Advertisement
Menu
/ własne

Real Madryt - Real Saragossa 1:0

Zasłużone zwycięstwo na Bernabeu

Z Saragossą Królewscy kompromitowali się już nie raz (przegrane 1:5, 1:6 a także 2:3 w Pucharze Króla). Biorąc pod uwagę obecną formę Realu Madryt, kibice bali się dzisiejszego wyniku, ale także byli ciekawi, czy obietnice o sporych zmianach w zespole były jedynie kolejną obietnicą, czy rzeczywistym zwiastunem odrodzenia zespołu.

Zaczęło się ciekawie. Oba zespoły z miejsca przystąpiły do ataków, co lepiej wychodziło Królewskim, może dlatego, że atakowali bardziej zdecydowanie. Pierwsza poważniejsza sytuacja dla podopiecznych Capello nadarzyła się już w 10 minucie, gdy po podaniu Reyesa do strzału złożył się Raul. Strzał kapitana został jednak zablokowany, a z rożnego nic nie wynikło. Tak więc Królewscy nadal atakowali, a Saragossa starała się kontratakować. Sporym zaskoczeniem była zmiana zasygnalizowana przez Raula w 13 minucie. Kapitana zmienił Robinho, który jak zawsze palił się do gry – gorzej z pomysłem na nią. Pierwsza szarża Brazylijczyka skończyła się na… Reyesie, który wyłuskał przeciwnikowi zgubioną przez niego piłkę. Powoli spotkanie się rozkręcało. W 17 minucie na bramkę Cesara strzelał Gago, który tak jak w poprzednim spotkaniu trafił prosto w bramkarza. Saragossa próbowała się odgryźć. Po jednej z kontr, Casillasa próbował lobować Ewerthon, jednak nasz portero był na posterunku. W 20 minucie z rzutu wolnego próbował strzelać ( niczym Beckham) Reyes, trafił jednak prosto w mur. Wolny ten był jednak oznaką, że gracze z Saragossy nie radzą sobie powoli z ofensywą Królewskich. Jeszcze przed strzałem z rzutu wolnego, faulowany taktycznie był van Nistelrooy, sędzia jednak nie pokazał kartki. Tak jak w 22 minucie, gdy dobrze zapowiadającą się kontrę Realu przerwał faul na Gago. Mimo fauli spotkanie i tak było w miarę płynne. Oba zespoły wymieniały ciosy. Po strzale van Nistelrooya, prosto w bramkarza, do ataku przeszła Saragossa, chwilę później do świetnego podania Reyesa nie doszedł van Nistelrooy. W 29 minucie Higuain – niczym rasowy obrońca – wy łuskał piłkę przeciwnikowi i podał ją do Robinho. Ten oddał ją Diarze, jednak Malijczyk minimalnie chybił. Chwilę później Robinho szybkim zwodem minął Pique, który musiał ratować się faulem, za który otrzymał żółtą kartkę. W 31 minucie wydawało się, że gol dla Realu Madryt – który notabene wisiał w powietrzu – wreszcie padnie, jednak wrzutka Reyesa w pole karne, nie znalazła adresata, który zakończył by akcję golem. Trzy minuty później na dynamiczny rajd zdecydował się Higuain. Zatrzymywany nieprzepisowo przez Gabriela Millito, wywalczył… żółtą kartkę dla przeciwnika. Królewscy nadal przeważali. W 36 minucie niesygnalizowany strzał oddał Reyes, jednak Cesar nie dał się zaskoczyć. Już dwie minuty później gospodarze mieli następną okazję na gola. I to jaką. Odważny Higuain założył przeciwnikowi „siatę’’ i podał piłkę van Nistelrooyowi. Holender z najbliższej odległości nie zdołał wpakować piłki do siatki, marnując kolejną wspaniałą okazję. Następnej już nie zmarnował. W 40 minucie po świetnym podaniu Robinho, do piłki doszedł Higuain, który podał Ruudowi pikę tuż przed bramką. Gol musiał paść i padł. Bramka do szatni – idealne rozstrzygnięcie połowy w której dominował zespół Fabio Capello.

Mimo, że prowadziliśmy jedną bramką, wiadomo było, że na boisku gra całkiem inny Real Madryt niż ten który przegrywał z Deportivo i kompromitował się z Recreativo Huelva. Może nie każda formacja błyszczała, nie wszystkie ataki przeprowadzane były z pomysłem i polotem, jednak progress był i kibice tylko czekali na drugą połowę.

