Advertisement
Menu

Finał ACB: Królewscy magiczni!

Bezcenne zwycięstwo 83:80

6 stycznia 2007 roku podczas tak hucznie obchodzonego na Półwyspie Iberyjskim Święta Trzech Króli, królowie Realu Madryt - Jose Antonio oraz Felipe Reyesowie wspominali, iż obydwaj marzą, aby wznieść trofeum za ligowe zwycięstwo. Pierwszemu się udało - nie tylko dostał szansę, aby świętować na Cibeles, ale - co więcej - to właśnie on zdobył decydujące bramki, które gwarantowały Blancos sukces. Jednak niedzielna fiesta pod frygijską fontanną wcale nie musi oznaczać, że to koniec emocji i radości dla „madridistasł? na sezon 2006/07. Nadal nierozstrzygnięta pozostaje rywalizacja na arenie basketu w finale rozgrywek Ligi ACB. Dziś drużyna Realu Madryt odniosła bezcenne zwycięstwo nad Winterthurem FC Barcelona 83:80, wysuwając się na prowadzenie 2:0!

Grający na własnym parkiecie w Palacio Vistalegre Królewscy rozpoczęli niezwykle ambitnie i z rozmachem. Magiczna wręcz skuteczność i celne rzuty, zwłaszcza "trójki" Kerema Tunçeriego i Alexa Mumbrú, pozwoliły Blancos wysunąć się na prowadzenie. Gracze Joana Plazy sprawiali wrażenie, jakby ze spokojem kontrolowali przebieg meczu. Jednak wrażenia bywają złudne - w końcówce kwarty moment dekoncentracji sprawił, iż koszykarzom Winterthuru udało się doprowadzić do remisu. Mimo to, ostatnie słowo należało do gospodarzy, którzy po "dwójce" Blaguty Sekulicia raczej zasłużenie zwyciężyli pierwszą odsłonę meczu 23:21.

Wobec naporu Katalończyków, Joan Plaza postanowił wpuścić na następną kwartę Louisa Bullocka, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Ledwo widoczny w ostatnim meczu, występ w tym rozpoczął fenomenalnie - najpierw trafił "trójkę", a następnie zaliczył dwa rzuty osobiste. Przebłysk geniuszu trwał do samego końca meczu. Genialną akcją fanów obudził też Raúl Lopez, który zmuszony do rzutu, szalenie, ale i efektownie trafił z dziewięciu metrów. Wolą walki zachwycał także Felipe Reyes. Hiszpan był wszędzie - zbierał, asystował i, co najważniejsze, był skuteczny. Jego wsad po zbiórce przepięknie udekorował dominację Blancos. Jednak w ciągu dosłownie dwóch minut dziesięciopunktowa przewaga Realu Madryt spadła do dwóch oczek – z rzutu osobistego trafił Kakiouzis, "dwójkę" zaliczył Navarro, "trójkę" Basile i dwa oczka dorzucił Marconato. Słabszy moment Realu Madryt podsumowały oba nieskuteczne rzuty osobiste Felipe Reyesa. Na szczęście kryzys udało się zażegnać i na przerwę w połowie meczu Królewscy schodzili, prowadząc 40:37.

