Advertisement
Menu

Podsumowanie 7. kolejki Primera División

Zwycięstwa Królewskich i Barçy; pierwsza bramka Smolarka

Valencia CF - RCD Espanyol 1:2 (Baraja 4' - Riera 19', Luis García 79')
Spotkanie rozpoczynające siódmą kolejkę Primera División odbyło się w sobotę o godzinie 22:00 na Estadio Mestalla. Znajdująca się na trzecim miejscu Valencia, która zanotowało ostatnio w lidze wyraźną zwyżkę formy, podejmowała przed własną publicznością piąty Espanyol. Mecz rozpoczął się po myśli gospodarzy, ponieważ już w czwartej minucie po wrzutce z rzutu rożnego bramkę z główki zdobył Rubén Baraja. Jednak przyjezdni się nie załamali i wykorzystali zamieszanie związane z kontuzją Davida Villi, wyrównując wynik spotkania po trafieniu Alberta Riery, który uczcił tym samym otrzymane kilka dni wcześniej powołanie do reprezentacji Hiszpanii. Na dziesięć minut przed końcem meczu gola na wagę zwycięstwa po zabójczej kontrze zdobył Luis García. Tym samym, po kilku spokojniejszych tygodniach, na Mestalla znów powracają okrzyki krytykujące pracę Quique Floresa.

Real Saragossa - UD Levante 3:0 (Sergio García 63', Oliveira 72' i 82')
Real Saragossa, który nie imponuje w tym roku formą, jaką prezentował jeszcze podczas poprzedniego sezonu, z łatwością ograł Levante, które przyjechało na La Romareda głównie po to, aby się bronić. Jednak już na początku meczu to przyjezdni mogli wyjść na prowadzenie po zaskakującej akcji Riganó. Gospodarze wcale się dobrze nie prezentowali, ale pod względem umiejętności byli zdecydowanie lepsi od ekipy z Walencji. Bramkę gości cały ostrzeliwał Diego Milito i wydawało się, że wyjście na prowadzenie jest już tylko kwestią czasu. I stało się - w 63. minucie po ładnym podaniu Milito gola zdobył Sergio García. Po stracie bramki Levante nieco się odkryło, co ułatwiło sprawę gospodarzom. Bohaterem końcówki spotkania był bez wątpienia Oliveira, który odprawił przyjezdnych, notując dwa trafienia w ostatnich dwudziestu minutach meczu.

FC Barcelona - Atlético Madryt 3:0 (Deco 15', Messi 19', Xavi 89')
Z pewnością hitem siódmej kolejki La Liga był mecz na Camp Nou pomiędzy Barceloną a Atlético. Wydawało się, że przyjezdni z Madrytu, będą w stanie napsuć krwi Katalończykom i powalczyć nawet o zwycięstwo. Jednak nic z tych rzeczy. Niepewna postawa Abbiatiego w bramce i fantastyczna gra Leo Messiego wystarczyły, aby szybko pokazać rywalom miejsce w szeregu. W 15. minucie ładną akcje zainicjował właśnie Messi, który minąwszy rywala, dosyć lekko zacentrował w pole karne. Piłkę starał się wyłapać bramkarz Atlético, jednak tak niefortunnie, że ta odbiła się od jego rąk i spadła pod nogi Deco, który dopełnił formalności. Duma Katalonii poszła za ciosem i cztery minuty później zaaplikowała rywalom drugą bramkę. Dwójkową akcję Ronaldinho - Messi zakończył ten drugi płaskim strzałem w długi róg bramki. Od tego momentu to Barça niepodzielnie panowała na boisku, rozbijając jeszcze w zalążku każdą akcję rywala. Jednak Blaugrana nie zamierzała zbytnio forsować tempa, skupiając się jedynie na kontrolowaniu spotkania. Jeszcze na minutę przed zakończeniem pojedynku wynik ustalił Xavi, który otrzymał ładne podanie wzdłuż bramki od młodego Giovaniego. Ten mecz miał być wielkim pojedynkiem Agüero i Messiego. Jednak okazało się, że napastnik Barcelony całkowicie przyćmił swojego rodaka. Po tym zwycięstwie Barça awansowała na pozycję wicelidera, tracąc do Realu Madryt dwa punkty. Natomiast Atlético zostało zepchnięte na szóste miejsce.