A ta zaczęła się od żółtej kartki dla Gago, który padł w polu karnym po jednej z pierwszych akcji. Nie ma on jednak takich umiejętności aktorskich jak Cristiano Ronaldo i zarobił żółty kartonik. Ogółem mecz rozpoczął się dosyć nieciekawie. W 52 minucie Diarra został dosłownie przejechany przez Sergio. Doszło do kilku przepychanek, na szczęście tylko słownych. W 57 minucie dobrze zapowiadającą się kontrę Królewskich zepsuł Reyes, który po podaniu Higuaina zgubił pikę. W 55 minucie znowu podawał Higuain, jednak piłka wpadła w ręce bramkarza gości, zamiast na głowę van Nistelrooya. Spotkanie z minuty na minutę „zwalniało’’. Real już nieco spokojniej atakował, goście mało zdecydowanie próbowali odbierać piłkę. Atmosferę podgrzewał Robinho, który raz po raz wypróbowywał na przeciwnikach kolejne zwody. Bez pożytku, ale ładnie wyglądające. Bo zmianie D’Alessandro na Óscara, Saragossa nieco przyspieszyła. Przyspieszył też Real, konkretniej wprowadzony za Reyesa De La Red, który niemal w pierwszym kontakcie z piłką miał dogodną sytuację. Jednak w pojedynku sam na sam lepszy okazał się Cesar. Druga połowa była już nieco mniej żywsza od pierwszej. Akcje straciły na dynamice, gracze głównie przepychali się przez obronę przeciwnika. Celowali w tym głównie Robinho i Higuain, chociaż raz „przepchał’’ się także Torres, jednak po jego podaniu kiepsko zachował się Nistelrooy, który strzelił prosto w obrońców. Holender grał słabe zawody i pod koniec spotkania na szpicy nie było siły rażenia. Świetnie podania kolegów, nawet te otwierające drogę do bramki obstawionej jedynie przez bramkarza kończyły się stratą piłki. Mimo przewagi gospodarzy, Saragossa nadal miała do odrobienia jedynie jedną bramkę. I próbowała stratę odrabiać. W 82 minucie Diego Millito uciekł naszym obrońcom, jednak nie zrozumiał się z partnerami. Chwile później Gago sfaulował go tuż przed polem karnym. W 86 minucie po rzucie rożnym i główce jednego z graczy gości, piłka zatrzymała się na poprzeczce. Dobić mógł ją jeszcze Sergio Garcia, jednak został zablokowany. Ostatnie minuty upłynęły na pseudo akcjach Królewskich, którzy starali się jak najdłużej zatrzymać przy sobie piłkę. Sędzia w końcu odgwizdał koniec spotkania.

Koniec końców – udanego spotkania. Może brakowało w nim błysku, może Królewscy nie roznieśli rywala na strzępy, jednak zagrali dobry mecz. Szczególnie Higuain, który – gdyby nie kiepska forma van Nistelrooya – mógł zaliczyć w tym spotkaniu kilka asyst. Nawet wprowadzony za Raula Robinho pokazał się z dobrej strony. Trochę brakowało mu wyczucia, ale już pomysłu na grę rzadziej. Niezłe spotkanie zagrał Gago, niezwykle aktywny i celny w podaniach, a także Diarra, który zostawił na boisku wiele zdrowia. Lepiej grał Reyes, świetnie współpracujący z obrońcami – Torresem i Bravo. Cała drużyna zagrała poprawne spotkanie, na pewno przewyższające poziomem to co pokazała w poprzednich meczach. Oby tylko spotkanie nie było jednorazowym „wybrykiem’’, po którym znowu nastanie ciemność…

Składy:
Real Madryt: Casillas - Torres, Cannavaro, Helguera, Raúl Bravo - Diarra, Gago, Reyes (De la Red 70'), Raúl (Robinho 15') - Higuaín, van Nistelrooy;
Real Saragossa: César - Piqué, G. Milito, Juanfran - Sergio, Zapater, Celades (Movilla 55'), Aimar D’Alessandro (Óscar 67') - Ewerthon (Sergio García 55'), Diego Milito;

Statystyki:
Strzały (celne): 19 - 6 (6 - 2)
Interwencje bramkarzy: 8 - 12
Faule: 26 - 20
Rzuty rożne: 11 - 2
Spalone: 1 - 2
Rzeczywisty czas gry: 51 minut, 13 sekund
Posiadanie piłki: 56% - 44%

Gole:
1:0 van Nistelrooy 41'

Kartki:
: Gago, Piqué, Diarra, Sergio, De la Red, Aimar, Zapater

Sędzia: Ayza Gámez

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!