A po przerwie? Trzecia kwarta meczu miała stać na wyrównanym poziomie i tak też się rozpoczęła: Barça za trzy – nieskutecznie, Real za trzy – niestety, również… Wtedy poderwał się Reyes, który spektakularnie odegrał przy otoczeniu trójki Katalończyków do Bullocka, który trafił za trzy punkty. Barcelona zaripostowała "trójką" - cios za cios. Królewscy wciąż prowadzili, ale zbyt często tracili piłkę w ataku. Przełamanie nastąpiło w czwartej minucie kwarty. Akcja Bullocka, szarża Reyesa dobita przez Hervelle'a oraz wsad samego Reyesa pozwoliły gospodarzom uciec na sześć oczek. Ze zbiórkami szalał Alex Mumbrú, ważne ogniwo Królewskich podczas dzisiejszego meczu. Barcelona obudziła się przy stracie ośmiu oczek. Dwukrotnie celne rzuty i przewaga Blancos spadła. Jakby od niechcenia za trzy rzucił wówczas Louis Bullock, a piłka wpadła do kosza. Koszykarze z Katalonii nie rezygnowali i cały czas nie pozwalali graczom Realu Madryt oddalić się na ponad trzy oczka. Zaledwie punkt dzielił oba zespoły na minutę przed ostatnią syreną. Na przebój udał się Sekulić, zdecydował się na rzut z półdystansu, a nieskuteczną próbę dobił niezastąpiony w końcówce Reyes, który powtórzył to na sekundę przed końcem. Przed ostatnią odsłoną werdykt brzmiał 61:57.

Czwartą kwartę skutecznie rzutami po faulu zainicjował właśnie Reyes. Barca nie odpuszczała i zredukowała stratę po próbie Kakiouzisa. Znowu akcja Realu, znowu Reyes i znowu rzuty osobiste. Jednak wówczas powrócił kryzys - Basile i Laković - dwukrotnie po błędach arbitrów - trafili za trzy oczka, mimo że najpierw Barca zagrała z tzw. błędem połowy, a rzut Lakovicia okazał się być w rzeczywistości za dwa punkty. Winterthur FC Barcelona osiągnął przewagę punktową. Drużynę Królewskich próbował poderwać Reyes, ale minimalnie się pomylił. Wtedy popisali się Bullock "dwójką" i Marko Tomas "trójką", ponownie wysuwając Blancos na prowadzenie. Niezawodny w szeregach Winterthuru, Basile, także wpakował piłkę zza linii 6,25 metra. Ogromne emocje nastąpiły po trafieniu Raula Lópeza - błąd w defensywie Blancos i Katalończycy znowu na prowadzeniu. Rzuty osobiste Bullocka - oba skuteczne… remis… trzy minuty nadziei! Rzuty osobiste Lakovicia - Barca na prowadzeniu… coraz mniej czasu... Fan-tas-tycz-ną formę pokazał się wówczas Felipe Reyes, który w ciągu ostatniej minuty zdobył sześć punktów! Lekko podenerwowany szkoleniowiec Winterthuru poprosił o czas, a wśród fanów w Palacio Vistalegre rozległo się głośne "Felipe, Felipe!". Barça zmobilizowała się na ostateczny zryw, ale te ostatnie cztery oczka dołożyli gracze ze stolicy, Bullock oraz Sekulić, i po chwili Królewscy świętowali zwycięstwo! 83:80!

Real Madryt potwierdził, że coraz częściej staje się mistrzem końcówek. Cieszyć może zwycięstwo i kapitalna skuteczność, a smucić? Na pewno niezbyt mądre błędy przy konstruowaniu ataków. Bajecznie prezentował się Felipe Reyes, zdobywca dwudziestu trzech oczek i bez wątpienia MVP meczu. Szczęśliwie, w samą porę przebudził się też Louis Bullock. Dzisiejszy występ pokazał, że naprawdę możemy wierzyć w sukces. Prewencyjnie, aby nie zapeszyć, nie napiszę, że coraz więcej wskazywać może na to, że mistrzowski dublet trafi do stolicy Hiszpanii, ponieważ sport okazuje się nieprzewidywalny. Poczekamy, zobaczymy. Najbliższe starcie - piątek!

83 - Real Madryt (23+17+21+22): Tunçeri (5), Bullock (21), Mumbrú (9), Moiso (2), Reyes (23) - Sekulic (6), Smith (3), Hervelle (2), López (9), Tomas (3);
80 - Winterthur FC Barcelona (21+16+20+23): Lakovic (11), Navarro (14), De la Fuente (-), Vázquez (4), Marconato (8) - Trias (2), Kakiuzis (17), Basile (18), Kasun (4), Grimau (-), Ukic (2).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!