Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Puchar ULEB: Real Madryt w finale!

Real Madryt 83:63 Uniks Kazań

Mission completed. To, co jeszcze niedawno wydawało się mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę złą passę naszych koszykarzy, zostało przez nich wykonane perfekcyjnie. Rosjanie zapewne nadal trzymają się za głowę, zastanawiając się, w jaki sposób Królewscy odebrali im finał, który był tak blisko. Do zwycięstwa Realu Madryt przyczyniło się wielu zawodników - Raúl López, Axel Hervelle, Blagota Sekulić -, lecz największy w nim udział miał Felipe Reyes, który wczorajszego wieczoru był idealnym przykładem walecznej gry, oraz Louis Bullock, który spektakularnym występem puścił w niepamięć swój „mini-kryzys".

To było nasze być albo nie być (parafrazując Louisa) i Vistalegre doskonale zdawało sobie z tego sprawę. Hala, usytuowana na obrzeżach hiszpańskiej stolicy, zachowała się tak, jak wymagała tego sytuacja. Stawką był udział w finale europejskich rozgrywek i możliwość powiększenia (bogatego już) dorobku naszego klubu o pierwsze w tym sezonie trofeum. Było tylko jedno „ale" - na drodze naszych koszykarzy stał mur zbudowany z siedmiu punktów przewagi przeciwnika, który to mur należało zburzyć, a przy okazji zrewanżować się rywalom, budując własny. Przeszkodą była także sama drużyna Uniksu Kazań, z takimi graczami jak Stombergas, Chikalkin oraz bracia Lawrinowicz (dwie osobowości, podwójne zagrożenie). Była to pierwsza taka sytuacja dla Realu Madryt w tej edycji Pucharu ULEB, aby musieli oni odrabiać straty z pierwszego meczu (pierwsze spotkania 1/8 finału oraz ćwierćfinałów wygrywali). Ponadto, gracze Joana Plazy mieli za sobą fatalną serię czterech porażek z rzędu (Valladolid, Gran Canaria, Kazań oraz Barcelona). Nadszedł czas, aby zmienić sprawy na lepsze. Sama wygrana nie gwarantowała jednak pełnego sukcesu...

Koszykarze Realu Madryt doskonale o tym wiedzieli i od samego początku, od walki o piłkę, dążyli do objęcia jak najwyższego prowadzenia. Pomimo tego, iż dwie „trójki" Stombergasa nieco popsuły ich plany (5:6), nie minęło dużo czasu, a niemal pewnym było, że ten wieczór będzie należał do Reyesa. Reprezentant Hiszpanii „szarpał" na obu końcach boiskach. W jego ślady poszli Hervelle i Bullock (nareszcie!), którzy w nieco inny sposób, albowiem celnym rzutami z obwodu, zneutralizowani Rosjan. Na dwie minuty przed końcem pierwszej kwarty, nasz kapitan wyprowadził Real na prowadzenie (15:13), następnie zaliczył akcję 2+1 (20:16), po czym powiększył przewagę do sześciu punktów (22:16). Krzysztof Lawrinowicz zatrzymał tę dobrą passę, aczkolwiek center Królewskich i tak mocno zaszkodził przeciwnikom - 11 punktów i 9 zbiórek.

Gra układała się jeszcze lepiej tuż po starcie drugiej kwarty. „Trójka" w wykonaniu... Sekulicia (25:18), a następnie autorstwa Raula Lópeza (28:20), sukcesywnie powiększały różnicę pomiędzy obydwoma zespołami. Wydawało się, że to jest ten moment, gdy Real Madryt pójdzie za ciosem i zdeklasuje rywala, lecz... było jeszcze za wcześnie. Spotkanie się wyrównało, a Uniks znalazł dla gospodarzy odpowiedź, w postaci Egora Mescheriakowa. Później, w podkoszowym pojedynku ucierpiał Hervelle, a Reyesowi został odgwizdany niesportowy faul. W ciągu zaledwie trzech minut, przewaga Królewskich zmalała do jego „oczka" (32:31). Uniks Kazań objął prowadzenie dzięki drugiemu celnemu rzutowi za trzy Stevensona (35:38). Na nasze szczęście, Hervelle (11 punktów w pierwszej połowie) oraz Bullock (12 punktów) nadal znajdowali się na parkiecie (Plaza zdjął Reyesa) i to w dużej mierze przesądziło o tym, że druga kwarta zakończyła się wynikiem 44:40, po trafieniu Sekulicia. Połowa brudnej roboty wykonana. Druga połowa stratnych punktów z pierwszego meczu musiała jeszcze poczekać, lecz nie za długo...

Real wyszedł z szatni mając tylko jeden cel - zdominować parkiet. Felipe (a któżby inny?) poderwał zespół do jeszcze większej walki, przodując w zdobyczy punktowej, będąc przy tym dzielnie wspieranym przez Sekulicia. Rezultat - 51:42. Innymi słowy, półfinał był już zakończony. W takim momencie Uniks zaczął wyraźnie grać na Dariusza Lawrinowicza, ale przewaga Realu była już zbyt duża. Postrachem gości nie był wyłącznie Felipe Reyes, ale także Louis Bullock. Amerykanin zdobył 9 punktów, powiększając serię Madrytu do 15:5, w szóstej minucie trzeciej kwarty. Buzzer beater Blagoty Sekulicia był dla Rosjan gwoździem do trumny - 66:49 i dziesięć minut do końca.

Na trybunach zaczęło się już świętowanie. Louis Bullock doprowadził do 22-punktowej przewagi (73:51), ale pomimo to, seria 6:0 Uniksu zmusiła Joana Plazę do zatrzymania gry. Real wziął się w garść i nie kto inny, jak Felipe Reyes i Louis Bullock naprawili sytuację, przywracając poprzednią różnicę punktów (79:57). Po końcowej syrenie, Vistalegre wybuchło szałem radości, celebrując zwycięstwo i awans do finału Pucharu ULEB, gdzie zmierzą się z drużyną Lietuvos Rytas.

Następny przystanek: Charleroi.


84 - Real Madryt (22+22+22+18): Tunceri (3), Bullock (27), Smith (3), Hervelle (11), Reyes (23) - López (3), Hernández Sonseca (-), Sekulic (12), Tomas (-), Mumbrú (1), N'Guema (1), Aguilar (1);
63 - Uniks Kazań (18+22+9+14): McCullogh (2), Stevenson (10), Stombergas (8), Dariusz Lawrinowicz (13), Mescheriakov (6) - Chikalkin (7), Savanović (12), Samoilenko (-), Krzysztof Lawrinowicz (5), Żukanenko (-).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!