Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Rok z Realem Madryt - wywiad

Glik i Matuszek od roku na ziemi obiecanej

Przed rokiem trafili do jednego z najpotężniejszych klubów piłkarskich świata, a zarazem do jednej z najlepszych szkółek młodzieżowych. Otworzyły się przed nimi bramy futbolowego raju. Zdają sobie doskonale sprawę z tego, że nie mogą zmarnować czasu spędzonego na tej swoistej ziemi obiecanej.

12 miesięcy po największym wydarzeniu w ich sportowych żywotach, czują się nie tylko lepszymi piłkarzami, ale są bardziej pewni siebie i obyci z wielkim futbolem. W obszernym wywiadzie zgodzili się uchylić nieco tajemnic dotyczących swojej drużyny, a także wyjaśnić, dlaczego oferta z Valencii była pod pewnym względem lepsza od tej z Realu.

Zapraszamy i życzymy miłej lektury!

Przed rokiem ziściło się w waszym przypadku marzenie niejednego nastolatka rozpoczynającego karierę piłkarza - zostaliście graczami Realu Madryt. Czy wtedy traktowaliście to jako szczytowe osiągnięcie, którym będziecie mogli szczycić się do końca przygody z piłką, czy też początek drogi ku wspaniałej karierze?
Szymek Matuszek: Jeśli chodzi o mnie, jest to z pewnością początek drogi do wielkiej piłki. Nie uważam, żebym osiągnął coś wielkiego do tej pory. Jestem dopiero na pierwszym etapie kariery. Przede mną wiele pracy, żeby dojść na szczyt, ale postaram się to zrobić.
Kamil Glik: Na pewno byłem bardzo szczęśliwy i potrzebowałem czasu, żeby to do mnie doszło, że jestem w tak wielkim klubie... Ale na pewno nie jest to już szczyt moich możliwości, tylko jeden z przystanków do większej kariery. Najważniejsze jest teraz to, że mogę podnosić swoje umiejętności wśród wspaniałych trenerów i piłkarzy.

Po waszym transferze do Realu, Abraham Garcia (ówczesny trener Realu C) wyznaczył wam punkty, wg których powinniście postępować: najpierw oswojenie się z Madrytem, potem podnoszenie umiejętności, a na końcu promocja. Czy uporaliście się z pierwszym punktem?
Kamil: Myślę, że ten etap mam już za sobą, ponieważ w Madrycie czuję się świetnie i znam już na tyle dobrze to miasto, że mogę się swobodnie poruszać, bez obaw, że się zgubię.
Szymek: Ja również z pewnością oswoiłem się już z Madrytem, tutejszą kulturą, klimatem.

Zanim trafiliście do Realu, byliście zawodnikami Unionu Horadada, przez co nie mieliście aż tak dużych problemów z aklimatyzacją. Czy było jednak coś, co szczególnie Was zaskoczyło podczas życia w Madrycie? Wszak pobyt w stolicy musi się czymś różnić od życia na prowincji.
Szymek: Oj, bardzo. Najważniejszą różnicą życia w Madrycie i w Pilar de la Horadada jest to, że w stolicy ludzie są bardzo zabiegani, a na południu było spokojniej, ludzie żyją tam bez większego stresu, są wyluzowani.
Kamil: Tak naprawdę, nie ma co porównywać 10-tysięcznego miasteczka z 6-milionowym Madrytem. Są za równo plusy i minusy mieszkania w tak dużym mieście, ale ja dostrzegam więcej plusów, bo po prostu Madryt bardzo mi się podoba.
Szymek: O tak, Madryt jest pięknym miastem, wiele zabytków, pięknych miejsc, centrów handlowych, co nam młodym odpowiada. Brakuje tylko jednej rzeczy, która uczyniłaby go najpiękniejszym miastem pod słońcem - brakuje morza, plaży, gdzie można by po całym dniu stresu, pracy odpocząć. I nie jest to tylko moja opinia. Będąc piłkarzami Unionu, byliśmy przyzwyczajeni do codziennych kąpieli w morzu, wylegiwania sie na plaży, ćwiczenia techniki poprzez grę na piasku, siatkonogę. Tutaj, niestety, nie mamy takiej możliwości.

