Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl / realmadrid.com

Euroliga: Trzecie Gran Derbi dla Realu Madryt

Real Madryt 82:79 AXA FC Barcelona

Królewscy, nie biorąc pod uwagę zespołu Bernda Schustera, już dwukrotnie w tym sezonie spotykali się na polu bitwy z zawodnikami Barcelony. Spotkań tych nie wspominamy zbyt dobrze, gdyż za każdym razem kończyły się dla Realu Madryt w sposób niekorzystny. Jak to się jednak zwykło mówić - do trzech razy sztuka!

I ten trzeci raz miał być udany. Przemawiało za tym przede wszystkim Palacio Vistalegre, niezdobyta jeszcze przez nikogo w tym sezonie twierdza białych rycerzy Joana Plazy; przemawiały także ostatnie porażki Barçy - w Eurolidze o jeden punkt lepszy okazał się Panathinaikos, natomiast w lidze poległa w Murcii, z tamtejszym Polaris World CB. Nikt z madridistas nie miał nic przeciwko, aby ta tendencja spadkowa formy utrzymała się jeszcze przez następne spotkanie.

Los Blancos od samego początku czuli się na własnym parkiecie doskonale. Pierwsza piątka zaprezentowała twardą obronę na naprawdę wysokim poziomie, Kerem Tunçeri dyktował szybkie tempo, co akcję je podkręcając, a pod koszem z dużą łatwością punkty zdobywali Felipe Reyes i Lazaros Papadopoulos. Głównym atutem była wspomniana obrona, której strategię co chwila zmieniał Joan Plaza. Goście w tym elemencie nie potrafili poradzić sobie z atakami Mistrzów Hiszpanii, a strata do nich rosła... Jej gwałtowny wzrost zainicjował sam Ersan Ilyasova (11:9) - po jego wsadzie punkty zdobywali tylko gospodarze, m.in. dwie trójki zapisali w statystykach Tunçeri i Charles Smith (22:9). Niezwykła pracę na tablicach wykonywał Reyes, zbierając piłkę za piłką. Barcelona w tym czasie zmarnowała sześć rzutów i trzykrotnie straciła piłkę na rzecz Królewskich.

Podopieczni Dusko Ivanovicia rozpoczynali drugą kwartę z bardzo niekorzystnym wynikiem (26:11), ale za to z wielkimi chęciami jego poprawy. Wyjątkową aktywnością wykazywał się Gianluca Basile, który zresztą w każdym Gran Derbi wyróżniał się świetną grą i musiał zapaść nam w pamięć. Włoch, wraz z Rogerem Grimau, stał się motorem napędowym AXA FC Barcelona, dość szybko odrabiającej straty (30:25).

Team Joana Plazy przeżywał ciężkie chwile, nie wiedząc, jak odpowiedzieć na skuteczną grę Katalończyków. Dopiero po ponownym wejściu na parkiet Papadopoulosa zespół odzyskał chociaż trochę blasku sprzed kilku minut. Grecki center znalazł wspólny język z Axelem Hervelle - swoją walką pod koszem, zbiórkami i cennymi punktami, przywrócili oni utraconą przewagę (40:30). Do końca pierwszej połowy Barça zdołała uciąć jeszcze pięć punktów - za trzy trafił Grimau, za dwa Vázquez (40:35).

W takiż sam sposób koszykarze rozpoczęli rywalizację w trzeciej kwarcie: trójka i dwa punkty gości doprowadziły do remisu (40:40). Od tego momentu rozpoczęła się stała wymiana celnych koszów. Tak jak w każdej relacji, wspomnieć należy o Louisie Bullocku, w tym przypadku (niespodzianka!) w sposób jak najbardziej pozytywny. Amerykanin co prawda nie zdobył ani jednego punktu w poprzednich częściach spotkania, ale przebudził się, trafiając bardzo ważne trzy punkty, dające Królewskim prowadzenie tuż przed końcem kwarty (56:55).

Przed rozpoczęciem spotkania Reyes zdradził, iż kluczem do sukcesu będzie przede wszystkim gra w obronie. I rzeczywiście, była. W najważniejszym momencie meczu, madrycka defensywa stanowiła dla atakujących Katalończyków mur nie do przebicia. Fundamentem, nie tylko w obronie, była także duża aktywność i skuteczność w zbiórkach. Kapitan Realu Madryt wspomniał również o dodatkowym, zapasowym kluczu do zwycięstwa - Vistalegre. Kibice nie zawiedli swojego zespołu i przez całą ostatnią kwartę wspierali ich nieustającym dopingiem. Tego wieczoru hala sportowa Mistrzów Hiszpanii prezentowała się niezwykle, będąc szóstym zawodnikiem drużyny Joana Plazy.

Mimo iż przewaga sięgała już dziewięciu punktów, Barcelonę stać było na ostatni zryw, utrudniając przeciwnikom odniesienie zwycięstwa. Ostatecznie o wygranej zadecydowała walka na skuteczność z linii rzutów osobistych, zakończona na korzyść Królewskich.

El Clásico wreszcie zawitało w Vistalegre, a Real Madryt wreszcie pokonał Barcelonę. Po dwóch nieudanych podróżach do stolicy Katalonii, nasi koszykarze zrewanżowali się na domowym parkiecie za porażki, spychając rywali na trzecią pozycję w tabeli (przed meczem obie drużyny miały taki sam bilans).


82 - Real Madryt (26+14+16+26): Tunçeri (11), Smith (12), Mumbrú (5), Reyes (14), Papadopulos (7) - Pelekanos (-), Hervelle (11), Bullock (14), López (-), Sekulić (2), Llull (6);
79 - AXA FC Barcelona (11+24+20+24): Laković (3), Acker (11), Ilyasova (12), Kasun (12), Marconato (2) - Vázquez (10), Basile (10), Grimau (14), Sánchez (5), Trias (-) .


Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!