Advertisement
Menu
/ Gorith

140. derby Madrytu, czyli mecz z Atletico Madryt

24 lutego 2007, Madryt, Primera División

24. kolejka Primera División: 24 lutego 2007, Madryt, 22:00

Od czego zacząć, pisząc o nadchodzącym spotkaniu z Atlético Madryt? W świecie piłki dzieje się ostatnio tyle dobrego, że nie wiadomo. Napisać o tym, że Królewscy wygrali w Lidze Mistrzów z Bayernem Monachium? Nie, bo stracili w końcówce ważnego gola – nie ma się z czego cieszyć. Więc może przypomnimy, że ostatnie spotkanie nasi lokalni rywale przegrali 3:1? I co z tego? Grali z nie byle kim – Sevillą FC, z którą, chciałbym przypomnieć, Królewscy przegrali 9 grudnia 2:1. Niezbyt pocieszające.

Jeśli mowa o sprawach, które powinny nas raczej martwić przed tym spotkaniem – w drużynie Królewskich nie zagra Roberto Carlos. Brazylijczyk wprawdzie brał udział w dzisiejszym treningu, jednak prawdopodobieństwo jego powrotu do gry przed meczem z Getafe jest znikome. Dodajmy również, że na prawej flance nie zagra jeszcze Sergio Ramos. Pół biedy, jeśli w tym przypadku Capello zdecyduje się na manewr z Torresem na prawej i Marcelo na lewej flance. Ochota do gry w ofensywie tych dwóch młodzieńców może okazać się bardzo pomocna w jutrzejszym spotkaniu. Gorzej, gdy zamiast na nich włoski trener Realu Madryt postawi na opcję Raul Bravo – Salgado. Nie dość, że siła ataku będzie wtedy o wiele mniejsza, to i w defensywie można się spodziewać kolejnych kwiatków z pod znaku „Błędy Cannavaro&Bravo''. Z okopów nieprzyjaciela dochodzą za to z goła odmienne wieści. Nie dość, że większość piłkarzy podstawowego składu jest zdrowa, to na dodatek trener Javier Aguirre będzie mógł skorzystać z usług niedysponowanego ostatnio Maniche.

A co konkretniej w obozie Atlético? Piłkarze tego klubu podchodzą do 140. derby na luzie, na ostatnim treningu grali w siatkonogę, w przeciwieństwie do Blancos, którzy ostatni trening spędzili za zamkniętymi drzwiami, pewnikiem trenując supertajne rozwiązania taktyczne Capello. A nasi rywale mają prawo trenować na luzie. Grają ładnie i ofensywnie, przydarzyła im się ostatnio wpadka w meczu z Sevillą FC, ale tak naprawdę wynik mógł być całkiem inny. W końcu Torres nie wykorzystał karnego, a oprócz tego do spółki z kolegami z zespołu zaprzepaścili kilka dobrych akcji. A następny mecz grają z lokalnym rywalem, który ostatnio ma ogromne problemy w defensywie – nawet grając ze słabym Bayernem – a i w ofensywie też sobie nie radzi. W dodatku w ligowej tabeli ma jedynie trzy punkty więcej. Jak zapowiada antybohater ostatniego spotkania z Sevillą, Fernando Torres, „nadchodzące spotkanie będzie bardzo ważne''. Dla Atlético będzie to kolejny krok w stronę pierwszej trójki ligowej tabeli a także miejsca w Lidze Mistrzów. Dla Królewskich może to być początek marszu w górę lub kompletnego upadku rządów Capello.

Bo w końcu nie da się walczyć o mistrzostwo, z trudem utrzymując się na 3. miejscu podium. W dodatku po wygranych derbach piłkarze podejdą inaczej do rewanżowego spotkania z Bayernem i wyczekiwanych Gran Derbi niż po kolejnej ligowej porażce. Szkoda tylko, że mamy podstawy sądzić, że Królewscy tego spotkania nie będą w stanie wygrać. Podopieczni Capello są w słabe formie, zarówno psychicznej (przykład Robinho), fizycznej (kontuzje kolejnych zawodników), jak i piłkarskiej (tutaj w zasadzie nie trzeba podawać przykładów, ostatnio najlepszą formę w pomocy prezentował rozgrywający piłkę Ramos, a podnoszeniem waleczności zespołu zajął się odchodzący do LA Galaxy Beckham). Poza tym, co tu dużo mówić, wystarczy spojrzeć na ostatnie mecze zespołu: porażka z Levante, porażka z Villarealem. Patrząc na nie, bezbramkowy remis ze słabym Betisem powinno się traktować w kategoriach sukcesu. Niczego nie zmieni wygrana z Sociedadem. Tak było już wcześniej. Po porażkach z Recreativo i Deportivo Królewscy zremisowali dwa razy z Betisem, wygrali z Mallorcą i… kolejna seria porażek.

Mimo braku równej i wysokiej formy, zawodnicy Realu udowadniali już w tym sezonie, że w pojedynkach z największymi (Barcelona, Bayern) są w stanie wykrzesać z siebie resztki sił, zapału i motywacji, których na co dzień tak im brakuje. Malkontenci zauważą, iż to zaledwie dwa mecze w sezonie, do tego zwycięstwa nie były przytłaczające, a i postawa Królewskich była daleka od ideału. Jednak derby stolicy to trzecia okazja, aby wynagrodzić kibicom marną grę w pozostałej części sezonu i osłodzić smutny żywot madridisty. Dlatego właśnie odsuńmy na bok frustrację oraz narastającą w sercach kibiców niechęć do Fabio Capello i w sobotni wieczór zasiądźmy do oglądania meczu z nadzieją, że po ostatnim gwizdku białe chusteczki nie będą nam potrzebne.

Przewidywane składy:
Atlético Madryt: Leo Franco; Seitaridis, Zé Castro, Perea, Antonio López; Galletti, Luccin, Maniche, Jurado; Torres i Agüero.
Real Madryt: Iker Casillas; Torres, Helguera, Cannavaro, Marcelo; Diarra, Gago; Reyes, Guti, Raúl; Higuaín.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!