W takim razie, czy nie żałujecie, że nie przeszliście do Valencii? Tam zapewne trafilibyście do drugiej drużyny, a stamtąd już bliżej do Primera División... No i do morza.
Kamil: To fakt, była pewna propozycja z Valencii...
Szymek: Tak, to prawda, byliśmy pod lupą Valencii, spędziliśmy tam tydzień na testach, lecz nie doszło do porozumienia z Unionem.
Kamil: Mimo to, nie żałujemy tego, bo tego zwyczajnie żałować nie można.
Szymek: Oczywiście, tutaj jest nam lepiej, lepiej niż nigdzie indziej.

Wracając jeszcze na chwilę do Madrytu - czy zdążyliście się już zaznajomić z madryckimi zabytkami, jak chociażby muzeum Prado? Jakie są wasze ulubione miejsca w Madrycie?
Kamil: Nie ma co ukrywać, że w Madrycie jest wiele pięknych miejsc, miedzy innymi muzeum Prado. Natomiast na mnie największe wrażenie robi Pałac Królewski. Bardzo lubię w wolnych chwilach wyjść z dziewczyną na kawę na stare miasto, by chociaż na chwilę zapomnieć o piłce.
Szymek: U mnie ostatnio była dziewczyna z moją siostrą w odwiedzinach i planowaliśmy wypad do Prado, lecz niestety nie udało się. Natomiast bardzo pięknym miejscem jest dla mnie park Retiro. Cudownym miejscem jest też Puerta del Sol. Natomiast jeśli chodzi o bary tapas, to nie mam ulubionego, gdyż po prostu nie jadamy takich rzeczy (śmiech).

Jak wygląda wasze życie codzienne? Co wypełnia Wasz czas wolny?
Szymek: Rano mamy trening, po treningu jemy obiad gdzieś na mieście lub w domu, później sjesta, trochę internetu, nauki języka lub PES-a 2008 ;) Wieczorem kolacja, telefon do Polski do bliskich osób - rodziny lub dziewczyny - i tak mija dzień. Aczkolwiek wiadomo, że dzień nie jest równy dniu - często po południu jedziemy do klubu na siłownię lub poprawiać technikę. W Valdebebas jest pewna salka do rozgrzewki, która mieści się koło siłowni i tam gramy w siatkonogę lub robimy jakieś ćwiczenia.
Kamil: W wolnym czasie przede wszystkim staram sie nie myśleć o piłce. Wychodzę na miasto na kawę lub pochodzić po sklepach, żeby się rozerwać. Nie ukrywam jednak, że jestem typem domatora, więc uwielbiam siedzieć w domu przed telewizorem lub komputerem.

A jak często bywacie na meczach pierwszej drużyny Realu?
Kamil: Na meczach bywamy zawsze, jeśli mecze są rozgrywane na Bernabéu. Obojętnie, czy jest to Liga Mistrzów, czy Primera División. Traktuję to jak pójście do szkoły i uczenie sie od najlepszych profesorów.
Szymek: Z tego, co wiem, to oprócz Castilli i Realu C, taki przywilej mają wszystkie grupy juniorskie.

Wspominałeś, Szymku, o częstych telefonach do rodziców, dziewczyny... Czy nie jest Wam czasem tęskno do rodziny, przyjaciół, swoich sympatii? Wszak już trochę czasu tułacie się po hiszpańskich boiskach. Jak utrzymujecie z nimi kontakt?
Szymek: Rzeczywiście, bardzo tęsknię za Polską, przede wszystkim za rodziną i dziewczyną. Nie jest łatwo żyć na obczyźnie, inne otoczenie i w ogóle. Póki co, niestety, innej opcji nie ma, ale na starość na pewno wrócę do Polski.
Kamil: Racja, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Utrzymujemy kontakt przez internet, telefony, tak że na pewno kontakt z przyjaciółmi się nie urywa, ale wiadomo, że chciałoby się częściej wszystkich widywać niż dwa razy w roku...

