Advertisement
Menu

Przed bitwą z Sevillą

Sevilla FC - Real Madryt, sobota, godzina 22:00

14. kolejka Primera División. Sobota, 9 grudnia 2006, 22:00, Estadio Ramón Sánchez Pizjuán, Sewilla.

Grubo przed naszą erą, bo w 729 roku miejsce miała bitwa na murach Babilonu. Chaldejczycy polegli, a armia asyryjska świętować mogła triumf nad wrogiem. 31 rok p.n.e. - Akcjum - to data jednej z najsłynniejszych bitew morskich, która zadecydowała o zwycięstwie Oktawiana nad Antoniuszem w ich walce o władzę w imperium rzymskim. W 972 już naszej ery Mieszko I starł się z wojskami dowodzonymi przez Hodona i wyszedł z tej bitwy zwycięsko. 15 lipca 1410 roku to najbardziej znana data historyczna dla nas, Polaków, której znaczenia tłumaczyć oczywiście nie trzeba. Po co te wszystkie liczby? Jedne z najważniejszych bitew przeszły do historii, stanowiąc jej ważną część. Tak samo będzie bowiem 9 grudnia 2006 roku na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán, gdzie armie Sevilla FC i Realu Madryt zmierzą się na śmierć i życie o niebanalną stawkę...

Andaluzyjska drużyna założona w 1905 roku, której dowódcą jest znany nam wszystkim José María del Nido, od kilku sezonów sieje postrach w całej Europie. Klub nie przypomina już struktury chociażby sprzed trzech czy czterech lat, kiedy był jeszcze zwykłym ligowym średniakiem. Teraz króluje na boiskach Primera División, a niegorzej radzi sobie na arenie europejskiej. Odbiło się to także na promocji klubu, na który nastąpił popularny "boom". Natychmiastowo zaczęły powstawać liczne azjatyckie fankluby, sklepy z pamiątkami i gadżetami sprzedające chociażby bluzy noszone przez samych piłkarzy. Klub, po pozbyciu się najważniejszych piłkarzy (Sergio Ramosa, Reyesa, Júlio Baptisty) stał się pazerny na pieniądze, czego przykładem może być ostatnia sytuacja z prawami do transmisji telewizyjnych (klub nie zgadzał się na jakiekolwiek transmisje, ponieważ stacje oferowały za małą kwotę). Nikt już jednak nie traktuje Sevilli jako zwykłego średniaka, teraz to coroczny kandydat do triumfów w lidze hiszpańskiej. Ponadto Biris stanowią znakomity kolektyw, dobrze poukładany w obronie i rewelacyjnie grający skrzydłami. Choć jaka drużyna nie grałaby bajecznie flankami, gdyby miała Jesusa Navasa, Daniela Alvesa czy Adriano?

Zapowiadano, że do meczu z Realem Madryt Palanganas przystąpią znacznie osłabieni, jednak kadra drużyny na to nie wskazuje. Większość niezbędnych zawodników zdążyła się wykurować, tak więc jutro zagrać będą mogli: prawy pomocnik Jesús Navas, Aitor Ocio, Escudé, Duda i Luis Fabiano, którzy narzekali na urazy. W Sevilli trudno wskazać najgroźniejszego zawodnika. Prawe skrzydło dzierżą bowiem wspomniani Jesús Navas oraz Daniel Alves (tych panów chyba nikomu nie trzeba przedstawiać), w środku pola bryluje nowonabyty Christian Poulsen, a przeciwne drużyny nęka Malijczyk Frédéric Kanouté, zdobywca 10 goli w hiszpańskiej La Liga. Jest także Luís Fabiano, chociaż Brazylijczyk spisuje się trochę poniżej oczekiwań. Jedynym znaczącym osłabieniem Sevillanos będzie brak Włocha Enzo Mareski, tego jednak z pewnością zastąpi znakomity Poulsen.

Sevilla wybiegnie najprawdopodobniej w niemalże najsilniejszym zestawieniu. W bramce oczywiście nominowany do "Team Of The Year 2006" Andrés Palop. Obronę utworzą rewelacyjny Dani Alves, w środku natomiast za Aitora Ocio, który co prawda wrócił, zagra Javi Navarro wraz z Julienem Escudé, a na lewej obronie ustawi się Antonio Puerta. Na prawym skrzydle szybki i zwrotny Jesús Navas, w środku Brazylijczyk z Duńczykiem, czyli Christian Poulsen do spółki z Renato, na lewej flance zaś Adriano, nominalny lewy obrońca. W ataku dwie strzelby: Frédéric Kanouté i Luís Fabiano. Drugi na nasze szczęście strzela na razie przeważnie ślepakami. Ten skład może robić wrażenie i z pewnością zyskuje respekt u rywala, jednak Merengues wierzyć będą musieli we własne umiejętności.

