Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Liga ACB: Szczęśliwe siódemki

Real Madryt 77:70 Bruesa GBC

Liczba 7, powszechnie uważana za szczęśliwą, przyniosła także radość madridistas. 77:70 - takim wynikiem zakończył się mecz przedostatniej kolejki sezonu zasadniczego Ligi ACB, w którym w hali Vistalegre naprzeciwko siebie stanęli zawodnicy Realu Madryt i Bruesy GBC. Goście nie mieli nic do stracenia i tak naprawdę nic do wygrania, ponieważ zajmując ostatnią lokatę w tabeli, są już pewni spadku z ligi i gry w LEB w następnym sezonie. Baskowie za wszelką cenę chcieli godnie pożegnać się z Ligą ACB, sprawiając niespodziankę w Madrycie - byli bardzo bliscy pokonania stołecznej drużyny, która w poprzednią środę pokonała zespół z samej czołówki, TAU Ceramikę. Sytuacja ta ukazuje nieprzewidywalność tych rozgrywek.

Sporym osłabieniem naszej drużyny był brak Felipe Reyesa, który opuścił to spotkanie z powodu kłopotów zdrowotnych. Jeśli rywalem Królewskich byłoby TAU, Joan Plaza z pewnością wpuściłby na parkiet kapitana drużyny, chociażby na kilka minut, ale trener ostatecznie posadził go obok reszty kontuzjowanych zawodników - Hamiltona, Milicia i Vardy. Skład liczył taką samą liczbę zawodników kontuzjowanych, co zdolnych do gry, rozpoczynających mecz na ławce (Sonseca, Nguema, Mumbrú i Raúl López).

Bruesa nie przestraszyła się faworyzowanego przeciwnika i zaatakowała jako pierwsza, ale na punkty Mulaomerovicia szybko odpowiedział Hervelle (6:4). Tunçeri wspomógł Belga celnym rzutem z półdystansu, lecz goście nie godzili się na przewagę Realu, nie pozwalając im odskoczyć na zbyt dużą liczbą punktów. Pierwsze trafienie Sekulicia dało nam prowadzenie 13:8, a następną, skuteczną akcję Blagoty przerwał sędzia, twierdząc że Czarnogórzec popełnił przewinienie w ataku. Pomimo iż nasza obrona pracowała tak, jak powinna, co dawało okazje na powiększenie prowadzenia, Królewscy marnowali sporo okazji w ataku, a rezultat meczu - 15:12 na zakończenie pierwszej kwarty - pokazywał, z jak wyrównanym spotkaniem mamy do czynienia.

Zawodnicy Realu nie byli wystarczająco skoncentrowani, co wykorzystała Bruesa, która dzięki „trójce" Doblasa w 12. minucie objęła prowadzenie (15:16). Smith postarał się o odwrócenie sytuacji, ale Pavlidis i Bradley coraz skuteczniej pracowali na szkodę drużyny z Madrytu. Gra była bardzo wyrównana i nie zanosiło się, aby któryś z zespołów objął nad nią kontrolę. López i Bullock kilkakrotnie zaprezentowali, co potrafią, po czym zaczęli dystansować rywala. Czteropunktowe prowadzenie zapewnił Hervelle (31:27), o jedno „oczko" wynik poprawił Sekulić, a fenomenalna (jak zawsze) „trójka" Smitha powiększyła różnicę do ośmiu punktów (36:28). Wydawało się, że Real Madryt dobitnie pokazał „kto tu rządzi", lecz niestrudzeni zawodnicy Bruesy zdołali w ostatnich sekundach zniwelować stratę (36:30). Jeśli Królewscy chcieli zdominować parkiet w drugiej połowie, musieli zdecydowanie poprawić swoją grę na tablicach - w elemencie zbiórek nasza drużyna wyraźnie odstawała od przeciwnika (w całym meczu 28:40).

Podopieczni Joana Plazy wrócili z szatni tylko z jedną myślą - zakończyć ten mecz jak najszybciej, oczywiście na własną korzyść. Dwa celne rzuty z obwodu Bullocka oraz Hervelle dały Realowi przewagę dziesięciu punktów (42:32), lecz Bruesa nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Mulaomerović w pojedynkę przywrócił nadzieje kibicom gości, zmniejszając straty do czterech „oczek" (44:40). Wystarczyło jednak kilka celnych rzutów Smitha i Sekulicia, aby przywrócić przyzwoitą przewagę zespołowi w białych koszulkach. Wtedy ponownie obudził się Mula, po raz kolejny odrabiając stracone punkty (54:50). Joan Plaza, widząc, że spotkanie nie ułożyło się po jego myśli, poprosił o „czas". Krótka przerwa wpłynęła na korzyść naszych zawodników, bowiem po serii 9:5, Real Madryt zakończył kwartę wynikiem 63:55.

Na początku ostatnich 10 minut swoją serię miała Bruesa, trafiając 9 punktów, przy jednym trafieniu Blancos, zbliżając się do nich na odległość dwóch punktów (66:64), aby chwilę później doprowadzić do remisu (66:66). Do końca meczu pozostało dokładnie 5 minut i 51 sekund i wszystko mogło się jeszcze zdarzyć. W tak decydującym momencie, Hervelle stracił piłkę na rzecz Bradley'a, który skutecznie wykończył akcję i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. To nie był jednak koniec. Niesieni fantastycznym dopingiem swoich kibiców, koszykarze Realu Madryt trzykrotnie zatrzymali ataki gości, po czym celnym rzutem za trzy punkty popisał się Hervelle (71:68), a przechwytem i zdobyciem kolejnych punktów, w szał radości Vistalegre wprawił Marko Tomas (73:68). Ostatecznie, Królewskim udało się utrzymać prowadzenie do końca meczu, wygranego wynikiem 77:70.

Real Madryt zaprezentował się nieco poniżej oczekiwań, ale należy pamiętać o licznych kontuzjach, w szczególności braku Reyesa. Tak słaby mecz może być pewnego rodzaju niespodzianką, ponieważ jeszcze kilka dni wcześniej, Real w dość łatwy sposób ograł dużo silniejszą drużynę, ze szczyty tabeli. Mimo wszystko, nasza drużyna pozostaje na fotelu lidera i zakończy rundę zasadniczą na pierwszym miejscu, jeśli tylko w ostatnim meczu koszykarze Joana Plazy zdołają pokonać DKV Joventut.


77 - Real Madryt (15+21+27+14): Sekulić (11), Hervelle (17), Tunçeri (5), Bullock (14), Tomas (4) - Smith (13), Mumbrú (3), Hernández-Sonseca (7), Raul López (3);
70 - Bruesa GBC (12+18+25+15): Urtasun (9), Doblas (4), Ordín (2), Bradley (19), Mulaomerović (14) - Uriz (3), Smith (10), Pavlidis (9), Santamaría (-).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!