Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Liga ACB: Porażka w Alicante

Etosa 90:83 Real Madryt

W meczu 31. kolejki Ligi ACB, hala w Alicante gościła dwie drużyny, mające zupełnie inne cele. Etosa, która dzięki zwycięstwu oddaliła się od strefy spadkowej, bez żadnych kompleksów od samego początku przysporzyła przeciwnikowi problemów i nie odpuszczała aż do samego końca, podczas gdy Real Madryt zdążył dogonić gospodarzy, aby ostatecznie oddać im zwycięstwo w końcówce spotkania. To nie koniec złych wiadomości dla madridistas - Louis Bullock zakończył ten mecz z kontuzją stopy.

Oba zespoły chciały w tym starciu coś udowodnić. Real Madryt, który nie wygrał w Alicante od roku 2001, myślał wyłącznie o pokonaniu lokalnego rywala i zachowaniu pierwszego miejsce w tabeli Ligi ACB. Po zdobyciu Pucharu ULEB, celem głównym podopiecznych Joana Plazy jest zakończenie sezonu zasadniczego na pierwszym miejscu, zyskując tym samym teoretycznie najkorzystniejszą pozycję w play-offach. Nie mniej zmotywowani byli koszykarze Etosy, którzy przygotowali się do starcia z Realem bardzo dobrze. Jest to całkiem zrozumiałe, bo każdy mecz jest dla nich „być albo nie być" w ACB w następnym sezonie.

Nie było więc zaskoczeniem, że obie ekipy rozpoczęły spotkanie z wysokiego "C". Jedynie początkowe minuty były nieco chaotyczne w wykonaniu obu stron, ale najwidoczniej górę wzięły nerwy. Pierwsza zorganizowała się Etosa, a na boisku rozszalał się Lucio Angulo. Real Madryt sprawiał wrażenie drużyny w ogóle nie zgranej. Louis Bullock szybko zawitał na ławce rezerwowych, zaraz po zanotowaniu na koncie dwóch przewinień. Zawodnicy Trifóna Pocha dominowali w walce na tablicach, a pierwszą kwartę wygrali wynikiem 21:12.

Nie wszystko było jednak stracone. Królewscy rośli w siłę, koncentrując się na odrobieniu strat. Znakomita gra Hervelle była kluczem do sukcesu Realu, który po tak fatalny początku, zdołał objąć prowadzenie (24:25). Przewaga koszykarzy z Madrytu była jednak krótka, ponieważ Larry Lewis w porę przywrócił swojemu zespołowi prowadzenie i kontrolę nad spotkaniem. Atutem gospodarzy byli niezawodni kibice, którzy z wielką radością na twarzy oglądali jak Sundov i Vasić powiększają punktową przewagę nad przeciwnikami (38:31).

Po przerwie, Etosa osiągnęła największą różnicę (48:36), ale na parkiet powrócił Bullock, zmniejszając ją do ośmiu punktów (52:46). Real nie zamierzał się poddać, lecz i Etosa ani myślała ściągać nogi z gazu.

Finałowa kwarta była z początku bardzo przyjemna dla kibiców z Alicante, którzy mogli cieszyć się dziesięciopunktowym prowadzeniem swojej drużyny 64:54. Louis Bullock był zmuszony opuścić parkiet z powodu urazu lewej stopy. Pomimo iż Etosa grała wyraźnie na czas, Królewscy zdołali oddać kilka rzutów, dodając końcówce meczu nieco nerwowości. Na dwie minuty przed końcem, różnica między oba zespołami wynosiła już tylko pięć punktów (78:73). Wydawało się, że o wszystkim zadecyduje wojna taktyczna i rzuty osobiste, ale wtem z nikąd pojawił się Raúl López i trafił zza obwodu (84:83). Euforię na ławce Realu zakończył arbiter, który odgwizdał Alexowi Mumbrú niesportowe przewinienie, a skorzystał z tego Lewis, najpierw trafiając dwa rzuty wolne, a następnie prowadząc swoich kolegów do zwycięstwa, 90:83.

Real Madryt musi poczekać jeszcze jeden rok, aby wreszcie odnieść zwycięstwo w Alicante. Przez tę porażkę, Królewscy spadli w tabeli na drugie miejsce, na korzyść TAU Ceramiki.


90 - Etosa Alicante (21+17+22+30): Hernández (10), Angulo (15), Quincy Lewis (7), Larry Lewis (20), Kornegay (3) - Vasic (11), Okulaja (4), Fisher (-), Sundov (16), Sonko (4);
83 - Real Madryt (12+19+21+31): Tunceri (7), Bullock (12), Mumbrú (8), Reyes (10), Sekulic (-) - Smith (12), Hervelle (12), Raúl López (18), Tomas (4), Hernández–Sonseca (-).


W celu poprawienia humoru, warto wspomnieć o dwóch zeszłotygodniowych zwycięstwach naszych koszykarzy - z Pamesą Valencia (78:66) oraz Akasvayu Girona (83:72). W obu spotkaniach z bardzo dobrej strony pokazała się dwójka Amerykaninów - Charles Smith oraz Louis Bullock.

78 - Real Madryt (19+15+26+18): Tunçeri (5), Bullock (23), Marko Tomas (2), Felipe Reyes (8) – Hernández-Sonseca (-) – Raúl López (4), Smith (12), Hervelle (5), Mumbrú (13), Sekulić (6), Nguema (-);
66 - Pamesa (15+17+22+12): Hamilton (-), Douglas (9), Timinskas (6), Miralles (9), Garcés (11) – Oliver (9), Claver (6), Mavrokefalidis (6), Avdalovic (10), Luengo (-).


83 - Real Madryt (26+17+21+19): Raúl López (-), Smith (20), Mumbrú (6), Hervelle (9), Sekulic (8) - Nguema (-), Reyes (18), Bullock (14), Hernández Sonseca (-), Tunceri (3), Tomas (-);
72 - Akasvayu Girona (17+15+22+18): Thorton (2), McDonald (9), Salenga (8), Fucka (2), Bagaric (-) - Gabriel (7), San Emeterio (16), Gasol (9), Marinovic (11), Middleton (8).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!