Jak układają się Wasze stosunki z Jerzym Dudkiem? Czy utrzymujecie z nim częsty kontakt?
Szymek: Z Jurkiem mamy bardzo dobry kontakt, zresztą z takim człowiekiem, jak on, nie trudno jest pozostawać w dobrych relacjach. Jest bardzo sympatyczny, zawsze pomoże. Jednak najbardziej, co mi się u niego podoba i co chciałbym posiadać w przyszłości - jeżeli uda mi osiągnąć choć trochę tego, co on - to jego sposób bycia. Jerzy jest normalnym człowiekiem; mimo tego, co osiągnął w piłce, zachowuje sie jak zwyczajny człowiek.

A inni Polacy? Czy miejscowa Polonia jest dla was z jakiegoś powodu szczególnie bliska? Przychodzą na wasze mecze? Dopingują? Nie zawiązuje się przypadkiem jakiś wasz fanklub? ;)
Kamil: Oczywiście są tu polskie sklepy, więc zawsze można iść i porozmawiać z Polakami, którzy jeśli tylko widzą, że mamy jakieś problemy, zawsze chcą pomóc na ile tylko mogą.
Szymek: Poza tym, polscy fani czasami stoją przy wjeździe do miasteczka sportowego z koszulką Dudka lub flagą Polski, ale mimo wszystko to rzadkość. Generalnie nie utrzymujemy zbyt większych znajomości, bo po prostu nie mamy czasu jechać na drugi koniec miasta, do Aluche, gdzie jest skupisko Polonii.

Skoro nie macie w Madrycie większego kontaktu z Polakami, w codziennych sytuacjach musicie porozumiewać się po hiszpańsku. Jak wasze postępy w nauce tego języka?
Kamil: Język nie stanowi już większego problemu w porozumiewaniu się na ulicy czy w klubie.
Szymek: Tak, myślę, że przez ten rok znacznie dużo się go nauczyłem. Przede wszystkim mam lekcje w domu, bo mieszkami z dwoma Hiszpanami. Tak więc uczę się na co dzień w domu, przed książkami, w szatni. Nie mamy problemów z komunikacją na boisku.

Przejdźmy do drugiego punktu; czy przez rok treningów i gry w Realu C staliście się dużo lepszymi piłkarzami? Pod jakim względem najbardziej się rozwinęliście, a nad czym musicie jeszcze dużo popracować?
Szymek: Czy dużo lepszym - nie jestem w stanie tego ocenić. Na pewno pod względem zarówno fizycznym, jak i taktycznym jest coś do poprawienia. Ale najwięcej muszę popracować nad techniką.
Kamil: Jeśli chodzi o mnie, jestem pewien, że jestem już bardziej doświadczonym i lepszym piłkarzem niż rok temu. Na pewno pod względem taktycznym, technicznym i mentalnym. Mamy dużo zajęć z taktyki, praktycznie trzy razy w tygodniu, więc na pewno podszkoliłem się w tym aspekcie. Również pod względem technicznym się poprawiłem, ponieważ mam możliwość trenowania z piłkarzami świetnie wyszkolonymi technicznie. Także powołania do kadry młodzieżowej dużo mi dały, ponieważ pozwoliły mi uwierzyć w siebie i pokazać na arenie międzynarodowej. Mimo to, jeszcze długa przede mną droga, żeby dojść do perfekcji.

Na czym skupia się trener Realu C, José María Salmerón? Więcej pracujecie nad techniką, czy też uważa swoich podopiecznych za piłkarzy wykształconych pod tym względem do tego stopnia, że bardziej skupia się na taktyce?
Szymek: Tak jak już Kamil powiedział, zdecydowanie stawia na taktykę! Nie wiem, czy uważa naszą drużynę za doskonale wyszkoloną technicznie, ale bardzo dużo czasu spędzamy nad taktyką, jak nie na boisku, to w auli, gdzie analizujemy naszą grę i przeciwników.

