Advertisement
Menu

Zwycięstwo a la italiana, Valencia - Real 0:1!

Valencia CF - Real Madryt 0:1

Przed i w trakcie obecnego sezonu wszyscy piłkarscy eksperci zgodnie twierdzili, że mecze o mistrzostwo Hiszpanii rozstrzygną się pomiędzy czterema zespołami: Barceloną, Realem, Valencią i Sevillą. Królewscy za sobą mają już Gran Derby, niezwykle udane zresztą. Przed piłkarzami z Madrytu w tej serii spotkań do zagrania były jeszcze dwa supertrudne mecze. Pierwszy - wyjazdowa bitwa na Estadio Mestalla z Valencią, a drugi na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán 10 grudnia 2006 roku. Pierwszy z nich miejsce miał już dzisiaj. Dzisiaj bowiem Real przyjechał do Walencji, by zmierzyć się z Los Ches. Sama Valencia przystąpiła do tego meczu w nieco osłabionym składzie, z podstawowych piłkarzy zabrakło Davida Albeldy i Fernando Morientesa. Od pierwszych minut zagrał David Villa.

Sam początek spotkania zdecydowanie należał do gospodarzy. Przejawiali oni zdecydowanie większą chęć do ataków i domyślić się moża było, że Quique Sánchez Flores nakazał swoim podopiecznym zmasowanych ataków od pierwszych minut. W siódmej minucie pierwsze symptomy nieporadności w dzisiejszym meczu zaczął wykazywać Fabio Cannavaro, który sfaulował Davida Villę i otrzymał żółty kartonik. W obronie Królewskich fatalnie prezentował się Cannavaro, który chwilę po otrzymaniu kartki skiksował podając do Villi, a potem go faulując, czego już jednak pan Medina Cantalejo nie zauważył. Plan szkoleniowca "Nietoperzy" musiał ulec zmianie już w 15 minucie, bowiem wtedy zmuszony do opuszczenia boiska został wspomniany chwilę wcześniej Villa. Były napastnik Saragossy nie zaleczył do końca kontuzji i było to dla niego zbyt odczuwalne. Jego miejsce zajął Vicente.

Nie zmienił się jednak obraz gry drużyny z Walencji, która cały czas napierała na bramkę Iker Casillasa. Valencia dwoiła się i troiła, lecz za każdym razem na drodze do bramki stawali albo obrońcy z Madrytu, albo sam Iker. Całkowicie niewidoczny był Ruud van Nistelrooy, który tylko od czasu do czasu starał się uwolnić od obrońców do prostopadłych piłek posyłanych przez Emersona lub Raula, jednak wszystko na nic, Holender nie był w stanie wykończyć żadnej akcji. Bardzo dobrą okazję Ruud zmarnował w 20 minucie, kiedy to znalazł się sam na sam z Cańizaresem, lecz ten wybronił strzał goleadora Królewskich.

Pierwsza połowa stała pod znakiem absolutnej dominacji Valencii. To oni przeważali, to oni kontrolowali spotkanie i nadawali jemu rytm. Podopieczni Fabio Capello tylko nielicznymi kontrami starali się odgryzać, jednak to wszystko było za mało. Ciężkie życie z obrońcami Valencii mieli również Robinho i Reyes, których akcje rzadko kiedy udawały się. W przerwie meczu włoski szkoleniowiec dokonał jednej zmiany. Za fatalnie grającego dzisiejszego wieczora Fabio Cannavaro wszedł Alvaro Mejía.

Na drugą połowę Real wyszedł bardziej zmotywowany, co było widoczne od pierwszych minut, chociaż to znów Valencia dążyła do zdobycia gola. Niespodziewanie jednak, w 52 minucie meczu Real skontrował. Reyes zagrał prostopadła piłkę do Carlosa, ten po ziemi zagrał ją w pole karne, a tam czekał na nią już Raúl, który mocnym strzałem po ziemi skierował futbolówkę w róg bramki! 1:0 dla Królewskich! Gol dla Realu Madryt był chyba ostatnią rzeczą, jakiej spodziewali się ludzie zgromadzeni na Mestalla, a jednak. Prowadzenie Los Merengues stało się faktem, a od tego czasu przyjezdni ze stolicy Hiszpanii zaczęli grać pewniej w obronie i ataku, jak to zwykle z nimi bywa po objęciu prowadzenia. Chwilę później bliski doprowadzenia do wyrównania był Angulo, jednak trafił tylko w siatkę boczną. Wraz z biegiem czasu Real oddawał inicjatywę i na boisku istniała tylko Valencia. Gra madrytczyków przypominała obronę Częstochowy, ale ani Angulo, ani David Silva, ani Joaquín czy Vicente nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Casillasa. W zasadzie niewiele trzeba opisywać w tym meczu, ponieważ większa jej część polegała właśnie na skomasowanej obronie Realu i natarciu Valencii. Niemalże każdy ofensywny zawodnik gospodarzy podręcznikowo marnował swoją sytuację, a na tablicy wciąż widniał wynik 0:1. I takim rezultatem się ten mecz zakończył.

Real Madryt wygrał niezwykle ważne spotkanie. Real, poza trzema punktami, zyskał także pewność siebie, odwagę i uczucie, że w tej Primera División może wiele zdziałać. Za Królewskimi dwie z trzech trudnych przepraw w tej serii spotkań, oba wygrane, więc możemy być niezwykle zadowoleni. Dobry mecz zagrali Diarra, Salgado, Casillas, Mejía (który może uczyć Cannavaro gry w defensywie), na pochwałę zasługuje także strzelec gola Raúl. Niewidoczny był van Nistelrooy, większość akcji nie wychodziła Reyesowi, Robinho unikał gry, często oddając piłkę swoim kolegom. Przyprawiać o bóle głowy może jedynie styl, w jakim Los Merengues zyskali zwycięstwo w Walencji. Trzeba przyznać, że Blancos nie istnieli, nie mieli większego pomysłu na grę i nie potrafili narzucić własnego stylu gry. Prawdą jednak jest też, że to Real Madryt wygrał dzisiejsze spotkanie i to przed Real Madryt może z podniesioną głową przystępować do kolejnego meczu. Podsumowując, trzy punkty są i niezwykle cieszą, jednak styl pozostawia wiele do życzenia. Kto jednak będzie się nim przejmował, jeśli po zakończeniu sezonu na La Cibeles piłkarze Królewskich świętować będą zdobycie któregoś tytułu? Chyba nikt. iHala Madrid!

Składy
Valencia CF: Cańizares - Miguel, Albiol, Ayala, Curro Torres - Joaquín, Pallardó (Tavano 72’), Baraja, Silva - Angulo, Villa (Vicente 14’)
Real Madryt: Casillas - Salgado, Ramos, Cannavaro (Mejía 45’), Roberto Carlos - Reyes, Diarra, Emerson, Robinho (De la Red 68’) - Raúl - van Nistelrooy

Sędziował: Medina Cantalejo

Bramka:
0:1 Raúl 52'

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!