Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Real Madryt lepszy od Toronto Raptors!

Królewscy wygrali mecz w ramach NBA Europe Live Tour 07

Palacio de los Deportes w Madrycie było miejscem niezwykle atrakcyjnego spotkania pomiędzy Mistrzem Hiszpanii i jednej z czołowych drużyn NBA. Mecz ten pokazał, że podopieczni Joana Plazy potrafią z powodzeniem rywalizować nawet z zespołem z ligi nazywanej „najlepszą na świecie".

Starcie Realu Madryt z Toronto Raptors było uwieńczeniem madryckiej edycji NBA Europe Live Tour 07, dzięki której w stolicy Hiszpanii zagościły dwie drużyny zza oceanu - Memphis Grizzlies oraz Toronto Raptors, a w każdej z nich po dwóch Hiszpanów - odpowiednio: Pau Gasol i Juan Carlos Navarro oraz Jorge Garbajosa i José Manuel Calderón (tutaj wszyscy na zdjęciu). Impreza wzbudziła ogromne zainteresowanie nie tylko wśród wiernych kibiców hiszpańskiego basketu, którzy takiej gratki przegapić po prostu nie mogli, ale także wśród mediów, tłumnie zgromadzonych w madryckiej hali, gotowej na koszykarskie widowisko na wysokim poziomie.

Madridistas po raz kolejny z rzędu pozbawieni byli swojej największej siły podkoszowej, czyli Felipe Reyesa. Kapitan Królewskich, który z powodu kontuzji opuścił także pierwsze spotkanie Ligi ACB, zasiadł jednak blisko drużyny i wspiera każdą pojedyńczą akcję swoich kolegów. Jeszcze przed rzutem sędziowskim, rozpoczynającym spotkanie, Felipe wziął do ręki mikrofon, wyszedł na środek parkietu i poprosił publiczność o gorące przywitanie zespołu z Ameryki, a w szczególności jego przyjaciół - Jorge Garbajosy i José Manuela Calderóna. Kibice nie zawiedli.

Po kilku pierwszych minutach człowiek nieświadomy mógłby pomyśleć: „Ogromna różnica w grze, oni zmiażdżą Real Madryt!", albowiem bierność naszych zawodników doprowadziła do wyniku 0:9. My, kibice Los Blancos, jesteśmy jednak w pełni świadomi i zdajemy sobie sprawę, że Bullock i spółka bardzo upodobali sobie „przesypianie" początku spotkania, aby później rozpędzić się do zawrotnej prędkości. I tak było i tym razem. Wprawdzie o zawrotnej prędkości mówić nie możemy, ale madryccy koszykarze zaczęli wreszcie grać - trójka Smitha, świetne, odważne akcje indywidualne Raúla Lópeza i Kerema Tunçeriego, punkty Axela Hervelle i mamy już cztery „oczka" straty (13:17). Zawodnicy Sama Mitchella obniżyli nieco loty, lecz dzięki Garbajosie różnica nadal utrzymywała się na niekorzystnym dla nas poziomie (22:29).

Wtem nadeszły lepsze czasy dla Realu Madryt. Raúl Lópeza, Blagota Sekulić, Louis Bullock - ich akcje wprawiały momentami w zachwyt kibiców bardziej, aniżeli ofensywne zapędy Toronto Raptors. Przewodnikiem Realu Madryt w drodze ku zwycięstwu został nie kto inny, tylko Sweet Lou, który w połączeniu ze skutecznością Sergio Llulla zza linii rzutów za trzy punkty, doprowadził do remisu (54:54). Toronto, pomimo renesansu Królewskich, robiło swoje, a z bardzo groźnym Andreą Bargnanim wychodziło im to aż za dobrze. Ostatecznie, przed przerwą, goście wyszli na małe, dwupunktowe prowadzenie (54:56).

Trzecia kwarta to kontynuacja popisów Louisa Bullocka. Siedem punktów Amerykanina skorygowało rezultat spotkania na naszą korzyść i wprowadziło ogromne (pozytywne) poruszenie na trybunach. Real Madryt z minuty na minutę grał coraz lepiej, pokazując pełne zgranie i zrozumienie zespołu. Warto podkreślić też to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, a o czym Amerykanie najwidoczniej zapomnieli - koszykarze Joana Plazy kochają trzecią odsłonę meczu i to właśnie po przerwie nabierają niezwykłego tempa, przez co tak trudno ich zatrzymać.

Ostatnie dwanaście minut (tak, dwanaście - zmieniono reguły, aby hiszpańscy zawodnicy i kibice jeszcze bardziej poczuli klimat amerykańskiego basketu, rodem z NBA) było popisem obu drużyn pod względem silnej obrony. Niestety, za sprawą dobrej gry Calderóna i Bargnaniego, prowadzenie wróciło do rąk Toronto Raptors (81:84), ale tylko na pięć minut. Joan Plaza dokonał złotej zmiany: zaufał parze Bullock - Llull, która prezentowała się tego wieczoru doprawdy genialnie. Obaj odwdzięczyli się katalońskiemu szkoleniowcowi za tę decyzję małym festiwalem trójek - jedna na koncie Louisa, dwie autorstwa Sergio. I tak Królewscy odzyskali prowadzenie (90:86).

Tych, którzy upominali się o Charlesa Smitha, uspokajam - Amerykanin wreszcie pojawił się w tym sezonie na parkiecie, ba, znacznie przyczynił się do tak dobrej dyspozycji swojego zespołu (aż pięciokrotnie trafiał zza obwodu, także w tej decydującej kwarcie). Największym przykładem do naśladowania, obok Bullocka, był jednak Sergio Llull, który swoją grą zaskoczył chyba nawet samego siebie. Indywidualne akcje, odbiór piłki i rzuty wolne - pozwoliło to Realowi Madryt na przekroczenie magicznej bariery 100 punktów. O ostatecznym zwycięstwie przesądziły rzuty osobiste. Na linii stanął Louis Bullock, więc rywale mogli spokojnie pakować walizki i szykować się do odlotu za ocean. Amerykanin nie pomylił się ani razu (w całym meczu 100% skuteczność, 12/12), dzięki czemu Los Merengues odnieśli historyczne zwycięstwo nad drużyną z ligi NBA.

W niedzielę wracamy do rozgrywek Ligi ACB. Emocji z pewnością nie zabraknie, bowiem naszym najbliższym przeciwnikiem będzie TAU Cerámica.

104 - Real Madryt (22+32+25+25): Tunçeri (-), Pelekanos (5), Smith (18), Hervelle (6), Papadopulos (9) - Ral López (4), Bullock (27), Sekulić (10), Bogdanović (-), Hamilton (2), Mumbrú (6), Aguilar (-), Llull (17);
103 - Toronto Raptors (29+27+19+28): Ford (18), Parker (6), Graham (4), Bargnani (23), Nesterovic (13) - Garbajosa (15), Calderón (6), Kapono (7), Delfino (-), Humphries (-), Dixon (9), Jackson (2).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!