Advertisement
Menu
/ gazeta.pl

Taki mecz jest jak finał Mistrzostw Świata

Kto faworytem Gran Derby?

- Taki mecz jest jak finał Mistrzostw Świata - mówi obrońca Realu Madryt Roberto Carlos przed niedzielnym klasykiem z Barceloną.

- Gdy przychodzi grać z Barcą, to zapominasz o całym świecie, o tym, co było i co będzie. Nie warto nawet gadać, trzeba przeżywać - wyjaśnia obrońca Realu Roberto Carlos.

Gdyby nie trzecia kolejka Champions League, faworytem derbów Hiszpanii byłaby Barcelona. Real przegrał ostatnie spotkanie w lidze z Getafe, nie oddając strzału. Stracił Ronaldo, który dostał czerwoną kartkę i w niedzielę obejrzy mecz sezonu z trybun. - Będzie nam go brakowało jak im Eto'o - skomentował Carlos. Barca przed tygodniem wygrała 3:1 na Camp Nou z Sevillą, rewelacją Primera Division, rewanżując się jej za porażkę w Superpucharze Europy. Dwa gole Ronaldinho wskazywały, że najlepszy gracz świata wraca do formy. W Champions League wszystko wywróciło się do góry nogami. Real zwyciężył 4:1 Steauę w Bukareszcie, grając najlepszy mecz w sezonie. Barca po 19 miesiącach zaznała w tych rozgrywkach porażki, z Chelsea w Londynie 0:1. To wystarczyło, by dyrektor sportowy Realu Pedrag Mijatović stwierdził, że w zespole mistrza Hiszpanii źle się dzieje i "Królewscy" na pewno w niedzielę wygrają. Obruszyło to pomocnika Barcy Deco. - Mijatoviciowi zabrakło klasy. Przez ostatnie trzy lata Real ponosi klęskę za klęską, wszyscy kłócą się tam ze wszystkimi, ale żaden oficjel z Barcelony nie ogłosił nigdy światu, że Real jest w kryzysie - powiedział Portugalczyk. "To dobry symptom, że Deco się wścieka. To znaczy, że pojedzie na Bernabeu bić się na śmierć i życie" - skomentował barceloński "Sport". Trochę sportowej złości Portugalczykowi na pewno nie zaszkodzi, bo jest ostatnio w bardzo słabej formie.

Tak naprawdę jednak obaj wielcy rywale przystępują do meczu, mając spore kłopoty. Barca straciła najlepszego strzelca Eto'o, który po kontuzji wróci do gry dopiero w lutym. A to on przed rokiem zdobył pierwszego gola dla Barcy na Santiago Bernabeu. Ronaldinho zagrał z Chelsea najgorsze spotkanie w karierze, co wskazuje, że jest wciąż bardzo daleko od formy sprzed 11 miesięcy. Wtedy na Bernabeu zdobył dwa gole po solowych rajdach, a kibice Realu pożegnali go owacją na stojąco. - Pamiętam to jak dziś, bo to było wielkie przeżycie patrzeć, jak fani największego rywala fetują naszą grę i zwycięstwo - wspomina Lionel Messi.

Rzecz jasna w Madrycie nikt o powtórce słyszeć nie chce. Już kilka dni temu prezes Calderon zebrał piłkarzy, by wytłumaczyć im, że tym razem porażka nie wchodzi w grę. Zadziwił wszystkich prezes Barcy Joan Laporta, który powiedział, że Real jest faworytem derbów ze względu na ostatnie wyniki w Lidze Mistrzów i na to, że gra u siebie. "Tak naprawdę to Laporta chciał tylko złagodzić presję, która ciąży na jego drużynie" - skomentował "Marca", największy hiszpański dziennik.

Capello zafundował graczom Realu specjalne przygotowania. Zamknął ich treningi, ale hiszpańscy dziennikarze twierdzą, że nie zmieni składu z meczu ze Steauą. Choć Reyes jest już zdrowy, zagra Robinho. I na środku obrony Ivan Helguera będzie partnerem Cannavaro. Włoch pierwszy raz wystąpi w hiszpańskich derbach i bardzo martwi go... Ronaldinho. - To fenomen, przed którym musi drżeć każda obrona. Żeby go zatrzymać, trzeba grać bezbłędnie i mieć jeszcze szczęście po swojej stronie.

Cannavaro dodał, że aby wygrać z Barceloną, Real musi zagrać jak Chelsea. Tylko czy ma do tego wykonawców?

Skład Barcy jest większą niewiadomą. Do środka obrony ma wrócić Thuram i pewnie zagra z Puyolem. Marquez może zostać przesunięty na defensywnego pomocnika, ale ostatnio grał na tej pozycji w poprzednim sezonie (jeśli nie on, to zagrają tam Edmilson lub Motta). Jeśli chodzi o środek pomocy, nie wiadomo, czy wystąpi Xavi, czy Iniesta. W ataku Ronaldinho, Messi i... Gudjohnsen albo Giuly.

Po sześciu kolejkach mistrzostw Hiszpanii Barca jest liderem z 16 pkt, Real na pięć punktów mniej i jest piąty. Komentatorzy przypominają jednak, że to wszystko stało się przy dużym udziale sędziów. W każdym z wyjazdowych meczów, kiedy mistrz przeżywał kłopoty, arbitrzy wyrzucali z boiska jednego z rywali. A w ostatnim pojedynku z Sevillą sędzia nie uznał gola na 1:0 dla gości. W Barcelonie nastroje są mocno stonowane - porażka z Chelsea zostawiła głęboki ślad. Tak naprawdę jednak więcej do stracenia ma Real, bo przegrana postawiłaby pod znakiem zapytania całą pracę, którą wykonał Capello. Włoch przybył latem do najbogatszego klubu świata, by zakończyć trzy lata sportowego kryzysu. Defensywny styl gry, który narzucił "Królewskim", nie zachwyca, i jedyne, co go może tłumaczyć, to wyniki. Na porażkę z Barcą Real na pewno nie może sobie pozwolić. - Lepiej by było, żeby Real wygrał, bo liga byłaby ciekawsza - stwierdził jowialnie były trener klubu z Madrytu Vicente del Bosque.

W niedzielnym meczu na Santiago Bernabeu szanse ocenia się pół na pół. Tymczasem z badań instytutu Gallupa wynika, że aż 41 proc Hiszpanów uważa, iż Barca obroni tytuł, a tylko 22,5 proc, że Real go jej odbierze. Pozostali głosowali na Atletico, Valencię i Sevillę.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!