Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Play-offy ACB: Walczymy dalej

DKV Joventut 70:72 Real Madryt

Nie obyło się bez emocjonującej końcówki. Po niej, koszykarze Realu Madryt mogli wnieść ku górze ręce, w geście zadowolenie, albowiem dzięki zwycięstwu w Badalonie ich drużyna nadal walczy o udział w finale Ligi ACB. Wygrana była jak najbardziej zasłużona, ponieważ Królewscy zaczęli z wielkim animuszem, dominując praktycznie przez cały okres gry. Zawodnicy La Penyi krok po kroku odrabiali straty, sprawiając, że ostatnie minuty były niezwykle zacięte, a o wszystkim zadecydowała skuteczność w wykonywaniu rzutów osobistych. DKV Joventut nie wykorzystał piłki meczowej, jakim było właśnie to spotkanie, rozgrywane na ich własnej hali. Wszystko rozstrzygnie się w Madrycie.

W sobotę Real Madryt walczył o wszystko na trzech frontach. Po pierwsze, w Valdebebas, gdzie zawodnicy Castilli walczyli o utrzymanie w Segunda División, lecz pomimo wygranej, podopieczni Míchela spadną z drugiej ligi; po drugie - w Saragossie, gdzie piłkarze pod wodzą Fabio Capello grali najważniejszy mecz w sezonie z tamtejszym Realem; aż w końcu po trzecie - w Badalonie, w której o zachowanie szans na finał rozgrywek Ligi ACB walczyli nasi koszykarze. Był to niezwykle intensywny i przepełniony emocjami dzień dla madridisty. Ci, którzy kibicowali podopiecznym Joana Plazy, nie zawiedli się.

Mając nóż na gardle, koszykarze z Madrytu od pierwszych minut przejęli kontrolę nad parkietem. Były to minuty zniszczenia - po niespełna 180 sekundach goście prowadzili już 11:0. Królewscy tym samym pokazali, jakie są ich plany na wieczór. Po raz pierwszy w tych półfinałach, Real Madryt kontrolował przebieg gry i nie dawał pograć Joventutowi. Wrócił stary, dobry Madryt - z agresywną obroną i potężnym atakiem. Moiso, który po raz kolejny wyszedł w pierwszej piątce, zaprezentował się w niezwykły sposób, zaliczając kilka zbiórek i przechwytów. Trener gospodarzy, Aito, nie wiedział co poczynić, tym bardziej, że Rudy Fernández oraz Charles Gaines nie byli do jego pełnej dyspozycji.

Rudy ostatecznie pojawił się na parkiecie po pierwszej kwarcie (13:19), z myślą rozwiązania kłopotów swoich kolegów, którzy nie trafiali do kosza i bezmyślnie tracili piłki. Ale to nie Rudy, a Andy Betts, przywrócił nadzieje DKV, zmniejszając znacznie przewagę Królewskich. Pomimo to, to drużyna z Madrytu przeważała w grze. Louis Bullock, co do niego nie podobne, miał na koncie strasznie słabą statystykę w rzutach osobistych (5/10 w całym spotkaniu) i za dwa punkty (2/7). To nie przeszkodziło jednak Realowi na ciągłe prowadzenie (37:42).

W trzeciej kwarcie napięcie znacznie wzrosło, a zawodnikom powoli puszczały nerwy. Oba zespoły grały bardzo nieskutecznie, chaotycznie i coraz częściej sędziowie odgwizdywali faule. Real Madryt zaczął grać obroną strefową, wymuszając na przeciwniku kilka strat. Felipe Reyes, dwoma celnymi koszami, oraz Charles Smith, lay-upem, powiększyli różnicę między drużynami do dziesięciu punktów (46:56). Wydawało się, że jest już po meczu.

La Penya zdała sobie sprawę, co traci. Myśl o możliwości wywalczenia miejsca w finale Ligi ACB wyzwoliła w koszykarzach Joventutu dodatkową siłę, która zaowocowała ośmioma punktami z rzędu. Jak łatwo się domyślić, był to początek emocjonującego końca. Felipe Reyes popełnił przewinienie techniczne, po którym Flis wprawił całą halę Olímpic w euforię, doprowadzając do remisu (63:63). Joan Plaza wpuścił na parkiet Raúla Lópeza, aby nieco uspokoić grę Królewskich. Gdy do końca pozostało mniej niż minuta, zaczął się konkurs rzutów osobistych. Po niecelnym rzucie Bullocka, swoje zadanie w 100% wykonał Elmer Bennet i Richard Rubio (70-71). Ostatnie słowo należało jednak do Tunçeriego, który wykorzystał jednego z dwóch rzutów (70:72).

W taki oto sposób Real Madryt doprowadził do spotkania numer pięć, w którym ostatecznie rozstrzygnie się, kto zostanie finalistą Ligi ACB i zawalczy z TAU Ceramiką, bądź Winterthurem Barcelona o tytuł Mistrza Hiszpanii.

Rywalizacja przenosi się do Vistalegre.

70 - DKV Joventut (13+24+9+24): Huertas (3), Lavina (6), Sullivan (-), Barton (14), Archibald (4) - Vázquez (3), Bennett (8), Flis (13), Betts (8), Rubio (8), Rudy Fernández (3);
72 - Real Madryt (19+23+14+16): López (13), Bullock (12), Mumbrú (11), Hervelle (8), Moiso (-) - Smith (9), Sekulić (-), Reyes (12), Tunceri (1), Llull (-), Tomas (6).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!