Chelsea atakuje Real

Włodarze Chelsea skrytykowali prezesa Realu Madryt, Ramóna Calderóna, po tym, jak ten publicznie wyraził swoją dezaprobatę dla polityki transferowej Anglików, która poprzez brak większych ograniczeń finansowych powoduje nadmierne windowanie cen co lepszych piłkarzy. W swojej wypowiedzi dla BBC Radio Five Live, Calderón skomentował gigantyczne straty finansowe, jakie poniósł londyński klub od czasu przejęcia go przez Romana Abramowicza w 2003 roku:

- Myślę, że to duży problem - ceny są teraz na bardzo wysokim poziomie... Chelsea płaci wielkie pieniądze za piłkarzy, a my musimy z nimi konkurować. Sam Abramowicz przyznał, że jego klub poniósł stratę 220 milionów € w samym tylko zeszłym sezonie. Dla mnie to bardzo niebezpieczna sytuacja. Nigdy nie wiadomo, jak długo ci ludzie zostaną w futbolu. Jeśli ktoś zdecyduje się odejść, może powstać problem.

Odpowiedź ze strony nadeszła bardzo szybko, z ust Simona Greenberga, dyrektora ds. komunikacji angielskiego klubu.
- Osobiście nie wątpię w zaangażowanie Romana Abramowicza, nie tylko w sprawy Chelsea, ale także futbolu ogólnie. Pieniądze, które wydajemy, inwestujemy w piłkę nożną - w znacznej większości. Tylko niewielka część jego aktualnych inwestycji została przeznaczona na zakup klubu... Cała reszta to sprawy czysto piłkarskie. Zdaję sobie sprawę z tego, że w zeszłym sezonie zanotowaliśmy poważne straty, ale miało miejsce wiele jednorazowych wydatków, które nie powtórzą się już w tym roku. W przeciwnym wypadku żaden rewident księgowy nie podpisał by się pod naszymi kontami, a trzeba powiedzieć, że korzystamy z usług czołowych, zajmujące się audytem, firm świata.

Chwilę później, Greenberg przeszedł do ofensywy, atakując także Real Madryt:
- Dajemy sobie radę samodzielnie na tyle, na ile to możliwe będąc spółką akcyjną. Nasze konta i działania są absolutnie i w pełni jawne, czego nie można powiedzieć o wielu czołowych europejskich klubach, jak - powiedziałbym - na przykład Real Madryt.

Na koniec przedstawiciel Chelsea zaznaczył też, że sami są ofiarami sztucznego windowania cen:
- To wolny rynek. Ludzie mogą płacić tyle, ile tylko chcą zapłacić. Czujemy, że czasem musimy zapłacić więcej tylko dlatego, że jesteśmy Chelsea. Kluby nie chcą sprzedawać swoich piłkarzy za pewne kwoty, gdyż wiedzą, że mogą wyciągnąć więcej, a co za tym idzie - użyć tych pieniędzy do walki z klubami podobnego szczebla. Niektóre europejskie kluby odnoszą mylne wrażenie, że to Chelsea jest zainteresowana "nadmuchiwaniem" cen. Użyto nazwy naszego klubu w wielu transakcjach, w których tak naprawdę nie mieliśmy choćby śladowego udziału, ponieważ są tacy, którzy mówią "Chelsea składa oferty" - a my nie mamy z tym nic wspólnego... W ten sposób śrubują ceny za swoich zawodników. Ale nie wydaje mi się, że sztucznie zawyżamy jakiekolwiek ceny. Płacimy tyle, ile uważamy za rozsądne.

Aneks

Dziennik Times of London zamieścił na swoich łamach następującą analizę poczynań obu klubów:

Od 2000 roku Chelsea wydała 263,75 mln Ł na 15 zawodników, którzy kosztowali ponad 10 mln Ł, co daje średnio 17,6 mln Ł za zawodnika. W tym samym okresie Real Madryt wydał 266,5 mln Ł na 13 galacticos, co równa się średnio 20,5 mln Ł za piłkarza. Chelsea może wydawać dużo, ale to Real wydaje więcej.

Zakupy powyżej 10 mln Ł w latach 2000-2006:
Chelsea FC: F Lampard Ł11m; D Duff Ł17m; J S Verón Ł15m; A Mutu Ł15.8m; H Crespo Ł16.8m; C Makelele Ł16.7m; S Parker Ł10m; P Ferreira Ł13.2m; A Robben Ł12m; D Drogba Ł24m; R Carvalho Ł19.85m; S Wright-Phillips Ł21m; M Essien Ł24.4m; A Szewczenko Ł31m; J O Mikel Ł16m.

Real Madryt: L Figo Ł37m; Z Zidane Ł47m; Ronaldo Ł33m; D Beckham Ł23m; J Woodgate Ł13.4m; W Samuel Ł16.4m; Robinho Ł22m; J Baptista Ł13.7m; S Ramos 18.5m; R van Nistelrooy Ł11m; F Cannavaro i Emerson łącznie Ł13.5m; M Diarra Ł18m

Pozostaje więc pytanie: skoro Ramón Calderón uważa, że Chelsea wydaje zbyt duże pieniądze na piłkarzy, to co robił w zarządzie klubu, który jeszcze nie tak dawno temu sam ustanawiał transferowe rekordy futbolowego światka?