Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Wieści z drużyny koszykarskiej

Zwycięstwo i porażka naszych koszykarzy

Wiadomości są dwie - dobra i zła. Zawsze lepiej zaczynać od gorszej, jednak zmuszony jestem rozpocząć od tej dobrej, aby zachować odpowiednią kolejność i porządek.

We wtorek, 13 lutego, Real Madryt podejmował na Vistelgre niemiecką Albę Berlin. Był to rewanżowy mecz 1/8 finału Pucharu ULEB. Pierwszy mecz między tymi zespołami zakończył się zwycięstwem Królewskich, 74:65. Nasz zespół miał więc 9-punktową zaliczkę oraz przewagę własnego boiska. Grzechem by było tego nie wykorzystać.

Koszykarze Realu wyszli na boisko zdekoncentrowani, mając zapewne jeszcze w pamięci fatalny finał Copa del Rey. Niemcy szybko zorientowali się, że nieporadność podopiecznych Joana Plazy, otwiera przed nimi wielką szansę na powalczenie o awans. Alba Berlin w ciągu czterech minut zdobyła sześć punktów, przy zaledwie dwóch Realu. Sytuacja przez dłuższy czas nie ulegała zmianie. Celny rzut w obwodu Chrisa Owensa dał berlińczykom największą jak dotąd, 7-punktową przewagę (8:15).

Po pierwszej kwarcie, zakończonej wynikiem 12:18, sprawy potoczyły się jeszcze gorzej. Akcja 3+1 Simona wyprowadziła Albę na prowadzenie 12:24. W tak trudnym momencie, do życia powróciło Vistalegre. Kibice spostrzegli, że ich drużyna znajduje się w niebezpieczeństwie (chociaż mało kto uwierzyłby w taki przebieg meczu jeszcze przed jego rozpoczęciem) i postarali się o jak najgorętszy doping. Marko Tomas zdobył 8 punktów w 2 minuty, znacznie niwelując straty (20:27 w 15. minucie).

Alba kontynuowała zdobywanie punktów, pomimo iż Królewscy zmienili swoją taktykę obronną. Joan Plaza zdecydował się na wpuszczenie do gry dwóch obrońców, co opłaciło się już po dwóch minutach. Raúl popisał się dwoma celnymi rzutami z obwodu, doprowadzając do pierwszego w meczu remisu (33:33). W odpowiedzi, za trzy punkty trafił Avery, dając Niemcom prowadzenie po pierwszej połowie. Real Madryt, na całe szczęście, wrócił z dalekiej podróży i podgonił rywala, dzięki czemu publiczność zgromadzona na Vistalegre mogła głęboko odetchnąć, choć kwestia awansu nadal była sprawą otwartą.

Trener wysłał na zasłużony odpoczynek Tomasa, a pod jego nieobecność, obowiązek kierowania zespołem przypadł Raulowi. Hiszpan po raz kolejny trafił zza linii 6,25m, co znów dało nam remis (40:40),a przy okazji poderwało do jeszcze większej walki naszych zawodników. Królewscy nareszcie objęli prowadzenie (43:40), za sprawą Hervelle, który trafił za trzy. Euforia nie trwała jednak długo, gdyż berlińczycy szybko rzucili osiem punktów, przy żadnym trafieniu z naszej strony. Dopiero po chwili obudził się Felipe Reyes i Charles Smith, którego trafienie z obwodu dało Realowi prowadzenie 51:48, na dziesięćminut przed końcem spotkania.

W ostatniej kwarcie Niemcy wyraźnie odpuścili. Zdali sobie sprawę, że nie mają już szans na zatrzymanie rozpędzonych gospodarzy, a tym bardziej na awans do kolejnej rundy. Ostatnia partia miała więc charakter zdecydowanie „luźniejszy", co pozwoliło na zdobycz punktową większości naszych zawodników - Tunceriego (który wcześniej został uderzony łokciem w twarz przez Canaka), Hervelle, Smitha (który wrócił już do formy po fatalnym występie w finale Pucharu Króla), Sekulicia, Tomasa, Raula, Reyesa...

Fatalna końcówka przysporzyła kibicom chwilę zawahania i podenerwowania. Królewscy w porę zareagowali i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, udowadniając, że finał Copa del Rey był tylko wypadkiem przy pracy, a na ćwierćfinał Pucharu ULEB w pełni sobie zasłużyli.

W kolejnej rundzie, Real Madryt zmierzy się z dobrze nam znaną Crveną Zvezdą. Obie drużyny grały już przeciwko sobie w fazie grupowej. Pierwsze starcie, rozgrywane w Belgradzie, milej wspomina Crvena, która ograła Madryt stosunkiem 100:81. Królewscy, grając już na własnej hali, potrafili się jednak udanie rewanżować, wygrywając 84:58. Pierwsze ćwierćfinałowe starcie już w następny wtorek, 27 lutego, w Belgradzie. Jeśli Realowi uda się wyjść zwycięsko z tego dwumeczu, w półfinale zagra z włoską drużyną Montepaschi, bądź Uniksem Kazań, także znanym nam już z fazy grupowej.


