Advertisement
Menu

Real Madryt wygrywa na Bernabéu!

Pierwsza bramka Reyesa, pierwsze bramki na Santiago Bernabéu

Czego można się spodziewać po Realu Madryt, który na inaugurację zremisował z Villarealem, następnie rozgromił Levante i w końcu poniósł sromotną klęskę w meczu z Lyonem, w spotkaniu ze średniakiem, jakim jest Real Sociedad San Sebastian? No właśnie, czego? Oczywiście, że wygranej – to w końcu Królewski Zespół. Ale gdyby to było takie proste, nie drżelibyśmy przed pojedynkiem z kazdym ligowym rywalem. Tymczasem Los Blancos w ostatnim spotkaniu byli jedynie biegającą tragedią. Wcale nie wyglądali na drużynę Fabio Capello, zazwyczaj świetnie grającą w defensywie, poukładaną. Złoto, takie jak Cannavaro przybrało wygląd zwykłego brązu, wśród naszych zawodników panował chaos większy niż na średniowiecznym polu bitwy. Mankamentów było o wiele więcej, ale po spotkaniu z RSSS można przyznać, że przynajmniej dwa powyższe odeszły w niepamięć. I to starczyło na ligowego średniaka.

Już od pierwszego gwizdka wśród podopiecznych Capello panował większy spokój, niż w czasie ostatniej kolejki Ligi Mistrzów. Być może dlatego, że RSSS to jednak nie tak szybko, efektownie i składnie grająca drużyna Olympique’u. Być może, bo na takie stwierdzenia będzie czas po kilku następnych spotkaniach. W każdym razie spokój. Spokój spowodowany tym, że nasi piłkarze mieli „jakiś" pomysł na grę. Sprytnie wymieniali piłkę w środku pola, próbowali konstruować atak, nie forsując jednak tempa. Ostro przyspieszali, gdy piłka trafiała na skrzydła, gdzie szalał Reyes do spółki z Raulem, który zagrał mecz znacznie lepszy, niż dwa poprzednie. Gra nie obfitowała w ciekawe i zdecydowane akcje, głównie za sprawą zdecydowanej i ostrej gry obronnej Basków. Goście kosili Królewskich równo z madrycką murawą, szczególnie poniewierając szybkiego jak wiatr Reyesa. Dostało się również Gutiemu, który został zwalony z nóg przy próbie rozpoczęcia szybkiego ataku. Jedną z pierwszych akcji wartych odnotowania było dośrodkowanie z wolnego, po którym w efektowny sposób piłkę próbował główkować Ramos. Królewscy nadal grali spokojnie, coraz częściej jednak przyspieszając. Aktywny był Cicinho, po którym widać, że nie znosi siedzenia na ławce. Brazylijski obrońca próbował rajdów, prostopadłych podań, fantazji starczyło mu na tyle, by posłać ponad 50-metrową piłkę na głowę Raula. Podanie jednak okazało się za silne i nasz kapitan mógł tylko musnąć piłkę czubkiem głowy. Minuty mijały, Blancos próbowali rozgryźć obronę gości stałymi fragmentami gry. Często faulowani w środku pola, raz po raz posyłali krosy na głowy kolegów z zespołu. Zdążyli się również wymienić z przeciwnikiem kilkoma bezbarwnymi rzutami rożnymi. Goście, co trzeba oddać trenerowi Capello, szansy na przeprowadzenie zdecydowanej akcji nie mieli. Stac ich było jedynie na rajd lewą stroną boiska, skąd wyszło za długie i za wysokie dośrodkowanie. W tym momencie gry, posiadaniem piłki zbliżyliśmy się do statystyk FC Barcelona. Real Madryt był przy piłce ponad 60% czasu gry. Akcje podbramkowe obie drużyny stwarzały jednak najczęściej przy pomocy stałych fragmentów gry. W 20. minucie atomowym strzałem z ponad 30 metrów popisał się Prieto, Casillas mógł jedynie wybijać piłkę przed siebie. Chwilę potem z trochę mniejszej odległości uderzał Carlos. Strzelił jak za najlepszych lat, jednak obrońcy w rozpaczliwy sposób zablokowali ten strzał. Festiwal nieudanych lub minimalnie niecelnych dośrodkowań trwał. By nie zanudzić kibiców, Blancos od czasu do czasu decydowali się na dwójkową lub trójkową akcję. Jedną z takich własnie była akcja z 40. minuty, gdy po dynamicznej akcji Reyesa, fantastyczną piłkę dostał van Nistelrooy. Holender jednak przepuścił piłkę, po czym - odbijając się od obrońcy i przejmując futbolówkę z powrotem - strzelił. Sprytnie, lecz minimalnie niecelnie. Była to ostatnia, warta odnotowania akcja z tej połowy. Królewscy, żegnani gwizdami, wkrótce zeszli do szatni.

