łatwo się nie poddaje...

Druga część owej kwarty była zupełnie inna. Zaraz po efektownym dunku Terence'a Morrisa, inicjatywę przejęli goście. Vujcić, Bynum, Halperin i Morris wspólnymi siłami zaliczyli serię 0:11 (68:67). Real Madryt stracił to, na co pracował przez niemal pół godziny. Wielki comeback Maccabi podkreślił buzzer beater Vujcicia za trzy, wyprowadzający zespół na prowadzenie (70:71).

Tuż po krótkiej przerwie, Chorwatowi odpłacił się Charles Smith (73:71). Była to zapowiedź genialnej kwarty (genialnej pod względem emocji). Różnica, dzieląca zespoły, nie sięgnęła więcej niż trzy punkty, co potwierdza niezwykłą zaciętość. Większość kibiców z pewnością nie mogła wybaczyć Królewskim zatracenia tak znaczącej przewagi, jednak co się stało, to się nie odstanie. Madridistas, zgromadzeni w wypełnionym po brzegi Vistalegre, doskonale to rozumieli i całym sercem dopingowali swoich koszykarzy, przeszkadzając i dekoncentrując przy tym gości. Mistrzowie Hiszpanii co rusz wymieniali się z przeciwnikami prowadzeniem, nie mogąc znaleźć złotego środka na oddalenie się od niego na tablicy wyników. Chwilami nasi zawodnicy niepotrzebnie oddawali rzuty za trzy, bezsensownie faulowali, bądź nie potrafili trafić spod kosza. Trudno w taki sposób cokolwiek zdziałać. Maccabi poczuło niezwykłą pewność siebie i stawało się coraz groźniejsze. Sekundy przed końcem to jednak Real Madryt prowadził przewagą trzech punktów (89:86). Wtedy to nieupilnowany Halperin rzutem na taśmę doprowadził do dogrywki.

Tę gospodarze rozpoczęli najgorzej, jak tylko mogli. Już na wstępie stracili cztery punkty - layup Halperina i wsad Batisty. Smith zdecydował się na rzut z dystansu i tym razem okazało się to dobrą decyzją. Kapitalny blok zafundował Batiście Hervelle, a Smith skorzystał z przechwytu i przywrócił cenne prowadzenie (94:93). W odpowiedzi, Maccabi całkowicie rozrzuciło madrycką obronę, przez co łatwe punkty zza obwodu zdobył niekryty Morris (94:97). W tak dramatycznym, a zarazem kluczowym momencie meczu, Realowi Madryt zabrakło prawdziwego lidera. Oczy wszystkich zwrócone były oczywiście na Bullocka, lecz ten nie potrafił poderwać drużyny i poprowadzić jej do zwycięstwa. Jak tylko mógł, starał się Tunçeri, jednak jego dwukrotnie chybione rzuty za trzy w końcówce zadecydowały o zwycięstwie Maccabi (100:103).

Scenariusz rodem z meczu przeciwko Panathinaikosowi, tyle że z innym zakończeniem. Tym razem bez happyendu. Real Madryt po raz drugi ulega Maccabi, po raz pierwszy przegrywa w Palacio Vistalegre w Eurolidze. Podopieczni Joana Plazy bliscy byli wygranej i zarazem awansu do ćwierćfinałów, a wszystko przepadło wraz ze straconą przewagą. Od tego momentu Królewscy grali chaotycznie, nerwowo, zarówno w ataku, jak i w obronie. Nieporadność w tej drugiej formacji, w szczególności nieupilnowanie Morrisa, były gwoździem do trumny.

Wyjątkowo dobrze zagrała trójka zawodników. Po naszej stronie byli to Alex Hervelle (20 punktów, 11 zbiórek, 32 punkty rankingowe) oraz Felipe Reyes (21 punktów, 11 zbiórek, 30 punktów rankingowych), a po stronie przeciwnika Terence Morris (23 punkty, 13 zbiórek i 31 punktów rankingowych), ojciec izraelskiego sukcesu.

Za tydzień mecz o wszystko z Olympiacosem, w Atenach. Zwycięzca bierze wszystko - z nim zobaczymy się w ćwierćfinale.


100 - Real Madryt (23+23+24+19+11): Tunçeri (5), Bullock (17), Mumbrú (9), Hervelle (20), Papadopulos (-) - Reyes (21), López (13), Smith (12), Iturbe (-), Llull (-), Pelekanos (3);
103 - Maccabi Elite Tel Awiw (19+21+31+18+14): Bynum (9), Cummings (2), Casspi (4), Morris (23), Vujcić (16) - Batista (10), García (7), Bluthenthal (8), Halperin (16), Sharp (6), Eliyahu (2).


Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!