CA Osasuna - Villarreal CF 3:2 (Javi Venta 21' [samobój], Dady 34', Javi García 79' - Rossi 20', Godín 36')
Bardzo ciekawy i zacięty pojedynek mieli okazję obejrzeć kibice zgromadzeni na Estadio Reyno de Navarra w Pampelunie. Znajdujący się na drugim miejscu Villarreal, który przed tą kolejką nie stracił ani jednej bramki na wyjeździe, miał się zmierzyć z piętnastą Osasuną. Wielkie strzelanie rozpoczął w 21. minucie Giuseppe Rossi, wyprowadzając tym samym ekipę Submarinos Amarillos na prowadzenie. Włoch przechwycił piłkę na środku boiska, przebiegł z nią trzydzieści metrów i silnym strzałem pokonał Ricardo. Jednak radość przyjezdnych nie trwała długo, ponieważ już minutę później futbolówkę do własnej bramki skierował Javi Venta, nieczysto trafiając w piłkę po dośrodkowaniu Juanfrana. Osasuna, która złapała wiatr w żagle po tym błyskawicznym wyrównaniu, wysunęła się na prowadzenie w 34. minucie. Szczęśliwym zdobywcą bramki był Dady, który klatką piersiową skierował piłkę do siatki. Jednak i tym razem na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Dwie minuty później rzut wolny wykonywał Marcos Senna, który dośrodkował prosto na głowę Godína, a ten wyrównał wynik spotkania. W drugiej połowie mecz się nieco uspokoił i wydawało się, że pojedynek zakończy się podziałem punktów, ponieważ zarówno Tomasson, jak i Portillo marnowali dogodne sytuacje. I wtedy, na dziesięć minut przed końcem, pięknym strzałem z 25 metrów popisał się były zawodnik Królewskich, Javi García. Villarreal nie był w stanie odpowiedzieć na ten cios, nawet pomimo tego, że w końcowych minutach spotkania czerwone kartki obejrzeli dwaj piłkarze Osasuny. Tym samym, Submarinos Amarillos doznają drugiej porażki w tym sezonie i spadają na trzecie miejsce w tabeli.

Athletic Bilbao - UD Almería 1:1 (Etxeberría 30' - Felipe Melo 61')
Tylko jednobramkowy remis na Estadio San Mamés w Bilbao, gdzie weteran Primera División zmierzył się z beniaminkiem. Jak się okazało, pierwsi na prowadzenie wyszli gospodarze. W 30. minucie spotkania bramkę zdobył "nieśmiertelny" Etxeberría, który wpakował piłkę do siatki po raz pierwszy od ponad trzech lat! Całą akcję zapoczątkował Del Horno, wrzucając futbolówkę na głowę Aduriza, który przedłużył podanie do ustawionego na wolnej pozycji baskijskiego napastnika, a ten nie zapomniał, co trzeba robić w takich sytuacjach. Kibice gospodarzy z pewnością wierzyli w to, że taki wynik uda się utrzymać. Jednak gdy jeszcze przed przerwą czerwoną kartkę ujrzał Del Horno, na pewno się zaniepokoili. I słusznie, gdyż Almería przewagę jednego zawodnika skrzętnie wykorzystała, wyrównując wynik spotkania w 61. minucie. Zdobywcą bramki był Felipe Melo, który dobił strzał Corony. Jak się okazało, jednobramkowy remis utrzymał się do końca. Taki wynik w żaden znaczący sposób nie wpłynął na sytuację w tabeli tych dwóch ekip.

Real Murcia - Real Betis 0:0
Beniaminek oraz drużyna, która zdecydowanie w tym sezonie nie zachwyca. Jak inaczej mogło wyglądać to spotkanie? Bezbramkowy remis po meczu, w którym żadnej z ekip jakoś specjalnie nie zależało na zgarnięciu trzech punktów. Zarówno Murcia, jak Betis zagrali tak, aby bramki nie stracić, zamiast starać się ją strzelić. O pierwszych trzydziestu minutach meczu można zapomnieć, bo na murawie dosłownie nic się nie działo. W kolejnych minutach spotkania swoje szanse marnowali Alonso, Baiano i Movilla. Pod koniec meczu to verdiblancos przejęli lekką inicjatywę i mogli nawet ten pojedynek wygrać. Jednak świetną okazję w 88. minucie zmarnował Mark González.