Najbardziej oddany, najambitniejszy, najmniej efektywny. Tak można było po tej połowie określić grę Raula. El Capitan był murowanym kandytatem na ławkę rezerwowych już przed meczem, zdołał jednak wejść nawet na drugą połowę. Nie zdołał za to Roberto Carlos, który mocno poniewierany przez gości, doznał kontuzji. Brazylijczyka zastapił Raúl Bravo. Królewscy rozpoczęli z animuszem, atakowali zaciekle i nieustępliwie. Brakowało jednak tego szczegółu, który pozwolił by im rozpracowac obronę RSSS. Brakowało kogoś, kto pomoże Reyesowi, któremu po pobycie na wyspach, nie straszna jest delikatny hiszpański styl obronny. Młody Hiszpan albo mijał rywali jak slalomowe tyczki, albo nabijał im licznik fauli. „Brakuje nam Robinho!" – tak właśnie mógł pomysleć Capello, patrząc na grę swoich podopiecznych, po czym w 60. minucie zamienił na środku pomocy Emersona na Robinho. Ten od razu zaczął mieszać w obronie RSSS. Postura brazylijczyka wyraźnie się zmieniła w stosunku do poprzedniego sezonu, teraz nie straszni mu już dwaj obrońcy, ewidentnie „siedzący" mu na plecach. Jednak pomimo tej zmiany, Real nadal najgroźniejsze akcje stwarzał po stałych fragmentach gry. Po dośrodkowaniu z wolnego „szczupakiem" strzelał Ramos, zablokowany strzał dobijał od razu Diarra, jednak trafił wprost w bramkarza. Cóż z tego, ze skrzydła nadal szalały, Robinho zamieniał się stronami z Reyesem, prostopadłych podań szukał Nistelrooy, skoro nadal brakowało wykończenia? Przygniatająca przewaga Królewskich, w żaden sposób nie pozwalała zmienić rezultatu spotkania. Aż do 68. minuty, kiedy na strzał z wolnego zdecydował się, grający wspaniałe zawody Reyes. Nasz skrzydłowy uderzył piłkę tuż pod poprzeczkę, prawie idealnie w okienko bramki Riesgo, który mógł tylko pofrunąć za piłką wpadającą do siatki. Od tej chwili Real Madryt atakował na większym luzie. Wyluzowany Robinho, jakby od niechcenia minął kilku rywali by jakby od niechcenia strzelić obok bramki. Nie w smak to było Aranburu, który za bezmyślny faul na rozpoczynającym kolejną akcję Ramosie, wyleciał z boiska. Obwarowani zasiekami piłkarze gości nadal rozpaczliwie bronili się, zamknięci na własnej połowie niczym w hokejowym zamku. Odkrywali się za to przy rzutach rożnych co skwapliwie wykorzystali Królewscy w 93. minucie. Wybitą przed pole karne piłkę zatrzymał Beckham, po czym spoglądając przed siebie popędził ile sił w nogach na kompletnie odkrytą bramkę Riesgo. Anglikowi „na pomoc" popędził nawet Guti, jednak pewny siebie Becks dobiego do pola karnego i płaskim strzałem umieścił piłkę w siatce. Real Madryt – RSSS – 2:0.

To prawda, że Królewscy, swoją grą w pierwszej połowie mogli zanudzić nawet najwierniejszych kibiców. Prawdą jest również, że odnieśliśmy zwycięstwo nad zwykłym ligowym szarakiem, a z Olympique`m przegraliśmy z kretesem. Jednak Real Madryt, grał tego wieczoru lepiej niż w meczu z Levante, o wiele składniej z kolei, niż w spotkani z Lyonem. Widać, że wspaniałej drużynie, i jej sukcesom dane jest rodzić się w bólach. Jednak Królewscy nie mają zamiaru odpuszczać, starają się poprawić swoją grę w kazdym następnym spotkaniu i na to powinniśmy liczyć. Na to, że po zbliżających się Gran Derbach odejdziemy od odbiorników TV, mówiąc: „Tak. To dzisiaj narodziła się ta wspaniała Królewska drużyna".

Składy:
Real Madryt: Casillas; Cicinho, Cannavaro, Sergio Ramos, Roberto Carlos (Raúl Bravo 45’); Guti, Diarra, Emerson (Robinho 59’), Raúl; Reyes (Beckham 74’); Van Nistelrooy
Real Sociedad Riesgo; Gerardo (Garitazo 50’), Rivas, Juanito, Labaka; Aramburu, Aitor, Gari (Felicio 71`), Garrido: De Cerio (Kovacevic 49’); Prieto

Statystyki:
Strzały (celne): 18 - 5 (6 - 2)
Interwencje bramkarzy: 8 - 14
Faule: 18 - 22
Rzuty rożne: 10 - 5
Spalone: 4 - 3
Rzeczywisty czas gry: 48 minut, 28 sekund
Posiadanie piłki: 64% - 36%

Gole:
1:0 Reyes 68'
2:0 Beckham 92'

Kartki:
: Beckham - Gerardo, Díaz de Cerio, Juanito
: Aranburu

Sędzia: Muńiz Fernández

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!