Robinho nie zakończy kariery w Madrycie

Okazuje się, że Robinho nie zamierza kończyć swojej sportowej kariery w Realu Madryt. Brazylijczyk przebywa obecnie w swoim rodzinnym kraju, gdzie przyznał, że "pewnego dnia" chciałby znów przywdziać koszulkę Santosu. Klub ten bardzo dużo znaczy dla Robsona, ponieważ to właśnie w nim kształtował się jako piłkarz. Zaraz po przylocie do Brazylii, gdzie Robinho spędza tegoroczne święta, udał się do swojego "piłkarskiego domu". Zawodnik Królewskich stawił się na stadionie Santosu, Vila Belmiro, gdzie spotkał się ze swoimi starymi znajomymi i wziął udział w charytatywnym meczu.

Po przywitaniu się ze wszystkimi byłymi kolegami z drużyny, Robinho wyznał, że "chcę tu pewnego dnia powrócić. Bardzo tęsknię za tym klubem i wiem, że wszyscy mają tu o mnie dobre zdanie. To mi dodaje sił do tego, aby jeszcze bardziej wierzyć w to, że w przyszłości będę mógł grać w Santosie". Robson, którego kontrakt z Realem Madryt wygasa w 2010 roku, przyznał, że jego marzeniem jest wywalczenie mistrzostwa Ameryki. "Byłbym bardzo dumny, gdybym mógł wrócić do tej drużyny i pomóc jej w zmaganiach w turnieju Copa Libertadores", dodał brazylijski napastnik, który już przegrał finał tych rozgrywek w 2003 roku po meczu z Boca Juniors.

Jednak z drugiej strony Robinho nie zapomniał o wszystkich madridistas i poprzez oficjalną stronę klubu z Madrytu złożył kibicom Blancos świąteczne życzenia. "Chciałbym życzyć szczęśliwych świąt wszystkim naszym kibicom. To był dla mnie szczególny rok, głównie ze względu na sukcesy. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, aby życzyć sobie, by następny rok był równie szczęśliwy. Mam nadzieję, że zdobędziemy wiele trofeów. Z pewnością Dziesiąty Puchar Europy byłby najlepszym prezentem", zakończył.