RCD Mallorca - Getafe CF 4:2 (Ibagaza 53' [rzut karny], Arango 70' i 77', Ramis 91' - Sousa 1' i 47')
Świetny mecz w wykonaniu Mallorki i kolejna porażka Getafe, które jeszcze nie zaznało smaku zwycięstwa w tym sezonie. Goście spod Madrytu prowadzili już dwoma bramkami, jednak zawodnicy z Ono Estadi, którzy grali w dziesiątkę, zdołali odwrócić losy meczu. Najlepszym piłkarzem na murawie był z pewnością Ariel Ibagaza, który zdobył jedną bramkę z rzutu karnego oraz zaliczył trzy asysty. Jednak to Getafe rozpoczęło lepiej, ponieważ już w 1. minucie spotkania bramkę po błędach obrońców zdobył Sousa. Ten sam zawodnik znalazł się w bardzo podobnej sytuacja na początku drugiej połowy, którą też wykorzystał. W 53. minucie sędzia podyktował dla gospodarzy rzut karny, który pewnie wykonał Ibagaza. W kibiców Mallorki wstąpiła nadzieja na korzystny rezultat, jednak w 60. minucie czerwoną kartkę ujrzał Pereyra, co powinno podciąć skrzydła zawodnikom z Ono Estadi. Ale nic z tych rzeczy, ta strata tylko jeszcze bardziej zachęciła ich do walki. Gospodarzy na prowadzenie wyprowadził niezawodny Arango, strzelając dwie bramki. Getafe dobił w ostatniej minucie spotkania Ramis.

Sevilla FC - Deportivo La Coruńa 0:1 (Riki 72')
Co się dzieje z tą Sevillą? Podopieczni Juande Ramosa ponieśli czwartą ligową porażkę z rzędu, po raz kolejny u siebie. Andaluzyjczycy nie potrafili zaprezentować dobrego futbolu, jak w meczu ze Slavią Praga, co zawodnicy Depor skrzętnie wykorzystali do tego, aby zgarnąć trzy punkty z trudnego terenu, jakim bez wątpienia jest (był?) Estadio Ramón Sánchez Pizjuán. Wydaje się, że największym problemem gospodarzy było złe wejście w mecz Kanouté, który w ogóle nie potrafił się odnaleźć na murawie. Sevilla nie zachwycała i w pierwszej połowie to goście stwarzali sobie groźniejsze okazje, jak choćby strzał Verdú w słupek. Już w przerwie spotkania Ramos przeprowadził dwie zmiany, co jest dowodem na to, że w tej ekipie coś przestało funkcjonować. Jednak roszady w składzie na nic się nie zdały, ponieważ w 72. minucie ładny rajd z piłką przeprowadził Guardado, który podał następnie futbolówkę do ustawionego na czystej pozycji Rikiego. Zawodnik pochodzący z Madrytu miał przed sobą tylko Palopa, którego z łatwością pokonał. Dwie klarowne szanse na wyrównanie miał Kanouté, jednak obie zaprzepaścił, przez co Sevilla poniosła kolejną porażkę i spadła na piętnaste miejsce w tabeli.

Real Madryt - Recreativo Huelva 2:0 (van Nistelrooy 72', Higuaín 91')
Szerszą relację z tego spotkania można znaleźć tutaj.

Real Racing - Real Valladolid 2:0 (Smolarek 53', Tchite 89')
Ten mecz mógł zainteresować polskich kibiców, a to ze względu na to, że w ekipie z Santander gra nasz rodak - Ebi Smolarek. Ten, kto spotkanie to oglądał, już wie, że się opłacało, ponieważ polski napastnik zdobył w nim swoją pierwszą bramkę w Primera División, dając tym samym zwycięstwo swojej ekipie. W pierwszej części spotkania niewiele się działo, a dogodne okazje marnowali Munitis i Sisi, których strzały zatrzymywały się na bramkarzach obu zespołów. I nadeszła 53. minuta, w której to Smolarek zdecydował się na indywidualną akcję, by następnie mocno uderzyć z lewej nogi i umieścić piłkę w siatce. Pierwszy gol Ebiego w La Liga i kolejna polska bramka w Hiszpanii, na którą musieliśmy czekać aż 3.584 dni. Od tej chwili do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni z Valladolid, jednak raziła ich nieskuteczność. Racing skrzętnie wykorzystał to, że goście się nieco odkryli i dobił przeciwnika. Wynik spotkania ustalił zmiennik Polaka - Tchite. Jeszcze w ostatniej minucie spotkania czerwoną kartkę ujrzał napastnik Realu Valladolid - Llorente. Po tym zwycięstwie zespół z Santander awansował na dziewiątą pozycję w tabeli.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!