73 - Real Madryt (12+21+18+22): Nguema (0), Smith (12), Sekulic (12), Felipe Reyes (7), Jan Martín (0), Milic (4), Hernández-Sonseca (2), Hervelle (5), Tunceri (4), Bullock (3), Raúl López (15) and Marko Tomas (9);
57 - Alba Berlin (18+18+12+9): Herber (7), Owens (5), Stanojevic (3), Canak (5), Simon (12), Fassler (3), Archibong (3), Avery (11), Ford (5) and Boumntje (3).



Niestety, tak jak wspomniałem na samym początku, muszę przekazać wam też złą wiadomość. W sobotę, podczas gdy kibice gromadzili się na Estadio Santiago Bernabéu, aby obejrzeć mecz z Betisem, podopieczni Joana Plazy rozpoczynali mecz w Maladze, przeciwko tamtejszej Unicaje.

Spotkanie było głównym tematem wielu rubryk sportowych. Real Madryt wracał na parkiet, na którym niecały tydzień temu przegrał w finale Copa del Rey. Tym razem Królewscy grali w Lidze ACB, a i przeciwnik był inny. Morale koszykarzy z Madrytu wyraźnie wzrosły po świetnym zwycięstwie w Puchar ULEB. Humory popsuła tylko wiadomość, że niezdolny do gry jest Raúl López, który był zmuszony do pozostania w Madrycie w powodu kontuzji prawego kolana.

Jeszcze gorsza informacja pojawiła się tuż przed meczem. Na ból pleców narzekał Felipe Reyes i niewiadomym było, czy pojawi się składzie na mecz. Ostatecznie, nasz kapitan wybiegł w „pierwszej piątce" z Keremem Tuncerim, Louisem Bullockiem, Charlesem Smithem i Axelem Hervelle. Pierwsze dziesięć minut nie było dobrymi w wykonaniu Realu Madryt, który po pięciu minutach przegrywał 11:0. Królewscy bardzo słabo rzucali i z trudem zaliczali jakiekolwiek zbiórki, a przecież w tych elementach zazwyczaj prezentują się wyśmienicie. Louis Bullock odblokował niemoc drużyny ze stolicy, zdobywając 10 punktów w 10 minut. Wszyscy madridistas zapomnieli już o fatalnym początku, bowiem Real szybko dogonił przeciwnika (14:13). Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 19:15.

Drugą na ławce rezerwowych rozpoczął Sweet Lou. Pomimo iż Real Madryt cały czas stwarzał okazje podkoszowe i był bliski wyrównania, Unicaja nie dawała sobie tak łatwo wyrwać prowadzenia, głównie dzięki dobrej grze Santiago i Inakiego de Miguela. W naszej drużynie, o każdą piłkę, zarówno w obronie, jak i ataku, walczył nieustannie Hervelle, a jedno z jego trafień zakończyło pierwszą połowę wynikiem 38:33.

Po przerwie, Real wyszedł na parkiet bardzo zdeterminowany i już po niedługim czasie, za sprawą celnej "trójki" Charlesa Smitha, objął prowadzenie 42:41. Unicaja, wykorzystując rzuty osobiste, nie pozwoliła rywalowi na zbyt dużą przewagę. W jednej z akcji, arbiter odgwizdał Hervelle faul techniczny. Wynik końcowy był sprawą otwartą i wszystko mogło się jeszcze zdarzyć. Korzystając z tej filozofii, Joan Plaza zastąpił pod koniec trzeciej kwarty świetnie grającego Tunceriego Richardem Nguemą.

Ostatnie dziesięć minut zaczęło się od drobnej przewagi Realu (50:48), lecz Unicaja wzięła się w garść i na dwie minuty przed końcem meczu, prowadziła 68:64. Na parkiet wrócił Hervelle, który starał się poderwać zespół do walki i odwrócić losy spotkania, ale przewaga gospodarzy wzrastała, pomimo starań Królewskich.

Mecz zakończył się rezultatem 77:69, choć gra była bardzo wyrównana i trudno było wskazać zwycięzcę. Przegrana z pewnością da do myślenia Joanowi Plazie oraz jego zawodnikom, jednak my nie mamy większych powodów do smutku, bowiem nasz zespół nadal prowadzi w Lidze ACB.


77 - Unicaja Malaga (19+19+10+29): Cabezas (10), Rodríguez (9), Welsch (3), Jiménez (7), Santiago (14) - Vasileiadis (5), Sánchez (2), Faison (10), Tusek (11), De Miguel (4), Pietrus (2);
69 - Real Madryt (15+18+17+19): Tunçeri (15), Bullock (12), Smith (15), Hervelle (4), Reyes (8) - Hernández-Sonseca (5), Tomas (4), Milic (2), Sekulic (4), Ngema (0).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!