Jaka jest rywalizacja o miejsce w składzie na waszych pozycjach? Co jakiś czas testowani są nowi piłkarze, czy istnieje realne zagrożenie, że jacyś z nich zajmą wasze pozycje?
Kamil: Na pewno rywalizacja jest bardzo duża i trzeba na każdym treningu pokazać misterowi, że jest się gotowym do gry w pierwszym składzie. Z pięciu środkowych obrońców może grać tylko dwóch, więc rywalizacja jest dość duża.
Szymek: W ciągu roku jest testowanych wielu piłkarzy na różne pozycje, ale moją akurat jakoś to omija (śmiech). Ale i tak mamy w drużynie sześciu środkowych pomocników.

Kamilu, w październiku, podczas przerwy na mecze reprezentacji, przez pewien czas trenowałeś z pierwszą drużyną. Jakie są Twoje wrażenia związane z tym zaszczytem?
Kamil: To coś wspaniałego i wyjątkowego móc trenować razem z wielkimi gwiazdami światowego futbolu. Pewien stres oczywiście na początku był, ale zaraz szybko minął i wszystko odbywało się jak na codziennych treningach z kolegami z drużyny.

A czy na początku nie bałeś się patrzeć w oczy Raulowi i innym sławom Królewskim podczas wspólnych treningów? ;)
Kamil: Nie, nie, Raul jest świetnym piłkarzem, ale również wspaniałą osobą, więc na pewno pomagał mi jego obecność. On sam też przecież wie, jak to jest, gdy przychodzi się z cantery (młodszych grup młodzieżowych - przyp. dziobo) na trening pierwszego zespołu.

Ty, Kamilu, jesteś ostatnio regularnie powoływany do reprezentacji młodzieżowej. Jak się ta sprawa przedstawia u Ciebie, Szymku?
Szymek: Zostałem powołany do kadry U-19 na turniej w La Manga, który odbędzie się w terminie 2-8 lutego. Z tego miejsca chcę zapewnić, że nigdy nie odmówię Ojczyźnie!

Z kim najbardziej kumplujecie się z ekipy Realu C? Czy tworzycie zgraną paczkę jako drużyna?
Kamil: Z każdym z chłopaków dobrze układają się kontakty, więc ciężko mi określić, z kim mam najlepsze relacje. Najważniejsze, że w drużynie nie ma żadnych złośliwości.
Szymek: Ja natomiast najbardziej kumpluję się ze współlokatorami. Poza tym, zawsze miałem dobre kontakty z obcokrajowcami (w sensie nie z Hiszpanami). Moim zdaniem tworzymy zgraną drużynę w szatni i poza nią - wchodzimy czasem na miasto lub na obiad - ale, niestety, rzadko się to przekłada na sukcesy na boisku, co powinno być najważniejsze.

Czujecie się już w jakimś stopniu popularni? Jesteście rozpoznawani na ulicach przez jakieś młode fanki Realu? ;)
Szymek: W Hiszpanii z pewnością nie. Ale w Polsce, w mieście skąd pochodzę, czasem bywa, że ktoś mnie zaczepi.

Kiedyś, Szymku, powiedziałeś, że twoim celem "nie jest tylko awans do pierwszego zespołu Realu Madryt, lecz po prostu gra w dobrym klubie, na dobrym poziomie". Mimo tego, że gra w pierwszej drużynie jest na razie melodią przyszłości, nie zdarza ci się oddać czasami marzeniom i powyobrażać sobie, jak to by było grać w seniorach Realu?
Szymek: Tak, często chodzą mi takie myśli po głowie. Ale jak to mówią - za marzenia nikt nie karze.

Zatem jakie macie plany, postanowienia na ten kolejny rok w białych barwach? Czego można wam życzyć?
Kamil: Przede wszystkim zdrowia, jak najwięcej zwycięstw, bo mamy zamiar jeszcze powalczyć o awans do Segundy B.
Szymek: Zakończenie sezonu 2007/08 z Realem C na wysokim miejscu i rozpoczęcia nowego z Realem Castilla! :)

Pozdrowienia z Madrytu przesyłają Kamil i Szymek vel shogun!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!