Królewscy z Madrytu przystępują do tego meczu z niemałymi problemami kadrowymi. Ze składu wypadł pauzujący za kartki Mahamadou Diarra, co może być brzemienne w skutkach, bowiem ostatnimi czasy Malijczyk się rozegrał i był naprawdę bardzo dobrze dysponowany. Do Sewilli nie poleci także Iván Helguera, który nadal nie uporał się ze swoim urazem. Co prawda Włoch Fabio Cannavaro będzie do usług Capello, lecz na pewno nie będzie w stanie grać na 100% swoich możliwości. Najlepszą wiadomością jest fakt, że na Sánchez Pizjuán zagra nasz kreatywny pomocnik, Guti, którego brak w minionych spotkaniach był mocno odczuwalny.

Wydaje się również, że do formy powoli powraca Ronaldo. W środowym meczu z Dynamem Kijów Brazylijczyk uratował nam punkcik, zdobywając dwa gole w dwie minuty. To dobry znak, ponieważ Ruud van Nistelrooy ostatni raz do siatki trafił w starciu w z Osasuną Pampeluna, a Holender w tym sezonie nie ma skłonności do strzelania bramek silniejszym drużynom. Ponadto w kadrze jest oczywiście kapitan Raúl, który obecnie prezentuje naprawdę zadowalającą formę, strzelając bramki w ważnych spotkaniach. Nie można zapominać także o byłych zawodnikach Sevili, czyli Sergio Ramosie i José Antonio Reyesie, dla których spotkanie to będzie miało wyjątkowy wymiar. Ta dwójka na pewno będzie chciała się zdecydowanie wyróżnić, co może nam przynieść tylko korzyści. Mówi się, że pauzującego Diarrę w środku pola zastąpi David Beckham, choć lepszym rozwiązaniem byłoby chyba powierzenie tej roli Rubenowi de la Redowi, młodemu pomocnikowi Castilli, który nie raz i nie dwa pokazywał, że ma talent i ogromne możliwości.

Bukmacherzy i eksperci w roli faworyta upatrują wojsko z Sewilli. Na podopiecznych Juande Ramosa, gospodarzach meczu, ciążyć będzie presja. Chyba żaden Sevillano nie wyobraża sobie innego wyniku aniżeli zwycięstwo swoich pupilów, a Real do tego spotkania będzie mógł przystąpić z mniejszym ciężarem. Nikt nie mówi jednak, że Królewscy będą mogli sobie ten mecz odpuścić, stawiając go na przegranej pozycji. Wręcz przeciwnie. Los Merengues muszą podjąć skuteczną walkę, zademonstrować siłę drużyny i zdobyć niezbędne trzy punkty. Jeżeli uda się nam odnieść korzystny rezultat, to... do Świąt będziemy mogli być liderami, ponieważ zostanie nam do rozegrania więcej meczów od Barcelony, która wybiera się na Klubowy Puchar Świata do Japonii. Oby data 9 grudnia 2006 roku przeszła do historii jako wspaniały triumf wojsk madryckich nad broniącymi bram swojej świątyni Palanganas ...

Przewidywane składy
Sevilla FC: Palop - Daniel Alves, Javi Navarro, Escudé, Puerta - Jesús Navas, Poulsen, Renato, Adriano - Kanouté, Luís Fabiano
Real Madryt: Casillas - Salgado, Ramos, Cannavaro, Carlos - Emerson, Beckham - Raúl, Guti, Robinho - van Nistelrooy

Na sędziego sobotniego meczu wyznaczony został pan César Muńiz Fernández, który w tym sezonie prowadził sześć spotkań. Tym razem statystyki nie są zbyt korzystne dla Realu, bowiem w meczach prowadzonych przez pana Fernandeza pięć wygrali gospodarze, a tylko jeden goście. Oby 9 grudnia karta się odwróciła.

Jak zwykle zachęcamy do udziału w Typowaniu i przypominamy o Relacji Live dla wszystkich, którym nie uda się tego meczu obejrzeć.

Na zdjęciach; po prawej: Frédéric Kanouté - najlepszy strzelec Sevilla FC; po lewej: José Antonio Reyes i Sergio Ramos zmierzą się ze swoim macierzystym klubem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!